Artykuły

O naszych tęczowych mostach

"Wesele" w reż. Marcina Libera z Teatru Polskiego w Bydgoszczy na 34. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Publiczność WST obejrzała arcydramat Wyspiańskiego w reżyserii Marcina Libera.

Po premierze "Wesela" z Teatru Polskiego w Bydgoszczy nie zdziwiłbym się, gdyby we śnie odwiedził go Stanisław Wyspiański i zabierając mu maszynopis swego arcydramatu powiedział z wyrzutem "Miałeś chłopie złoty róg, ostał ci się ino... Tu zawiesił głos i wręczył egzemplarz dramaturgiczny Pawła Sztarbowskiego (dramaturga spektaklu), który dzieło Wyspiańskiego pokreślił, poskracał a nawet inkrustował niewielkimi cytatami innych autorów. Nie mam pretensji do Libera, że umieścił akcję utworu Wyspiańskiego w wiejskiej dyskotece i rzecz działa się przy akompaniamencie tandetnej muzyki. Mam pretensję, że wyrzucił z niego kilka ważnych cytatów, choćby ten z rozmowy z Panną Młodą "a to Polska właśnie" i kilka innych, które ewidentnie kojarzą się z tym dramatem.

Wyspiańskiego naprawdę nie należy "ulepszać" innymi cytatami, bo geniusz "Wesela" sprawdza się w każdej epoce. Jeśli dziś mówimy o tolerancji toczymy spór o spaleniu tęczy to zajrzyjmy do słów Stańczyka, który mówi o "tych naszych tęczowych mostach czułości nad pustką rozpiętych" .

Spektakl Libera jest o bylejakości naszego życia, potok słów, jaki się wypowiada na scenie nie nosi ze sobą żadnych treści. Jest ono bliskie klimatowi filmu Wojciecha Smarzowskiego. Pojawiające się postacie są właściwie szarym tłumem, grupą ludzi bez właściwości. Liber mocno zaakcentował też problem antysemityzmu. Do Racheli i jej ojca biesiadnicy weselni podchodzą z dystansem. Rachela Joanny Drozdy umie jednak walczyć o swoje. Jest bardziej wojującą feministką niż kruchą i bezbronną kobietą, starą panną, która przybyła "na chmurce poezji". Żeby nie było wątpliwości, że jest Żydówką ma wytatuowaną na plecach gwiazdę a na jej pojawienie się część biesiadników woła "Jude raus"

Na scenie alkohol leje się litrami, wszyscy tańczą do upadłego chcąc zagłuszyć myśl o jałowym życiu. Nieufność miesza się ze strachem, frustracja z poczuciem klęski. Ciekawym pomysłem jest Chochoł (Magda Łaska), pełniący rolę demiurga powtarzającego jak mantrę: co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach". Mamy tu chwackich chłopów i kobiety walczące o swoje prawa. Pan Młody nie kryje, że pomysł poślubienia dziewczyny ze wsi był pomyłką.

W tej opowieści jest jednak sporo chaosu. Liber nafaszerował spektakl wieloma cytatami, symbolami. Użycie niektórych ma - moim zdaniem - groteskowe uzasadnienie. Ukrzyżowany Chrystus zawieszony głową do góry ma być, jak wyjaśnili twórcy po warszawskim pokazie obrazem słów "odmów pacierz, ale wspak". A ja mam jakieś nieodparte wrażenie, że chodziło tu o małą prowokację skierowaną do grupy "Hańba, Hańba" która dostrzeże w tym np. krzewienie satanizmu. Mały skandalik, co udowodnił choćby spektakl "Do Damaszku" zawsze podniesie zainteresowanie przedstawieniem, a twórców zaliczy do grona niezłomnych (określenie niepokornych w tym kontekście byłoby dziś raczej niestosowne).

Czy z tego "Wesela" -jak napisał na szybie jeden z bohaterów "popiół tylko zostanie i zamęt?". Na szczęście nie. Jest o czym rozmawiać, o co się sprzeczać i chyba o to chodziło. Powtórzę tylko raz jeszcze - Więcej wiary w Wyspiańskiego. To on powinien być wyłącznym dramaturgiem tego spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji