Artykuły

Łobuz i księżniczka

ROMA GĄSIOROWSKA potrafi wyglądać jak anioł z obrazów Boticcellego lub wulgarna dziewczyna spod budki z piwem. Zależy tylko, jak się uśmiechnie. "Jestem aktorką do zadań specjalnych - mówi z przekonaniem. - Nie łatwo mnie zaszufladkować".

Zdecydowana, niestereotypowa. Ma 24 lata, a już może przebierać w propozycjach. W nagrodzonej w Gdynii "Odzie do radości" zagrała Martę, dziewczynę hiphopowca Pelego, bohaterkę noweli "Warszawa" Jana Komasy.

Roma Gąsiorowska potrafi wyglądać jak anioł z obrazów Boticcellego lub wulgarna dziewczyna spod budki z piwem. Zależy tylko, jak się uśmiechnie. "Jestem aktorką do zadań specjalnych - mówi z przekonaniem. - Nie łatwo mnie zaszufladkować". Pochodzi z Bydgoszczy, W liceum założyła amatorski teatr. "Nie myślałam wtedy o aktorstwie, Ale wiedziałam, że nie dla mnie rola urzędniczki w banku czy business-woman. Ciągnęło mnie do teatru, sztuki, kina. Reszta była kwestią okoliczności i szczęścia, które w tym zawodzie jest nawet ważniejsze od talentu" - stwierdza. W krakowskiej PWST bywało jednak różnie. "Nie mam łatwego charakteru. Wymagam od siebie i innych. Kiedyś nie potrafiłam zrozumieć, że komuś nie zależy na czymś tak bardzo jak mnie. Nie pojmowałam, jak można zajmować się tak delikatną i wampiryczną materią, jak aktorstwo, skoro nie stanowi to sensu życia. Dzisiaj nie jestem tak radykalna - deklaruje Roma. Jeszcze w szkole teatralnej angaż zaproponowały jej dwa najlepsze teatry - Stary w Krakowie oraz TR Warszawa. Wybrała współpracę z Grzegorzem Jarzyną, ale kontaktów ze Starym nie zerwała: w Krakowie gra zadziorną Duszę w "Nocy", polsko-niemieckim spektaklu Mikołaja Grabowskiego wg prozy Andrzeja Stasiuka. W planach ma główną rolę w "Wojnie polsko-ruskiej" na podstawie powieści Doroty Masłowskiej w reżyserii Aleksandry Koniecznej, w TR przygotowuje z Przemysławem Wojcieszkiem spektakl "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię". Co to za rola? "Gram lesbijkę, która kocha naprawdę i drapie naprawdę. Żałuję, że tak ciekawe propozycje pojawiają się tylko w teatrze". Bo, jak twierdzi Roma, w polskim kinie dla aktorek zarezerwowane są najczęściej role matek przy synach, dziewczyn przy chłopakach, ewentualnie kochanek lub dziwek. "Marta z Warszawy, szczęśliwie jest bardziej złożoną postacią. Pochodzi z bardzo bogatej rodziny, ze świata, którego nie znam - mówi aktorka. - Ja jestem gorąca i otwarta, Marta raczej zamknięta w sobie i egoistyczna. Niby kocha Michała, którego gra mój przyjaciel Piotr Głowacki, ale bardziej chyba kocha siebie w roli zakochanej". "Oda do radości" nie jest jej filmowym debiutem. Na drugim roku PWST zagrała w "Pogodzie na jutro" Jerzego Stuhra. Jak do tego doszło? "Zwyczajnie, pan Jerzy wypatrzył mnie na korytarzu PWST" - przyznaje Roma. W roli Kingi, uzależnionej od czatów internetowych córki Józefa Kozioła (Stuhr), nie wypadła najlepiej. "To nie jest rola, z której byłabym dumna. Niewiele wtedy wiedziałam o pracy z kamerą" - tłumaczy. Dzwonili do niej producenci ze wszystkich powstających w Polsce seriali. "Konsekwentnie odmawiam. Wybrałam inną drogę" - powtarza z uporem. Czeka na interesującą rolę filmową lub telewizyjną. "Przyszedł czas, by w polskim filmie coś się zmieniło. Mniej hipokryzji, więcej świeżości i odwagi, Niedawno z zachwytem obejrzałam Lato miłości". Chętnie zmierzyłabym się z takim zadaniem". Co na to Paweł Pawlikowski?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji