Artykuły

On bez niego

Coś takiego jak uśmiech bez kota: nieuchwytna tajemnica. Przez wiele lat, od Warjacji w 1978 roku, oglądałem przedstawienia Grzegorzewskiego jak sen w odcinkach. Sen cudzy, więc z natury rzeczy jeszcze bardziej niedostępny niż własne. Chyba że następuje to, o czym Grzegorzewski mówił nieraz słowami Witkacego: W nieskończoności wszelkich możliwości możliwym jest i taki przypadek: spotkanie się czterech identycznych snów. To nazywają czasem cudem - pisze Janusz Majcherek w Teatrze.

Jakże by się chciało materię tak niematerialną jak sen albo teatr uchwycić we wzór, sprowadzić do równania bez niewiadomych. Freud był w pewnym sensie krytykiem teatralnym; krytycy teatralni są w pewnym sensie freudystami. Mniej utalentowani - krytycy..., freudyści... - kończą jako laborantki w prosektorium.

Dość szybko zrozumiałem, że objaśnianie marzeń teatralnych do niczego nie prowadzi: albo zabija marzenie, albo pozostaje niejasne. Udało mi się nie napisać ani jednej tak zwanej gruntownej analizy żadnego z przedstawień Grzegorzewskiego. Owszem, wiele razy wyrażałem zachwyt. Nad Tym. Ale ostentacyjnie nie przeprowadzałem dowodu. Na To. Znalazłem natomiast furtkę. Do Tego. Albo do Czego Innego.

Jedna z furtek do jednego z ogrodów o rozwidlających się ścieżkach: Samuel Beckett, zapytany o sens ostatniego dzieła Joyce' a, odparł, iż nie należy pytać, o czym jest Finnegans Wake, ponieważ ono samo jest tym czymś. (Mniej więcej w tym samym czasie Władysław Strzemiński tłumaczył, że obraz jest obrazem, jest obrazem, jest obrazem)

Nie przeczytałem więcej niż paru kartek Finnegans Wake i jest więcej niż pewne, że nigdy nie przeczytam całości, ale sprawia mi przyjemność oglądanie zadrukowanych stronic tego utworu. Zajmuje mnie wygląd słów. Cokolwiek one znaczą - są. Tym Czymś.

Pajtrakały symforowe i kondziol w trykrętnych pordeljansach. Może Witkacy byłby w stanie stworzyć ekwiwalent Finnegans Woke po polsku?

To Coś w przedstawieniach Grzegorzewskiego uderzało dźwiękiem obrazów, jego teatr grał widzialną muzykę i słyszalne kształty. (Tę widzialność dźwięku i słyszalność obrazu wielokrotnie opisywał Joyce, na przykład w XII epizodzie Ulissessa: Brąz przy złocie słyszą podkowy, stalą dźwięczące.) Apogeum brzmienia teatr Grzegorzewskiego osiągał w kompletnej ciszy.

Grzegorzewski o Śmierci w Wenecji Manna/Viscontiego: "Lubimy to!"

Grzegorzewski i Ulisses. "Lubimy to!" Dwukrotnie miał z Joycem jawny romans: gdy wystawiał Bloomusalem w Ateneum i Nowe Bloomusalem w Narodowym. Ale najbardziej lubiliśmy - my, piszący te słowa - lubiliśmy aż do lubieżności, gdy potajemnie inkrustował swoje przedstawienia nieoczekiwanymi cytatami z Ulissesa.

Przecudne piosenki z muzyką Radwana: Dwóch młodych chłopców mówiło / O dziewczynach, dziewczynach, dziewczynach...

Rytmiczne melorecytacje: Oto król jest, mysikról / Mysikrólik, król ptaków / W dniu Stefana świętego / Mamy go, pojmanego. (Robiło to szczególne wrażenie w Miasto liczy psie nosy, spektaklu pełnym skojarzeń ze stanem wojennym i odniesień do Mordu w katedrze i Króla Lira.) Zaśpiewy, zapamiętane z Miasto liczy psie nosy, których nikt by się nie spodziewał w Hamlecie Wyspiańskiego: Z nawoływań biegnących z ulicy w ulicę / Całuny twe, Irlandio, tkają ladacznice. (Joyce i Wyspiański to temat na osobne opowiadanie; łączy ich więcej niż tylko obywatelstwo Austro-Węgier i Triest. Grzegorzewski świetnie ich artystyczne pobratymstwo rozumiał, stąd Giacomo Joyce w Domu Wyspiańskiego.) Tout le monde en mant! Malajkata, który walcując między koksownikami z 13 grudnia 1981, stawał się na mgnienie oka nauczycielem tańca, Maginnim z 16 czerwca 1904.

Tajemnicze Dżygdżag. Dżygdżag. Dżyg-dżag, które Olgierd Łukaszewicz wypowiadał podczas samotnego tańca w Halce Spinozie. Albo w tymże przedstawieniu Kla. Pa.

Ach, cest le privilege d'un genie... - można by powiedzieć, cytując Malesherbesa, zacytowanego przez Witkacego, zacytowanego przez Grzegorzewskiego... Ale czasem podejrzewałem, iż geniusz miewał chwile satysfakcji, gdy mógł niepostrzeżenie wprawić nas w konfuzję doborem słów bez powinowactw, które podobały mu się same dla siebie lub w ekscentrycznych kompozycjach z innymi słowami. Czy w ogóle mieliśmy świadomość, że Grzegorzewski kolekcjonował słowa tak, jak kolekcjonował okulary, pióra i rakiety tenisowe? Niezwykłe efekty? Wszystko, co jest możliwe jest zwykłe. Niezwykle byłby zjedzenie góry, zwymiotowanie pancernika, ale tego nawet żaden prestidigitator nie potrafi.

Wiersz Cesarego Pavese, śpiewany w ostatnim przedstawieniu Grzegorzewskiego: Przyjdzie śmierć / I ta śmierć l będzie mieć / Twoje oczy... Wyobrażam sobie, że śmierć, która przyszła do Jerzego Grzegorzewskiego w kwietniowy wieczór miała skośne oczy Kławdii Chauchat.

Historia teatru zna przedstawienia, które przeszły do legendy, mimo że nigdy nie miały premiery. Przykład koronny: Hamlet Swinarskiego. Czarodziejska góra w chwili śmierci Grzegorzewskiego chyba nawet nie weszła w fazę poważniejszych prób i zapewne nie powstanie wokół niej legenda.

Patrzę na rysunki, projekty i szkice Grzegorzewskiego. Nic. Odcyfrowuję zmieniające się plany obsady, przymiarki do głównych ról. Nic. Moja wyobraźnia nie ożywa.. Nawet wtedy, gdy czytam jego egzemplarz Czarodziejskiej góry.

z licznymi zdaniami i fragmentami, które podkreślił ołówkiem. Widzę, że czytał. Widzę, co czytał. Ale nie widzę tego, co on widział, czytając.

Wydanie z 1982 roku w popularnej, taniej serii rozpada się na części; między stronami zatknięty jeszcze angielski ołówek w kolorze indigo nr 36.

Ołówek. Hippe. Kławdia.

Teraz budzi się moja wyobraźnia.

2 sierpnia. Coś chce się wypowiedzieć lecz słowa nie zgadzają się na to / Coś czego nie da się powiedzieć / afasi / nie ma słów ale być może styl...

(Zaskoczył mnie kiedyś Grzegorzewski wyznaniem, że jego ulubionym poeta jest Michaux. Czy podobałby mu się Tomas Transtroómer?)

Królewskie tematy Grzegorzewskiego to tematy Mannowskie: Sztuka. Miłość. Śmierć. W różnych konfiguracjach. W różnej kolejności i hierarchii. W ostatnich przedstawieniach z tych trzech największa zdawała się Śmierć. (Transtromer powiedziałby, że wykłady śmierci trwały wiele semestrów.) Ale kto to może wiedzieć na pewno. Czy śmierć w Wenecji możliwa jest bez miłości w Wenecji? A miłość bez śmierci?

Śmiertelne piękno. Teatr jako Wenecja ocalona.

Charon płynie przez Canale Grande.

Do żałobnej gondoli wchodzą żołnierze w mundurach z Powstania Listopadowego.

Ten stary zniewieściały tancerz, kiedyś wielki solista baletu, to Tadzio. Maska pośmiertna Erosa. (Los zrządził, że groby Stanisława Szymańskiego i Grzegorzewskiego sąsiadują ze sobą na Powązkach). Hrabia Henryk przez chwilę słyszy Adagietto.

Po małej scenie Teatru Narodowego z płaszczem przerzuconym przez rękę idzie Dirk Bogarde. Wygląda jak Jerzy Radziwiłowicz w filmie Viscontiego.

Gondolę po brzegi załadowały ich życia, dwa powrotne, jedno w jedną stronę.

(Transtromer)

Luźne kartki ze szkicami, niekiedy bibułkowe serwetki, zużyte koperty. Rysunki, notatki, zapiski. Odcyfrowuję: werandy różnych wysokości; leżaki; tor bobslejowy; jadalnia; salon; restauracja; w miejscu żyrandola forma [przy rysunku znak zapytania]. Między szkicem przestrzeni do Czarodziejskiej góry a jednym z wielu projektów obsady kartka z listą leków i opisem sposobu użycia i charakterystyką działania. Na dużej firmowej kopercie Teatru Narodowego notatki zielonym piórem:

Krakowski - Grotowski. Uprawia "analizę duszy". Ćwiczenia teatralno-teoretyczne [?]. Choroba [?]. Teatr eksperymentalny. Projekcja filmu 385-86 [na tej stronie l tomu Czarodziejskiej góry w egzemplarzu Grzegorzewskiego opisany jest pokaz bioskopu].

IVES KLEIN odciskanie

nad widownią latawiec ogromny jedwabny

wiatr porusza [?]

Projekty obsady, coraz to inne przymiarki. Nazwiska trzech aktorek do roli Klaudii (zawsze tak napisane, nigdy Kławdia).

Czyje oczy miała pani Chauchat? A raczej, która z aktorek miała oczy najbardziej podobne do Kławdii? Tej, którą widział on.

Jan Englert jako Settembrini. Boże, jak chciałbym to zobaczyć!

Czasami człowiekowi jest tak czegoś żal, że aż go w brzuchu boli.

Do wzięcia udziału w seansie zaproszono niektóre tylko zaufane osoby; rzecz miała się odbyć w pokoju Herminy Kleefeld. Oprócz gospodyni, Hansa Castorpa i małej Brand przewidziana była obecność tylko pań: Sthoer i Levi, pana Albina, Czecha Wacława i doktora Ting-Fu. Wieczorem, z uderzeniem dziesiątej, goście weszli chyłkiem i zaczęli oglądać przygotowania, jakie poczyniła Hermina; polegały na tym, że ustawiła na środku pokoju nie nakryty okrągły stół średniej wielkości i umieściła pośrodku odwrócony podstawą do góry kieliszek na wino. Na brzegu stołu leżały w odstępach małe kościane płytki, używane zazwyczaj przy grze w karty jako żetony, na których teraz było atramentem wypisanych dwadzieścia pięć liter alfabetu. [...] towarzystwo zasiadło dokoła stolika; gospodyni, aby podnieść nastrój, zgasiła górną lampę i pozostawiła tylko nocną lampkę pod abażurem, więc pokój tonął w bladoróżowym półmroku; każdy ułożył ręce na stole tak, że koniec jednego z palców prawej ręki dotykał podstawy kieliszka. Tak nakazywała metoda. Czekano chwili, gdy kieliszek zacznie się poruszać. [...] Nagle kieliszek przechylił się, uderzył i wymknął się spod rąk siedzących wkoło. [...]- Czy jest ktoś między nami?

Wyobrażam sobie, że seans spirytystyczny w Berghofie nigdy się nie skończy. Czas utknął w Wiecznym Teraz. W powietrzu trwa, jakby na zawsze skazany na fermatę, dźwięk zatrzaskiwanych przez Kławdię Chauchat drzwi. Nie wiem, jak to możliwe, ale na szczytach Alp pływają gondole, i ktoś z niepojętych powodów wyśpiewuje piosenkę, która będzie napisana dopiero w przyszłości do pewnego przedstawienia w odległym kraju.

Parigi, Parigi, che bella citta, si mangia, si beve, l'amore si fa...

Kieliszek do wina drgnął.

Czy jest ktoś między nami?

Litery alfabetu zaczynają się składać w trudne, obco brzmiące nazwisko.

Z notatek Grzegorzewskiego do Czarodziejskiej góry: Zupa wieczności i nagła jasność.

Dżygdżag.

(fragment nieistniejącej całości)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji