Artykuły

Ciąg dalszy nastąpi

"Ciąg" w reż. Eweliny Marciniak w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Inscenizacja "Ciągu" w teatrze Wybrzeże dowodzi, że nie każdy tekst dramaturgiczny nadaje się na scenę. I nawet najciekawszy reżyserski pomysł tego nie zmieni.

Widzów, którzy czekają na wejście na scenę Malarnia, wita wyświetlana na ścianie informacja z danymi statystycznymi na temat: alkohol a sprawa polska. "Blisko 16 proc. Polaków i 2 proc. Polek pije alkohol w sposób zwiększający prawdopodobieństwo wystąpienia bardzo poważnych szkód zdrowotnych, psychologicznych i społecznych" i temu podobne.

Spodziewamy się więc spektaklu, który w istotny sposób odniesie się do tych informacji i rzuci na problem nowe światło. A przynajmniej - jak Smarzowski w filmie "Pod Mocnym Aniołem", Morgenstern w "Żółtym szaliku" czy Sass w "Tylko strach" - opowie o nim zajmująco, zawłaszczając emocje widza.

Niestety, tym razem nic takiego się nie stało - kiedy wybrzmiały ostatnie słowa tekstu sztuki i zgasło światło, pozostaliśmy w punkcie wyjścia. Nic ważnego się nie zadziało, nic nowego nie padło.

"Ciąg" Michała Buszewicza w reżyserii Eweliny Marciniak jest zbiorem ocierających się o farsę i groteskę scen z udziałem trzech par w różnym wieku. Każda z nich ma ten sam problem - to ciąg alkoholowy, w który wpadają przy byle okazji. Albo i bez niej.

Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że w spektaklu pojawią się obrazy ludzi zamroczonych alkoholem i przewracające się butelki. Zamiast tego mamy sceny rozgrywające się w niemal laboratoryjnej przestrzeni, których treścią są konfrontacje postaw sześciorga bohaterów, a ich kontrapunktem i rodzajem komentarza do nich są słowa wypowiadane przez Katastrofę (Katarzyna Figura), przybierającą postać królika (gdzieś w tle pobrzmiewają disnejowskie motywy z "Alicji w krainie czarów", więc może stąd ten trop?). Ów królik-Katastrofa jest więc czymś w rodzaju głosu rozsądku, wyrzutu sumienia i to on nadaje scenom szerszy kontekst, przy okazji przełamując konwencję groteski.

Same zaś sceny z udziałem Małgorzaty Brajner, Agaty Bykowskiej, Katarzyny Dałek, Piotra Biedronia, Michała Jarosa i Krzysztofa Matuszewskiego interpretować trzeba jako ciąg zachowań "po spożyciu", które w zasadzie nie ma wyraźnego początku ani końca. Ma za to poważne konsekwencje: poniżenie, kłótnie, przemoc, śmierć. Ale ponieważ wszystko to utrzymane jest w komediowym tonie, wymowa scen zostaje znacznie osłabiona.

Spośród aktorów najlepiej wypadła Katarzyna Dałek, która po niedawnym sukcesie na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych (gdzie zdobyła nagrodę aktorską za rolę w "Płatonowie") wyraźnie nabiera wiatru w żagle. Jej nadekspresyjna, pełna żaru rola w "Ciągu" jest ozdobą tego spektaklu. Również Małgorzata Brajner pokazała w kilku scenach ostrzejszy pazur. Dużo gorzej wypadli panowie. Oglądając roznegliżowanego Piotra Biedronia i jego wokalny popis, nie sposób nie skojarzyć tego z rolą w "Tak powiedział Michael J.".

W reżyserskim zamyśle Eweliny Marciniak do zabawy w "Ciąg" wciągana jest publiczność, która - usadzona na fotelach i kanapach wokół aktorów - nie może czuć się bezpiecznie. Jest wykorzystywana do choreografii, momentami służy jako rekwizyt. Szkoda tylko, że część widzów musi spędzić te półtora godziny, przycupnąwszy na podłodze, bo miejsc w fotelach jest zbyt mało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji