Artykuły

Teatr Polski we współpracy z warszawskim Teatrem IMKA szykuje wyjątkową premierę. Zaangażowały się w nią noblistka Elfriede Jelinek, reżyserka Maja Kleczewska i wokalistka kultowego Heya Katarzyna Nosowska.

"Cienie. Eurydyka mówi" będzie kolejną sztuką opartą na najnowszym tekście austriackiej pisarki realizowaną przez Teatr Polski w Bydgoszczy. Wyreżyseruje ją Maja Kleczewska, która wcześniej stworzyła świetną "Podróż zimową" i "Babel", także na podstawie twórczości Jelinek.

Próby już się rozpoczęły. Pierwsza odbyła się dwa dni temu w stołecznym Teatrze IMKA (jego dyrektorem jest Tomasz Karolak). Przyglądał się jej dyrektor artystyczny bydgoskiej sceny Paweł Sztarbowski: - Jak to na początku polegała głównie na czytaniu tekstu. W sztukę są zaangażowani m.in.: Maciej Pesta i Joanna Drozda, Aleksandra Pisula czy Piotr Stramowski. Przyszła też Katarzyna Nosowska, która w spektaklu zajmie się muzyką - opowiada.

Bo "Cienie. Eurydyka mówi" mają być fuzją muzyki z teatrem. Nie wiadomo jeszcze, czy Nosowska napisze do sztuki nowe piosenki, czy skorzysta z już gotowych, ale na pewno podczas spektakli będzie można słuchać jej na żywo. W pracy nad muzyką do marcowej premiery pomaga jej kolega z zespołu gitarzysta Paweł Krawczyk.

- Bardzo cieszę się, że to właśnie ją wybrała do udziału w sztuce Maja Kleczewska. To artystka, która nigdy nie sprzedała się show-biznesowi, uczestniczyła w nim zawsze na swoich warunkach. Taka postawa jest w jakiś sposób bliska Teatrowi Polskiemu - mówi Sztarbowski.

W Bydgoszczy Nosowska pojawi się na próbach dopiero na początku marca. To u nas odbędą się pierwsze przedpremierowe pokazy sztuki, które zaplanowano na 15 i 16 marca. Oficjalna premiera odbędzie się pod koniec tego miesiąca.

Po raz kolejny bydgoska scena sięga po twórczość Elfriede Jelinek. Będzie to już czwarta po "Babel", "Podróży zimowej" i "O zwierzętach" sztuka na podstawie jej tekstu. Tym razem austriacka noblistka wzięła na warsztat mit o Orfeuszu i Eurydyce. - Miłość Orfeusza jest próżnością. Wobec świata ma się on za kanonizowaną gwiazdę pop, wobec żony - za zbawiciela. Swoim śpiewem, którym doprowadza do omdleń nastoletnie fanki, pragnie dokonać niemożliwego: wskrzesić Eurydykę. To ma być wielkie wydarzenie. Show na miarę naszych czasów, gdzie każda emocja, sztuka jest szybkim towarem. W micie nikt Eurydyki nie pyta, czy chce ożyć - mówią o spektaklu realizatorzy.

Jelinek, która znana jest z tego, że nie lubi pokazywać się światu i jest raczej zamkniętą, niedostępną osobą, jest cały czas w kontakcie mailowym z bydgoskim teatrem. - Wielokrotnie mówiła, że cieszy ją, że teatr w Polsce tak bardzo interesuje się jej twórczością. Teraz zgodziła się nawet nagrać fragmenty swojego najnowszego tekstu i wysłać je nam, byśmy mogli użyć ich w przedstawieniu - mówi Sztarbowski.

"Cienie. Eurydyka mówi" zostały nagrodzone w październiku ubiegłego roku ważną nagrodą teatralną im. Nestroya. Jurorzy docenili w jej tekście "zaczepny, chwilami dowcipny ton narracji, który jednak nie zwiastuje niczego przyjemnego", podkreślali również, że jak nikt, mówi o tragizmie za pomocą satyry, dając teatrowi świetnie napisane teksty i jednocześnie zostawiając możliwość wyboru formy.

Wśród wszystkich sztuk stworzonych na podstawie twórczości noblistki do tej pory dwie - obie świetnie przyjęte - reżyserowała Maja Kleczewska. To będzie jej trzecie spotkanie z Jelinek na bydgoskiej scenie.

- Gdy w teatrze spotykają się dwie tak silne osobowości, trudno przewidzieć, co stanie się na scenie - uważa Sztarbowski. - Ten utwór Jelinek wraca jednak do charakterystycznych dla jej ostatniej twórczości tematów, jak śmierć, umieranie, depresja i apokaliptyczne wizje. Na pewno nie będzie to rzecz łatwa i przyjemna, a raczej mocna i mająca swój ciężar.