Artykuły

Marzę o teatrze tradycyjnym

- Ludzie chcą tego teatru, który ja proponuję. To mi dodaje skrzydeł, energii i potwierdza moje przekonanie. Być może to nie są widzowie innych teatrów, ale dobrze - każdy ma prawo do swojego teatru - mówi ANDRZEJ SEWERYN, aktor, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie.

Andrzej Seweryn ma w swoim repertuarze spektakl "Szekspir Forever", w którym w interaktywnym dialogu z widzem opowiada o świecie Szekspira, oraz "Burzę", gdzie wciela się w szekspirowskiego Prospero. Teraz zmierzy się z rolą legendą - zagra Króla Leara. Jakub Panek: "Król Lear" to zdaniem reżysera inscenizacji w pańskim teatrze Jacques'a Lassalle'a "rola ról". A pan jak to odbiera? Andrzej Seweryn: W 1980 roku po raz pierwszy w życiu zagrałem w języku francuskim rolę Spiki Tremendozy w "Onych" Witkacego w reżyserii Andrzeja Wajdy. Bardzo się tej roli bałem, mimo że spektakl reżyserował wielki człowiek i przyjaciel kina, i teatru polskiego. I kiedy wyrażałem mu ten niepokój, opisywałem skrócony oddech i wyschnięte gardło, to Andrzej powiedział mi: "Andrzej - nie niepokój się, to po prostu jeszcze jedna rola". Oczywiście tak nie jest w przypadku "Króla Leara", bo to coś więcej, ale staram się nie myśleć o tej roli jako o ukoronowaniu swojej kariery.

W Warszawie z powodzeniem granych jest kilka sztuk Szekspira. Skąd pomysł na wystawienie "Króla Leara"?

- Mieliśmy już taki projekt z Jacques'em kilka lat temu we Francji. Kiedy tak wspaniale ułożyła nam się współpraca nad "Szkołą żon", zapytałem go, czy nie wyreżyserowałby jeszcze jakiejś sztuki w Teatrze Polskim. Otrzymałem odpowiedź, że chętnie - "Króla Leara" ze mną w roli głównej.

Dla mnie szalenie ważne jest, że ten spektakl reżyseruje Francuz, wielki realizator Moliera, wspaniały reżyser Jacques Lassalle. Jego spojrzenie na Szekspira będzie na pewno intrygujące. Życie reżyserskie Jacques'a nigdy nie było mocno związane z Szekspirem, tym bardziej wydaje mi się to interesujące. Bo jak ktoś staje się specjalistą od czegoś, to zatraca świeżość, a Lassalle poprowadzi to jak młody reżyser, który wchodzi w genialny świat Szekspira, szanując, uwielbiając i odkrywając go na nowo.

Co jest siłą tego tekstu?

- Tekst jest ponadczasowy, ale jeżeli ktoś będzie chciał w nim znaleźć aktualności w postaci bezpośrednich odniesień do Ukrainy czy instrukcji posła Palikota dla swoich posłów ws. protestujących w Sejmie rodziców, to tego nie znajdzie. Szekspir nie wiedział, co to są komputery, Putin czy AIDS. Choć w pewnym sensie można powiedzieć, że jednak wszystko to wiedział i znał, bo jak mało kto znał naturę ludzką, a ta się nie zmienia. Czy dwa tysiące lat temu ludzie nie chcieli mieć pieniędzy, władzy? Czy nie pożądali, nie mieli pragnień? Czy religia nie była ważna? I tak dalej, i tak dalej, więc chcę powiedzieć, że interesująca jest historia tej rodziny, tego świata. I to na pewno jest siłą tej sztuki.

Nie zapominajmy, że teatr tworzy również widz. To od niego zależy, czy nasza propozycja zostanie przez niego zaakceptowana, czy go poruszy i da mu wspomnienia, czy też nie.

Prowadzi pan teatr, który sięga po klasyczne teksty, jest pan wręcz nazywany rycerzem walczącym o tzw. teatr tradycyjny.

- Na fali porażek i sukcesów Teatr Polski buduje swój wiarygodny w moim przekonaniu wizerunek. Teatru, w którym nie obejrzy pan "Dziadów" na wysypisku śmieci, ale "Odprawę posłów greckich" czy "Bolesława Śmiałego" pozbawionych nieuzasadnionych eksperymentów scenicznych już tak. Takiego "Króla Leara", jakiego przygotowujemy, też pan nigdzie nie zobaczy. I to dobrze, że jedne teatry realizują taką politykę repertuarową, a inne odmienną. Oby było tak, żebyśmy się wszyscy różnili. Dzisiaj wszystko jest współczesne, wszystko jest aktualne, ale nikt przecież nie wystawia spektakli w scenografii sprzed 100 lat, ani nie gra w kostiumach sprzed 100 lat. Ja marzę o teatrze tradycyjnym, w którym spektakle realizuje się odmiennie od współczesnych scen.

Dlaczego?

- Ja oczywiście zgodzę się, że można żyć, istnieć, funkcjonować w świecie kultury, nie znając jego dorobku, ale uważam, że to będzie bardzo ubogie. Ja chcę brać udział w procesie edukacji narodowej w najszerszym tego słowa znaczeniu. Chciałbym, żeby mój widz - stary i młody - mógł zetknąć się z takim światem jak "Mazepa", "Irydion".

Ludzie chcą tego teatru, który ja proponuję. To mi dodaje skrzydeł, energii i potwierdza moje przekonanie. Być może to nie są widzowie innych teatrów, ale dobrze - każdy ma prawo do swojego teatru. Chciałbym poruszyć jeszcze jeden wątek - mianowicie szacunek do języka polskiego. I nie chodzi tutaj tylko o wyraźne mówienie, ale o wydobywanie bogactwa intelektualnego i duchowego. My mamy coś do zaproponowania światu, a nie tylko obowiązek naśladowania teatrów niemieckich czy innych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji