Artykuły

Teatralny blues

Pomysł spektaklu o Ryszardzie Riedlu chodził za Arkadiuszem Jakubikiem od czasu, gdy wyreżyserował "Jeźdźca burzy" o Jimie Morrisonie w warszawskiej Rampie. - Na premierze był Robert Talarczyk, obecny dyrektor teatru w Katowicach, mój bliski przyjaciel, z którym kończyliśmy szkołę teatralną we Wrocławiu - opowiada. - Rozmawialiśmy o Dżemie. Nigdy nie pracowaliśmy razem, chyba tylko dlatego, by nie narażać na szwank naszej przyjaźni. Jednak od tematu Riedla uciec się nie dało.

Arkadiusz Jakubik, aktor i muzyk, reżyseruje spektakl o Ryszardzie Riedlu - pisze Jacek Cieślak.

- W moim przypadku historia zatoczyła koło - mówi "Rz" Arkadiusz Jakubik. - W 1985 r. wyjechałem pierwszy raz z domu pod namiot, żeby zobaczyć Dżem i Ryszarda Riedla w Jarocinie. Miałem wtedy 16 lat, mama była przerażona, że na tym festiwalu źli ludzie zabiją mnie, zhańbią, zrobią krzywdę. Jarocin to była moja nie tylko muzyczna inicjacja. Koncert Dżemu kończył wtedy festiwal, ale przedłużał się, a ja musiałem biec na ostatni pociąg, bo mama czekała w domu!

Riedel po Morrisonie

O tym, jak potoczył się tamten koncert i co potem się wydarzyło, Arkadiusz Jakubik dowiedział się dopiero z biografii Ryszarda Riedla pióra Jana Skaradzińskiego. - Po czterech godzinach grania organizator festiwalu wszedł na scenę, przerwał Dżemowi, mówiąc, że wyłączą prąd - opowiada Jakubik. - Gdy fani nie chcieli puścić Dżemu, Riedel powiedział, że kto chce dalej muzykować, może iść z nim na pole namiotowe.

W książce Skaradzińskiego jest zdjęcie kilkutysięcznego tłumu, który Ryszard Riedel prowadzi na pole namiotowe, grając na organkach.

- Oglądając to zdjęcie, plułem sobie w brodę i wyrzucałem, że jestem skończonym idiotą, bo nie zostałem wtedy do końca - mówi reżyser. - Nie pozostało mi nic innego, jak zorganizować w katowickim Teatrze Śląskim taką samą rockową procesję jak w Jarocinie.

Pomysł spektaklu o Ryszardzie Riedlu chodził za Arkadiuszem Jakubikiem od czasu, gdy wyreżyserował "Jeźdźca burzy" o Jimie Morrisonie w warszawskiej Rampie. - Na premierze był Robert Talarczyk, obecny dyrektor teatru w Katowicach, mój bliski przyjaciel, z którym kończyliśmy szkołę teatralną we Wrocławiu - opowiada. - Rozmawialiśmy o Dżemie. Nigdy nie pracowaliśmy razem, chyba tylko dlatego, by nie narażać na szwank naszej przyjaźni. Jednak od tematu Riedla uciec się nie dało.

W 2005 r. powstał film "Skazany na bluesa" Janusza Kidawy-Błońskiego, krewnego wokalisty, który w opowieści o jego dramatycznym losie połączył poetycką metaforę z naturalizmem.

Z ekranu na scenę

- Od początku było jasne, że nie podejmę się napisania od początku historii Riedla, również dlatego, że po udziale w filmie "Jesteś bogiem" wiem, jak delikatną materią jest biografia zmarłych muzyków. I jak w bardzo różny sposób zapamiętali ich bliscy i znajomi - mówi Arkadiusz Jakubik.

Na szczęście autorzy filmowego scenariusza - Janusz Kidawa-Błoński i Przemek Angerman, wyrazili zgodę na teatralną adaptację. Reżyser szukał tylko formy spektaklu.

- Wypracowałem ją, zastanawiając się nad znaczeniem Śląska w moim życiu, co nurtowało mnie od dawna. Moja rodzina pochodzi z Kresów, lecz mieszka w Gliwicach - opowiada Jakubik.

Święty-przeklęty

Kluczem okazała się sztuka śląskich prymitywistów, w tym Grupy Janowskiej. - Pomyślałem, że gdyby Teofil Ociepka albo Erwin Sówka malowali dzisiaj swoje obrazy, w ich śląskim ikonostasie świętych i jurodiwych, obok świętej Barbary, górników i gołych bab o ponętnych rubensowskich kształtach, znalazłby się Ryszard Riedel. Śląski święty-przeklęty. I taki świat próbowałem wykreować na scenie - mówi o swoim spektaklu.

Bohaterów świata magicznego i postaci z biografii wokalisty połączą aktorzy grający podwójne role. - Uprzedzam, że nie zrobiłem mentorskiego spektaklu o chorobie i nałogu Riedla - mówi reżyser. - Wiadomo, że narkotyki są złe. Po co robić o tym przedstawienie...

Pierwszy akt będzie utrzymany w lżejszej, wręcz komediowej tonacji. Drugi to zjazd po równi pochyłej do piekła, które zaludniają również święci ze śląskiego ikonostasu. Oba elementy spektaklu połączy muzyka Dżemu i piosenki Riedla.

- Rysiek pisał o miłości, samotności, rozpaczy i nieustannym poszukiwaniu wolności. Riedel to dla mnie wolność - mówi Jakubik. - Jego teksty są bardzo proste, ale przez to wiarygodne, prawdziwe. A to najważniejsze, bo ludzie utożsamiają się tylko z takimi słowami, które mogą uznać za własne. Rolę Ryśka Riedla zagra Tomek Kowalski, laureat czwartej edycji telewizyjnego programu "Must Be The Music".

- Nie wyobrażam sobie, żeby mógł wystąpić kto inny - mówi Jakubik. - To, że facet genialnie śpiewa, zobaczyłem na YouTube. Na castingu pokazał, że ma niebywałe predyspozycje aktorskie, ogromną charyzmę i wrażliwość. Nie wiedziałem tylko, jak odnajdzie się w zawodowym zespole aktorskim.

Podczas próby zdarzyło się jednak coś bez precedensu. - Tomek nie kopiuje Riedla. Gra na własnych emocjach. Na jednej z prób tak zaśpiewał "List do M." i zagrał scenę śmierci Riedla, że aktorzy Teatru Śląskiego na czele z Adamem Baumanem, filmowym ojcem Riedla, mieli łzy w oczach i zaczęli bić brawo - mówi Jakubik. - Kilka razy pracowałem w teatrze, ale nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem.

Na zdjęciu: Tomasz Kowalski i Arkadiusz Jakubik podczas próby

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji