Artykuły

Gdynia. Pakuła z GND za "Smutki tropików"

"Nareszcie!" - krzyknął Mateusz Pakuła, kiedy okazało się, że to właśnie on wyjedzie z tegorocznego gdyńskiego festiwalu R@Port z charakterystyczną statuetką-kostką i 50 tys. zł.

A więc już po pierwszym rozstrzygnięciu, związanym z tegorocznym festiwalem współczesnej rodzimej dramaturgii R@Port, który od piątku, 16 maja, trwa w Gdyni. Przyznana została tegoroczna Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna. Jej laureatem został Mateusz Pakuła, który w tym roku trafił do finału z tekstem zatytułowanym "Smutki tropików". Sztuka była wcześniej wystawiona - w grudniu ubiegłego roku miała premierę na scenie krakowskiego Teatru Łaźnia Nowa.

W uzasadnieniu swojego werdyktu członkowie kapituły nagrody napisali, że za największą wartość nagrodzonego utworu uznali "przedstawienie rzeczywistości, w której obrazy cudzego cierpienia i odległych światów stają się dla bohaterów iluzją realnych doświadczeń, a żywy i pełen inwencji język dramatu odsłania niemożność autentycznej komunikacji". W składzie kapituły znaleźli się w tym roku: Dorota Sajewska, Jacek Kopciński, Grzegorz Niziołek, Jacek Sieradzki, Jerzy Stuhr, który przewodniczył temu ciału.

- Nareszcie! - krzyknął ze sceny laureat, kiedy prowadzący galę wymienił jego nazwisko jako zwycięzcę. I nic dziwnego - Pakuła był już cztery razy w finale gdyńskiego lauru, ale nagrodę dostał dopiero po raz pierwszy.

- To tekst dla mnie bardzo ważny - mówił później laureat. - Opowiada o moim pokoleniu. To portret ludzi, którzy próbują wypełnić pustkę w swoim sercu. Czasem się to udaje, czasem nie. Teraz, kiedy mam już tę nagrodę, nie będzie mnie więcej "cisnęło", żeby ją dostać. W jakimś sensie: nie będzie mi już potrzebna, będę mógł ustąpić miejsca innym. Po tym, jak bardzo kilka lat temu, kiedy dopiero zaczynałem karierę, pomogła mi moja pierwsza finałowa nominacja, wiem, jak bardzo ta nagroda może się przydać debiutantowi.

Po wręczeniu nagrody członkowie kapituły dyskutowali o przebiegu tegorocznego konkursu i jego perspektywach na najbliższą przyszłość.

- Coś w tym jest, że wyróżniliśmy wyłącznie teksty o podróżach i wojnie - żartował Jacek Sieradzki. - Ale przecież tak naprawdę szukaliśmy w nich czegoś o wiele więcej, zapisu jakiegoś uniwersalnego doświadczenia.

Jerzy Stuhr dodawał, że większość tekstów, które musieli przeczytać jurorzy - a w tym roku do konkursu stanęła rekordowa liczna zgłoszonych dramatów - bardzo radykalnie łamała klasyczne zasady pisania dramatów i konstrukcji postaci.

- Oczywiście, że jestem aktorem starego pokolenia - dodawał - i mogę mówić tylko za siebie, ale może i za swoją generację: ciężko byłoby mi zagrać rolę w którymś z tych przedstawień. Autorzy konkursowych dramatów stawiają aktorów wobec zupełnie nowych, nieznanych mi wyzwań, zarówno warsztatowych, jak i emocjonalnych.

Przedmiotem dużej troski jurorów jest bardzo wyraźnie widoczny fakt, że do konkursu coraz rzadziej zgłaszają swoje utwory autorzy doświadczeni, uznani, starsi i staje się on tym samym w zasadzie rywalizacją młodych debiutantów.

- Nie ma co tu kryć - pointował Sieradzki - to nie jest konkurs reprezentatywny dla rodzimej dramaturgii. Chyba zresztą nigdy nie był.

Festiwal R@Port, podczas którego prezentowanych jest kilka sztuk, będących scenicznymi adaptacjami nowych polskich dramatów, trwa nadal - zakończy się w piątek, 23 maja podczas gali w Teatrze Miejskim w Gdyni, na której wręczone zostaną wszystkie festiwalowe laury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji