O Warszawie i Warszawiakach, buncie i 'byciu robotem'
- Teatr Soho to scena studyjna. Cały zespół realizacyjny wraz z zespołem technicznym to tylko 15 osób. Pracujemy w kameralnych warunkach. Przekłada się to na specyficzny, intymny charakter naszych spektakli. Gramy dla 80 widzów. Aktor jest blisko na wyciągnięcie ręki. Oddycha tym samym powietrzem co publiczność - mówi reżyser, Igor Gorzkowski o Teatrze Soho w Warszawie.
Na na scenie warszawskiego teatru Soho obędzie się premiera nowej sztuki "Tajemniczy Klient" autorstwa i w reżyserii Igora Gorzkowskiego
Z Igorem Gorzkowskim rozmawia Agata Piasecka
Skąd pomysł na sztukę?
- Pojawił się dwa lata temu. Trafiłem w internecie na artykuł o tajemniczym kliencie. Tajemniczy klient to osoba, która odgrywając rolę klienta, bada na zlecenie jakość usług i obsługi sprzedażowej. Temat wydał mi się ciekawy, współczesny i bardzo teatralny. Chciałem zrobić spektakl o świecie, w którym żyjemy, osadzony w realiach Warszawy. Zrealizowany w podobnej stylistyce jak "Taksówka", którą gramy już od kilku sezonów.
Gdzie szukał pan informacji o tajemniczych klientach?
- Przede wszystkim w internecie. Można tam znaleźć ogłoszenia firm, które szukają pracowników na takie stanowiska, komentarze tajemniczych klientów i ludzi przez nich ocenianych. Przez kilka dni sam byłem tajemniczym klientem. Dzięki temu trochę lepiej poznałem specyfikę tego badania.
Kim są bohaterowi sztuki?
- Główny bohater, Wesoły (Sławek Pacek), pojawił się we wcześniejszej mojej sztuce "Absolutnie Off Show" [z 2003 roku - red]. Byłem ciekaw, jak poradzi on sobie w dzisiejszym świecie. Wesoły jest tuż po czterdziestce. Z "Absolutnie off show" wiemy, że próbował wielu dróg w swoim życiu -pracował w korporacji, roznosił paczki, miał swój klub. Teraz jest doświadczonym tajemniczym klientem. Szczególnym, bo to jego sposób na życie, a nie praca dorywcza, jak w rzeczywistości zazwyczaj bywa. W drugiej części spektaklu dowiadujemy się więcej o życiu osobistym Wesołego. Poznajemy Basię (Joanna Osyda), dziewczynę, której kuratorem jest Wesoły. Zostaje ona jego wspólniczką. Świat sprzedawców i usługodawców tworzy kilkanaście postaci granych przez trójkę aktorów (Ania Gajewska, Wiktor Korzeniewski, Bartek Mazur).
Wesoły odwiedza prawdziwe stołeczne miejsca?
- Wymyślone. Ale znane nam wszystkim. Wyobrażam sobie, że mogłyby się mieścić w jednym centrum handlowym. Wesoły odwiedzi sklep z bielizną, będzie robił sobie zdjęcie do wizy, pójdzie do banku i na kurs salsy.
Jaka jest sklepowa obsługa?
- Zdeterminowana przez cel: sprzedać, zadowolić. Wypłukana z empatii. A empatia to cecha, która odróżnia człowieka od androida. Wesoły jest podwójnym agentem. Wykorzystuje rolę tajemniczego klienta, by zdestabilizować otaczającą go rzeczywistość.
Widzowie podczas spektaklu będą się mogli przyjrzeć w bohaterach jak w lustrze?
- Ten obraz jest ironiczny, często zabawny, zdeformowany i wyraźnie obrysowany komiksowym konturem.
Na plakacie do spektaklu pojawia się mężczyzna w masce świni. Kto nią jest?
- Wesoły sabotuje świat w małej osobistej skali. W niezamierzony sposób przez swoje prowokacje wzbudza ruch, który nie daje się kontrolować. Coś, co było jego małą anarchią, przeradza się w niekontrolowany wybuch. Rewolucjoniści kryją się podobnie jak bohaterowie komiksu "V jak Vendetta" za plastikowymi maskami.
Scena w Soho Factory jest niezbyt duża. Jak będzie wyglądała scenografia?
- Scenografia nawiązuje do przestrzeni wystawowej na targach. To funkcjonalna platforma, która może stać się apteką, restauracją czy salonem fryzjerskim. Aranżacja sceny jest dosyć oszczędna i umowna. Pozostawiamy dużo wolnej przestrzeni dla wyobraźni widza. Spektakl jest dużym wyzwaniem dla twórczyń kostiumów. Tajemniczy klient do realizacji każdego zadania potrzebuje innego przebrania, dochodzą do tego kostiumy sprzedawców i usługodawców. To daje w sumie ponad 30 kostiumów.
Pracował pan zarówno w Teatrze Narodowym, jak i w niewielkim teatrze Soho. Czym różni się praca na tych dwóch scenach?
- Teatr Soho to scena studyjna. Cały zespół realizacyjny wraz z zespołem technicznym to tylko 15 osób. Pracujemy w kameralnych warunkach. Przekłada się to na specyficzny, intymny charakter naszych spektakli. Gramy dla 80 widzów. Aktor jest blisko na wyciągnięcie ręki. Oddycha tym samym powietrzem co publiczność.