Artykuły

Motyla noga!

"Wąż" w reż. Ireneusza Maciejewskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Olga Czajkowska w serwisie Teatr dla Was.

Największe przygody w dziejach świata zaczynają się od przekroczenia progu. Tylko jak go przekroczyć, gdy nie ma się nóg? Czym w podróży ściskać zielony kamyk, ogonem? I bądź tu ssspokojny...

Węże nie mają lekkiego życia. Zamiast upragnionych kończyn, ludzie doprawiają im diabelskie rogi. Cały świat ma im za złe, że jeden z nich kiedyś skusił Ewę, inny pokąsał nieostrożnych wędrowców, a kolejny połknął chomika Chrupusia... Gdyby tylko wężowy ród miał nogi, historia świata poszłaby zupełnie inną drogą.

Z powyższą teorią na pewno zgodziłby się tytułowy bohater "Węża", najnowszego spektaklu Teatru "Baj Pomorski" w Toruniu. Premiera nieprzypadkowo zbiegła się z obchodami Międzynarodowego Dnia Teatru i jest najświeższą propozycją reżysera Ireneusza Maciejewskiego dla najmłodszych widzów.

Bajowy gad jest nie tyle wkurzony, o czym mowa w zaadaptowanym tekście Marty Guśniowskiej, co smutny. Jego jadowite docinki i złośliwości są tylko pancerzem ochronnym. Wewnątrz jest równie miękki, jak jego lalkowe, czterometrowe wcielenie. Jest przewrażliwiony na punkcie swojej domniemanej, niekompletnej fizyczności. Zrobiłby wszystko, by wyglądać tak, jak inni. Dzięki takiej konstrukcji roli Andrzeja Korkuza i przyjaźnie wyglądającej, pluszowej lalce, możemy polubić i zrozumieć węża. A nie jest to zadanie łatwe, bo stworzenie to potrafi budzić strach, nie tylko w najmłodszych.

Na uwagę zasługuje kreacja Chrupusia stworzona przez Dominikę Miękus. Gryzoń o małym rozumku nie raz rozbawia publiczność do łez. Dzięki charakterystycznej artykulacji zabawne dialogi, oparte na grze słów, wybrzmiewają na scenie ze zdwojoną siłą.

Tekst dramatu budzi szczery śmiech widzów w każdym wieku. Młodszych rozbawią np. pomyłki w liczeniu, starszych zaś aluzje na temat podążania w stronę światła.

Siedząc na widowni, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że oglądamy nie spektakl teatralny, a kreskówkę. Nawiązania do animowanych komedii znajdziemy zarówno w choreografii (zwariowane pogonie, slow motion, chwilowe zawieszenie praw grawitacji, "wycinanie" postaci z bajki), jak i w samych bohaterach (Gekon swoją aparycją mocno przypomina tytułową postać z filmu "Rango"). Choć teatralne flirty z kinematografią są ryzykowne, w tym wypadku wychodzą przedstawieniu na dobre. Z radością obserwowałam, jak filmowe tricki doskonale sprawdzają się na scenie, wzbudzając co i rusz salwy dziecięcego śmiechu.

Scenografia złożona z brył imitujących klocki, na pierwszy rzut oka zdaje się być surowa i ascetyczna. Wrażenie to potęguje przygaszona, pastelowa paleta barw, inspirowana surrealistyczną twórczością Joana Miro i Paula Klee. Subtelne nawiązania do ich stylu wpleciono też w kostiumy aktorów, liryczne intermezza i wizualizacje wyświetlane w głębi sceny.

Bogactwo "Węża" objawia się głównie w ruchu. Największą zaletą spektaklu jest swobodne i fantazyjne operowanie przedmiotami. W rękach aktorów klocki przemieniają się w rekwizyty. Ożywają, by wypełnić scenę po brzegi. Kostki zamieniają się w walizki, neonowe ramki w okna pociągu. Nawet kosmate nogi ogromnego pająka, nim połączą się w całość, są kołysane jak niemowlęta, imitują kierownicę rajdowego wozu albo służą jako miotły.

Podobnie jest przy animacji lalek. Aktorzy lekko przechodzą od żywego planu do wcielania się w postacie. Na ich tle niestety dość blado wypadają, pozostający tylko w jednym wymiarze, Narrator, Wróżka-Zębuszka i Magik. Nie pomagają im nawet finezyjne kostiumy, które wręcz przeciwnie, zdają się im ciążyć i jeszcze bardziej separować od głównego przebiegu akcji. Mocno razi także finałowa konwersacja z Bogiem, któremu głosu użyczył chłopiec - Jonatan Herman. Między głosem aktora, a nagranymi kwestiami następuje drażniący, nienaturalny rozdźwięk. Traci na tym teatralna iluzja i szczerość morału. Konsekwentnie podłożony pełny dialog lub wyłącznie żywe słowo dałoby lepszy efekt.

Miejsc, gdzie twórcom powinęła się noga jest jednak niewiele. Czarujący dramat Marty Guśniowskiej został przeniesiony na scenę nie tracąc nic ze swojego uroku, co więcej, rozkwitł na niej dzięki dynamicznej grze aktorów, pomysłowej choreografii i muzyce na długo pozostającej w pamięci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji