Artykuły

W teatrze lubimy się z wzajemnością

- My się inspirujemy ich literaturą, oni naszym językiem teatralnym - mówi tłumaczka Agnieszka Lubomira Piotrowska. To właśnie jej zawdzięczamy nadanie świeżego brzmienia rosyjskiej klasyce i odkrywanie utalentowanych dramaturgów z Rosji.

Piotr Guszkowski: Wśród autorów tłumaczeń rosyjskich tekstów, po które coraz chętniej sięga polski teatr, najczęściej pojawiają się dwa nazwiska - pani i Juliana Tuwima. Agnieszka Lubomira Piotrowska, tłumaczka: (śmiech) Rzeczywiście, zaplanowano kilkanaście premier w moim przekładzie, choć parę projektów nie doszło do skutku. O niektórych tłumaczeniach zdążyłam już nawet zapomnieć - Łukasz Garlicki z Łukaszem Simlatem sięgnęli po monodram Griszkowca, który przygotowałam ponad 10 lat temu.

To przypadek, że tych tekstów jest aż tyle?

- Słyszę głosy, że trwa boom na rosyjską dramaturgię. Nie mam jednak poczucia chwilowej mody. To po prostu dobra literatura. Aktorzy uwielbiają grać w rosyjskich sztukach ze względu na pełnokrwiste postaci, świetnie napisane role. Może rosyjska literatura rzuca nam się w oczy, bo przez lata w ogóle nie była obecna? Najpierw obowiązkowo radziecka i trochę klasyki, później zniknęła wraz z kryzysem tamtejszej dramaturgii. Jednak od kilkunastu lat znakomicie się rozwija i szybko doczekuje się polskich przekładów, co może tłumaczyć, skąd tyle rosyjskich tytułów na afiszu.

Na liczne tam konkursy przychodzi co roku po pięćset-sześćset sztuk. Sporo autorów utrzymuje się z pisania dla teatru. Ale nie wszyscy mają ten komfort. Jak na przykład dziewczyny z Uralu zdobywające ostatnio prestiżowe nagrody: jedna pracuje w spożywczym, druga jest kelnerką, trzecia prowadzi kiosk.

Naprawdę jest w czym wybierać?

- Zdecydowanie. Niewielu polskich reżyserów i dyrektorów zna rosyjski. Dlatego sama jeżdżę do Rosji, oceniam, które teksty są warte przetłumaczenia i mogą kogoś zainteresować.

Więc to nie tak, że dostaje pani zamówienia na konkretne tytuły?

- Zamówienia są, ale na klasykę. Stara zasada mówi, że każde pokolenie powinno mieć nowy przekład klasyki. Jest on przecież zawsze w jakimś stopniu interpretacją tłumacza. Zmienia się język, zmienia się postrzeganie świata, więc wraz z upływem czasu można dostrzec w tekście coś nowego. Tym bardziej że przekład starzeje się szybciej od oryginału.

Język, jakim posługiwał się Czechow, brzmi dla współczesnego Rosjanina aktualnie, nie ma w nim archaizmów, podczas gdy stare tłumaczenia tkwią w specyficznej manierze postrzegania Czechowa - narzucają od razu kostium. Oddają inny rytm niż ten, który słyszę, czytając oryginał. Dlatego Agnieszka Glińska poprosiła mnie o przygotowanie nowego przekładu "Mewy". Później przyszły zamówienia na kolejne sztuki Czechowa. W listopadzie premiera "Rewizora" w moim tłumaczeniu otworzy Kolada Fest w Teatrze Studio.

Można pomyśleć, że Studio pod kierunkiem Glińskiej zostało zdominowane przez autorów rosyjskojęzycznych.

- Oczywiście to nie tak, że zaprogramowała repertuar teatru na rosyjską literaturę. Po prostu wybiera teksty, którymi chce rozmawiać ze swoją widownią, poruszać tematy, które nas dotyczą. Teksty, w których aktorzy będą mieli co zagrać.

I na te spektakle ciągną tłumy, tak jak na rosyjskie filmy prezentowane na Sputniku - mimo zaszłości historycznych i niestabilnej sytuacji polityczno-gospodarczej coś nas jednak w Rosji i Rosjanach fascynuje?

- Myślę, że kieruje nami pewna ciekawość - interesujemy się, co dzieje się w kraju, który tak nas niepokoi. Może mimo różnic w mentalności czujemy się też do siebie podobni. A może oceniamy, że to jest po prostu dobre? I tego bym chciała: żebyśmy postrzegali kulturę w takich kategoriach, a nie przez pryzmat polityki. Kontynuujmy współpracę. Zrywając kontakty, nie wpłyniemy na politykę rządu. Wręcz przeciwnie: ludzie pozostaną w izolacji, za wielkim murem, jak w ostatnich powieściach Sorokina. W momencie napięć wielu ludzi kultury czuje się źle w swoim państwie. Żyją w lęku, że zostaną odcięci od świata. Przecież wiedzą, co się dzieje, duża część inteligencji jest w opozycji do polityki rządu. Ale z niepokojem przyjmują każdą rezygnację współpracy międzynarodowej.

Tym bardziej że w sferze teatru polsko-rosyjskie zbliżenie ostatnio się pogłębiało. I nie chodzi tylko o sięganie po rosyjskie sztuki. Pracują u nas Wyrypajew, Kolada, a Bogomołow właśnie w Warszawie spełnił marzenie o wystawieniu Sorokina.

- Kolada pokochał aktorów z Krakowa, z którymi zrobił "Maskaradę"'. Bogomołow mówi o obsadzie "Lodu" z Teatru Narodowego "moja ekipa". Chce tu zrealizować kolejny projekt, którego nie udałoby mu się zrobić w ojczyźnie. Spotkanie polskich aktorów z rosyjskim reżyserem, który pracuje zupełnie innymi metodami, inaczej postrzega materiał literacki, jest bardzo rozwijające.

Szansą na przełamanie barier są takie imprezy jak Festiwal "Da! Da! Da! Współczesny teatr, dramat i performans z Rosji". Będzie kolejna edycja?

- Obu stronom na tym zależy, festiwal planowany jest na maj przyszłego roku. Naszym festiwalem próbowaliśmy zburzyć stereotyp akademickości, konserwatyzmu rosyjskiego teatru. Był on odpowiedzią na Tydzień Polskiego Teatru, który w 2011 roku okazał się wydarzeniem w Moskwie. Młodzi rosyjscy reżyserzy i aktorzy przekonali się wtedy właśnie dzięki Polakom, że można tworzyć nowoczesny teatr na europejskim poziomie, nie odrywając się od korzeni, bazując na własnej tradycji. Że można mówić o trudnej przeszłości - dotykać tematów, jakich oni dotychczas nie poruszali na scenie.

Zainteresowanie Polaków rosyjską dramaturgią jest zatem odwzajemnione?

- Rosjanie nie ukrywają, jak istotne było dla nich spotkanie ze spektaklami Warlikowskiego czy Kleczewskiej. Co drugi reżyser przyznaje, że jego mistrzem jest Lupa. Postrzegają nas jako potęgę teatralną. My się inspirujemy ich literaturą, oni naszym nowym językiem teatralnym. Również dramaturgią. Po wydaniu obszernej antologii współczesnego dramatu polskiego zorganizowano niezliczoną ilość czytań i powstało bardzo dużo spektakli na podstawie wydawałoby się mocno osadzonych w naszych realiach tekstów Masłowskiej, a także Walczaka, Saramonowicza czy Bizio. Cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Co ważne, w Rosji wciąż pytają o nowe polskie teksty. Czekają na nie z niecierpliwością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji