Artykuły

Chwilo nieistnienia wróć!

Aikestis była żoną Admeta, króla Tesalli, któremu los przeznaczył śmierć w sile wieku. Admet mógł jednak uniknąć przeznaczenia pod warunkiem, że kto inny zgodzi się umrzeć za niego. Odmówili rodzice i przyjaciele. Alkestis dopełniła ofiary. Gdy umarła, zjawił się Herakles, wyrwał ją z rąk śmierci i zwrócił mężowi.

Taką wersję mitu przedstawił Eurypides w może najbardziej tajemniczej z ocalałych sztuk, o której Piotr Lachmann powiada: "To chrześcijański dramat napisany cztery wieki przed Chrystusem; ofiara - śmierć - zmartwychwstanie ciała".

W spektaklu Lachmanna Alkestis Jolanta Lothe. Ale to nie jest Alkestis Eurypidesa. Tę ostatnią wyobraża już raczej malowana figura kobiety w starożytnym nakryciu głowy, usadowiona na scenie. Kamera przekazuje wizerunek jej twarzy na rozstawione wokół monitory wideo. Inna kamera filmuje monologującą aktorkę. Te dwa obrazy na ekranach nakładają się wzajem na siebie - zastygłe w maskę oblicze starożytnej Alkestis i pełna życia, ruchliwa twarz Jolanty Lothe, Alkestis współczesnej.

W podobny sposób w spektaklu przenikają się ich odrębne, a jednak w najgłębszej warstwie tożsame historie - starożytny mit i jego współczesna realizacja nacechowana piętnem doświadczenia XX wieku. Kim jest Alkestis dzisiaj? Cudownie ocaloną ofiarą stalinowskich pogromów. Kobietą gotową bez wahania poświęcić życie, skoro potrzebne jest ono fanatycznie uwielbianemu przywódcy. Albo inaczej: żoną, która decyduje się zostać dawcą serca w chwili, gdy życie jej męża uratować może już tylko transplantacja.

Figury losu Alkestis mogą być różne, zależnie od stulecia w którym mit się realizuje. Ale jej śmierć pozostaje zawsze jednakowa, to też w finale spektakl powraca do tekstu Eurypidesa. Jolanta Lothe schodzi ze sceny - akt umierania odtwarzają tylko monitory przyśpieszonym pulsowaniem coraz bardziej zmysłowych obrazów. Alkestis żarłocznie pochłania owoc granatu. "Chwilo nieistnienia miń!" zawodzi śpiewnie. Gdy powróci ze Świata umarłych, Jolanta Lothe znów pojawi się na scenie fizycznie, nie tylko za pośrednictwem obrazu. W tym swoistym traktacie o umieraniu dialektykę tycia i śmierci odwzorowuje podwójna egzystencja bohaterki, obecnej zarówno na scenie jak i na ekranach.

"Istnieje swoiste (magiczne?) sprzężenie zwrotne między ciałem a zdjęciem, zapisem - wyjaśnia Lachmann, "Każda taka kopia żeruje na ciele. Wiedzą o tym kozły ofiarne mediów, gwiazdy spalające się, by osiągnąć nieśmiertelność za życia. Lecz kopia nie tylko zużywa, nie tylko konsumuje ciało. W ostatecznym rachunku ocala ciało przed całkowitym rozkładem."

Czy tym samym pozwala powrócić, tak jak powróciła starożytna Alkestis? Jej dzisiejsza spadkobierczyni powiada ze sceny: "Zdjęcia to są nasze współczesne mumie, to masowe imię XX wieku, nie potrzebujące wieka..."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji