Artykuły

Krzysztof Majchrzak ofiarą Tamary

NIEZWYKŁE wydarzenie towarzysko-artystyczne jakim sta­ła się premiera "Tamary" w stołecznym Teatrze Studio, obrasta w kolejne sensacje. Tym razem to już nie teatr, to życie. Chociaż... chociaż wszystko wyglądało na zaplanowany przez reżysera pomysł sceniczny. W finałowej scenie, kiedy emocje sięgają szczytu, a scysja polityczna znajduje kulminację - pada strzał. Tym razem pistolet nie wypalił i Aldo Finzi - Piotr Polk wziął do ręki nóż sprężynowy. Wpadł z nim w wirujące trzy ciała.

- Jaki fenomenalny efekt - wzdychali widzowie, widząc keczup lejący się z nogi szalonego kompo­zytora de Spigi, czyli Krzysztofa Majchrzaka.

On sam opowiada dalej: - Nie wiedziałem, że kolega miał nóż, poczułem uderzenie i ostry ból w no­dze, pomyślałem, że podczas tej sza­motaniny zostałem uderzony pistole­tem. Dopiero kiedy wszedłem na schody, poczułem, że mam mokro w bucie. W jakimś szoku dokończy­łem spektakl, wynosząc jeszcze - jak jest zapisane w scenariuszu - "ciało" Luisy - czyli Aleksandrę Kisielewską. Do garderoby ledwie się dowlokłem.

Jak się Pan teraz czuje?

- Dobrze, dziękuję że żyję. Nóż wszedł po rękojeść w udo, strach po­myśleć, co by się stało, gdyby zaha­czył o tętnicę, gdyby trafił gdzie in­dziej... Kocham życie i wszystkie jego przejawy i cieszę się, że tylko tak to się skończyło. Kuśtykam pod­pierając się nartą syna, naturalnie boli mnie noga. Lekarz zaordynował leżenie przez 3 dni - potem mało forsowne poruszanie się, naturalnie o lasce.

Życzymy zdrowia i siły woli, żeby podporządkować się zaleceniom medyka.

- Nie wiem, jak z tym będzie, ale pewnie w piątek spróbuję wrócić do willi Gabriela D'Annunzio.

Zatem do zobaczenia w dobrej formie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji