Janusz Józefowicz o "Romeo i Julii"
GALA: Niedawno w Studio Buffo odbyła się premiera musicalu Panna "Tutli Putli" wg Witkacego. To przedstawienie zrobione z rozmachem, a wiec - jak sądzę - bardzo kosztowne.
JANUSZ JÓZEFOWICZ: Myślę, że to najdroższa produkcja w historii naszego teatru. Mam nadzieję, że ta inwestycja okaże się trafiona i że widzowie będą chcieli oglądać tę "odjechaną komedię muzyczną".
GALA: Skoro Panna "Tutli Putli" zjadła tyle funduszy, czy stać was na kolejną premierę? Na wrzesień planujecie Romea i Julię.
J.J.: Nie byłoby nas na to stać, bo nasz teatr jest prywatny i nie ma dotacji. Ale pojawiła się propozycja Avonu, a konkretnie Wielkiej Kampanii Życia - Avon Kontra Rak Piersi. Światowa prapremiera "Romea i Julii" miała mieć miejsce w Petersburgu. W Rosji odbyły się castingi, dialogi i piosenki zostały napisane po rosyjsku. Ale wtedy się okazało, że Avon jest zainteresowany tą produkcją i pokryje część kosztów. I zdecydowaliśmy się na Warszawę.
GALA: Od stycznia organizujecie castingi. Z jakim skutkiem?
J.J.: Wybraliśmy już kilkanaście potencjalnych Julii. Być może w tej grupie jest odtwórczyni głównej roli. Z chłopcami jest trudniej. Do tej pory nie mamy Romea, dlatego planujemy kolejne przesłuchania.
GALA: Nie myślał pan o tym, by rolę męską powierzyć dziewczynie?
J.J.: Jestem za tym, żeby Romea grał chłopiec. Wierzę, że go znajdę.
Współproducentem spektaklu "Romeo i Julia, czyli Sny w Weronie" jest Wielka Kampania Życia - Avon Kontra Rak Piersi. Światowa prapremiera musicalu odbędzie się we wrześniu 2004 w Warszawie.