Artykuły

Pastisz "50 twarzy Greya" w Teatrze Polonia

W Teatrze Polonia trwają próby do spektaklu muzycznego, który jest pastiszem światowego bestsellera erotycznego "50 twarzy Greya". - Będziemy dawkować erotykę. Gdybyśmy od pierwszej sceny siedzieli w teatrze nago, byłoby to nudne - mówi Mateusz Damięcki.

Spektakl reżyseruje Kanadyjczyk John Weisgerber. Na scenie oprócz Mateusza Damięckiego zobaczymy Magdalenę Lamparską i Martę Walesiak. Premiera przedstawienia "Klaps! 50 twarzy Greya" w piątek 14 marca.

"50 twarzy Greya", angielska powieść erotyczna napisana przez E.L. James, powstała pod wpływem fascynacji autorki popularną sagą "Zmierzch". Książka sprzedała się na świecie w milionach egzemplarzy, bijąc rekord sprzedaży książek o "Harrym Potterze". Na podstawie tego tytułu w Hollywood powstaje film, którego premierę zaplanowano na walentynki 2015 r. W Teatrze Polonia odbędzie się europejska premiera pastiszowego spektaklu muzycznego, który w Ameryce cieszy się wielkim powodzeniem. Napisało go siedmiu autorów: J.S. Blair, I.M. MacIntyre, J.A. Millan, S.A. Moran, C.J. Munch, A.M. Scheffler oraz I.P. Whalen. W ich wersji bohaterami są pisarka E.B. Janet (w tej roli Marta Walesiak) oraz bohaterowie jej książki: Natasha Wood (Magda Lamparska) oraz enigmatyczny i obdarzony fantazją seksualną milioner Hugh Hansen (Mateusz Damięcki), którzy kłócą się z autorką o wizję ich postaci.

***

Rozmowa z Mateuszem Damięckim, aktorem

Jakub Panek: O książce mówi się, że jest ostrzejszą wersją Harlequina. A dla pana?

Mateusz Damięcki: Po "50 twarzy Greya" sięgnąłem w momencie, gdy dostałem propozycję zagrania w spektaklu na jej podstawie. Przez te kilkaset stron nabrałem przekonania, że skoro czyta się bardzo szybko, to jest to literatura łatwa i przyjemna, zdecydowanie dla kobiet. Myślę, że mocno działa na ich wyobraźnię, my, mężczyźni, bardziej potrzebujemy obrazków. Niektórzy nazywają ją grafomańską, ale z drugiej strony trudno nie pogratulować autorce wyczucia czasu i potrzeb. Tematyka tej powieści także odnosi się do intymnej sfery życia, co - jak sądzę - zdecydowanie przyczyniło się do jej sukcesu. Mimo że jest jakaś magia w tej książce, to do mnie osobiście bardziej przemawiają innego typu "baśnie", jak np. "Harry Potter".

Na podstawie "50 twarzy Greya" powstaje film, jest także pastiszowy spektakl, który teraz będzie można obejrzeć w Teatrze Polonia.

- Książka była podstawą naszego spektaklu, ale tylko podstawą. Sztukę napisało kilka osób, szalenie zdolnych, obdarzonych nieskrępowanym poczuciem humoru, które nie tylko potrafią się śmiać, ale potrafią w bardzo abstrakcyjny sposób śmiać się z samych siebie. Jest to pastisz, trochę lustro powiększające. Wszystko, co można przeczytać w książce, u nas w sztuce jest pokazane z przymrużeniem oka. Podejmujemy ryzyko, bo takie podejście może spotkać się z krytyką prawdziwych wyznawczyń "50 twarzy Greya".

Wśród przedmiotów, które wykorzystujecie na scenie, jest kask do futbolu amerykańskiego z przyczepionym sztucznym czarnym penisem. Po co?

- Dla każdej kobiety artefakty opisane w książce znaczą coś innego. Jeżeli autorka pisze "duży", dla jednej kobiety będzie to oznaczało ogromny, a dla drugiej mały, w zależności od indywidualnych wyobrażeń czy doświadczeń. My dokonujemy dekonstrukcji. Poza tym czyż seks nie jest zabawny? Wiadomo, że jest. W naszym przedstawieniu seks będziemy traktować bardzo przedmiotowo, mniej więcej tak, jak współcześnie się go traktuje. Elementem scenografii będzie czerwona kotara, nie mamy zamiaru niczego za nią ukrywać, wręcz przeciwnie.

Spektakl budzi kontrowersje, sam plakat jest dość odważny.

- Myślę, że jesteśmy dziś na takim etapie w Polsce, że możemy iść w niedzielę rano do kościoła, a wieczorem na spektakl "Klaps! 50 twarzy Greya". Nie miałem większych problemów w zagraniu w tej produkcji, choć niektórzy zadawali mi pytania: dlaczego? po co? jak ty mogłeś to zrobić? Będziemy dawkować erotykę, którą zresztą zapowiada już wspomniany przez pana plakat. Gdybyśmy od pierwszej sceny siedzieli w teatrze nago, byłoby to nudne, dlatego emocje i napięcie erotyczne będziemy budować stopniowo.

Mnie ten tekst szalenie śmieszy. Kiedy go czytam, płaczę ze śmiechu. Siłą tego spektaklu jest na pewno znakomite tłumaczenie Bartosza Wierzbięty, króla dubbingu, którego polskie wersje językowe "Shreka" czy "Madagaskaru" stały się już kultowe. Nasze przedstawienie jest dla wszystkich, którzy chcą się dobrze bawić, śmiać do rozpuku. Bo to będzie dwugodzinna dawka pozytywnej energii i śmiechu, ale także tańca i śpiewu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji