Artykuły

Dziesięć portretów z Tamarą w tle

1. Zapoznaj się dokładnie z treścią swojego paszportu. Do Il Vittoriale możesz wejść tylko z paszportem - inaczej grozi ci deportacja.

2. W tym domu mieszka dziesięć osób. Idź zawsze za jedną z nich. Błąkając się po domu na własną rękę łamiesz prawo i tracisz wątek.

3. Jeśli przyszedłeś z przyjaciółmi - rozdzielcie się. W ten sposób macie kilka źródeł informacji.

4. Wybierz sobie miejsce, z którego możesz zobaczyć więcej. Niech cię nic nie onieśmiela. Może się zdarzyć, że będziesz jedynym obserwatorem sceny - nie odchodź. Korzystaj z sytuacji. Dowiesz się tego, czego inni nie wiedzą.

5. Jeśli się zmęczysz, pociesz się, że na głównym piętrze zawsze rozgrywa się jakaś akcja.

6. Dla własnego bezpieczeństwa - nie stój w drzwiach. Nie otwieraj drzwi zamkniętych. Nie idź za kimś, kto celowo zamyka ci je przed nosem.

7. Poruszaj się szybko i spokojnie. Mów tylko wtedy, kiedy ktoś mówi do ciebie.

Tych siedem dobrych rad warto zapamiętać, ponieważ w ciągu trzech najbliższych godzin nie raz przyjdzie nam z nich skorzystać.

Jest 10 stycznia 1927 roku. Znaj­dujemy się w wiejskiej posiadłości II Vittoriale degli Italiani - willi będącej własnością legendarnego włoskiego poety, patrioty i kochanka Gabriela d`Annunzio, podarowanej mu przez samego Benito Mussoliniego. Za chwilę, kapitan faszystowskiej armii podstempluje nam paszporty i przy­pomni zasady poruszania się po do­mu. Tych, którzy początkowo traktują formalność uzyskania wizy z przymrużeniem oka, prędko przywołuje do porządku ostry głos kapitana. Tu nie ma żartów. "Czarne koszule", od których dyskretnej obecności nie sposób się ani na chwilę uwolnić, strzegą bezpieczeństwa domowników i gości.

Powitani lampką szampana stajemy się uczestnikami wydarzeń, które mia­ły tu miejsce naprawdę podczas pew­nego weekendu. Oto Gabriele d'Annunzio zaprosił do Il Vittoriale piękną Polkę - Tamarę de Lempicki, malarkę, która wsławiła się już w świecie swymi portretami. Celem tej wizyty nie ma być jednak tylko uwiecznienie gos­podarza na płótnie. D'Annunzio, zna­ny ze swych miłosnych podbojów, przede wszystkim zamierza Tamarę uwieść. Zważywszy, że wcześniej udało mu się zdobyć względy najwięk­szych piękności w Europie tego okresu: Isadory Duncan, Eleonory Duse, Sary Bernhardt i wielu, wielu in­nych i ta sprawa wydaje się tylko formalnością!

D'Annunzio to również wielki polityk. Siła jego elokwencji doprowadziła Włochy do udziału w I wojnie światowej. To już po wojnie, rozczarowany niepowodzeniem dyploma­tycznym, w wyniku którego nie doszło do porozumienia w sprawie portu Fiume, do którego jego ojczyzna zgłaszała pretensje, d`Annunzio z własnej inicjatywy, przy po­mocy małej grupy żołnierzy renegatów, zajął to miasto i okupował je przez 18 miesięcy, do czasu, aż zakłopotany rząd włoski zdołał go stamtąd usunąć. Jego popularność i wpływy odgrywały rolę potę­żnych instrumentów politycznych, jednak­że jego porywczość i nieobliczalność po­glądów stanowiły potencjalne zagrożenie. Dokuczyło te Mussoliniemu do tego stop­nia, że postanowił zatrzymać Il Commandante w faktycznym areszcie domowym - właśnie w Il Vittoriale, czyli Włoskiej Świąty­ni Zwycięstwa.

Równie ciekawą i barwną postacią jest Tamara. Urodzona w Warszawie w 1893 roku panna, z domu Górska, szybko otarła się o wielki świat, jeź­dziła ze swą babka do Włoch i Monte Carlo, nauki pobierała w Lozannie, wakacje spędzała u ciotki w Piotrogrodzie. Tam, mając 15 lat poznała przystojnego prawnika, Tadeusza Łempickiego, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia. Trzy lata póź­niej wyszła za niego za mąż. Kiedy wybuchła Rewolucja Październikowa, Tadeusz został aresztowany. Tamara robiła wszystko, żeby wyciągnąć go z więzienia. Pomogła w końcu protekcja szwedzkiego konsula i młodzi małżonkowie mogli wyjechać do Paryża, gdzie osiedli na stale. Nie wiodło im się jednak najlepiej.

Do malowania namówiła Tamarę jej młodsza siostra Adrianna. Tamara, która już wcześniej przejawiała pewne zdolności w tym kierunku, z zapałem zaczęła studiować w Academie de la Crande Chaumiere. Wkrótce przy­szedł pierwszy sukces - zaniosła dwa obrazy do Galerii Colette Weill i od razu zostały sprzedane. Przeniosła się na Montparnasse, zdobyła małe stu­dio, zaczęła spotykać się z przyjació­łmi z bohemy, jej sława rosła, a kamie­niem milowym w karierze stała się wystawa trzydziestu jej płócien w Mediolanie. Prasa pisała o tym pokazie w superlatywach, nazywając ją mist­rzynią Art Deco. Ponieważ lubiła po­rtretować osoby nieprzeciętne i sław­ne, przyjęła zaproszenie d'Annunzia. Spodziewany przyjazd Tamary wy­wołał w II Vittoriale sporo zamieszania. Każda z przebywających tam aktual­nie osób próbuje przy tej okazji załat­wić własny interes, każda ma coś do ukrycia każda prowadzi podwójną grę. Oto Aelis Mazoyer - główna organizatorka życia i powiernica dąnnunzia, która obawiając się, że w każdej chwili może zostać deportowana z Włoch, gotowa jest nawet do współpracy z faszystami. Oto Luisa Baccara - była pianistka i była kochanka d'Annunzia, która nad­al szaleje z miłości do niego. Oto Carlotta Barra - baletnica, bardzo młode jeszcze dziewczę, wychowane w duchu surowej moralności chrześ­cijańskiej pragnie, żeby Il Commandante zarekomendował ja w Paryżu Diagilewowi. Dalej - Gian Francesco de Spiga - dyletant, kompozytor, od­trącony kochanek Luizy, Aldo Finizi - policjant - faszysta, Żyd, który sądzi, że dzięki swemu oddaniu ideologii faszystowskiej uda mu się zrobić ka­rierę. I służba: Dante Fenzo - służący d'Annunzia, były gondolier z Wenecji, który marzy o cichym i spokojnym życiu z dala od Il Vittoriale, pełna temperamentu, sprytna pokojówka Emilia Pavese, która w razie potrzeby świadczy również inne usługi, wresz­cie Mario - przystojny, tajemniczy nowy szofer II Commandante.

Atmosfera domu d'Annunzia przy­pomina atmosferę Włoch 1927 roku - pełna jest tajemniczości i intryg o charakterze politycznym i erotycz­nym. Przyjazd Tamary powoduje trud­ne do przewidzenia reakcje i interak­cje wśród dziesięciorga skazanych na siebie ludzi. Spisek, morderstwo, próby samobójcze, próby gwałtu, sceny erotyczne, to wszystko wydarzy się tu w ciągu dwu dni pobytu Tamary.

Śledzimy tę frapującą historię przecho­dząc z jednego pokoju do drugiego, z sypialni do jadalni, z gabinetu d'Annunzia do salonu, stamtąd do kuchni lub pokoju Maria. Można iść za jedną postacią lub posuwać się zygzakiem od jednej do dru­giej, biegać za wybranym bohaterem z piętra na piętro lub pozostać w salonie, gdzie zawsze toczy się jakaś akcja. Tutaj - jak w prawdziwym życiu - wiele scen odbywa się jednocześnie i nie wszystko znajduje gładkie rozwiązanie Nie opowiada się tu po kolei żadnej uporządkowanej historii. Każdy wybór dokądś prowadzi i powoduje jakieś konsekwencje, bowiem pozna się los tylko tej postaci, za którą się pójdzie.

Pomysł symultanicznego rozgrywa­nia akcji, który tak zachwycił miłoś­ników teatru na całym świecie, zrodził się - jak to zwykle bywa - w sposób bardzo prozaiczny. Tak wspomina ten moment Barrie Wexler, jeden z pro­ducentów spektaklu w Toronto, Los Angeles i Nowym Jorku: "W roku 1979 Richard Rose i jego przyjaciel John Krizanc stworzyli w Toronto małą spółkę zwaną "Necessary Angels Production" John pracował wtedy jako a........jego przyjaciele zbierali się u niego wieczorami, aby odgrywać ich fragmenty. Wpadła mu w ręce książka zawierająca fragmenty autentycznego dziennika Aelis Mazoyer. Przyszło mu do głowy, że to wspaniały pomysł na przedstawienie. Zaczął wiec pisać sce­nariusz. Nie stać ich było na wynajęcie lokalu na próby. Pojechali na wieś do małego domku. Domek był jednak tak mały, że nie mogli się wszyscy równo­cześnie pomieścić w jednym pokoju. Nie było wyjścia. Niektórzy musieli pracować w kuchni, inni w sypialni a jeszcze inni w salonie. Zanim się sami zorientowali, stworzyli architekturę tej sztuki, sztuki, która rozgrywa się w różnych pomieszczeniach równocześnie. Zaczęli pracować nad samą jej formą. John napisał oddzielne scenariusze dla poszczególnych postaci. Scenariusze, które krzyżowałyby się ze sobą, w miarę jak postacie przemiesz­czałyby się z jednego pomieszczenia do drugiego."

Po raz pierwszy "Tamara" została wystawiona w 1981 roku podczas Festiwalu Teatralnego w Toronto. Pierwsze prawdziwe spektakle odbyły się jednak dopiero w Los Angeles, gdzie od 1984 roku sztuka grana jest nie­przerwanie do dziś, bijąc wszelkie rekordy powodzenia. Nawet głośny musical "Cats" musiał ustąpić "Tamarze" palmę pierwszeństwa - grany był tylko przez 104 tygodnie, a "Tamara" przez 300. Podobny sukces odniosła w Nowym Jorku, gdzie do wystawienia jej przygotowywano się długo i staran­nie, przez 2,5 roku szukając miejsca, które nadawałoby się do symultanicznego rozgrywania akcji i gromadząc fundusze (koszt przedstawienie w Los Angeles - 600 tys. dolarów, w Nowym Jorku - 1 750 tys. dolarów).

"Tamara" dotarła w końcu także i do nas, ojczyzny tytułowej bohaterki, o której w Polsce prawie zupełnie zapomniano. Jodyny jej obraz, jaki znajduje się w polskich zbiorach muzealnych spoczywa spokojnie w magazynach Muzeum Narodowego, podczas gdy inne jej dzieła wiszą w najbar­dziej prestiżowych galeriach świata tuż obok najznakomitszych mistrzów, takich jak Chagall czy Kandynski. Karkołomnego zadania wystawienia tego "filmu na żywo", jak mówi się o "Tamarze", podjął się war­szawski Teatr Studio. Jego dyrektor, Wal­demar Dąbrowski, z góry zastrzega jednak, że realizacja takiego przedsięwzięcia byłaby absolutnie niemożliwa, gdyby za punkt wyjścia przyjąć codzienny budżet teatru. Ale łańcuszek ludzi dobrej woli zadziałał i w tym przypadku. Dzięki pomocy pani Ewy Pape udało się dotrzeć do wspomnianego już Barrie Wexlera i za darmo uzyskać warte 100 tys. dolarów prawa autorskie do sztuki. Znaleźli się też sponsorzy, którym nie szko­da pieniędzy na sztukę.

Ze zrozumiałych względów "Tama­ra" stała się tematem kulturalnym nr 1 głównie ze względu na swoją nieco­dzienną formę. Nie wolno zapominać jednak, że jest to również - a może przede wszystkim - po prostu dużej klasy wydarzenie artystyczne. Tak sprawnie zrealizowanego i zagranego spektaklu dawno na naszych scenach nie oglądaliśmy. Stało się tak za spra­wą znakomitego przekładu Małgorza­ty Semil, cudownych dekoracji, które wyczarowała Izabela Chełkowska-Wolczyńska, mistrzowskiej reżyserii Macieja Wojtyszki, no i prawdziwego koncertu gry aktorskiej w wykonaniu całego zespołu pań: Małgorzaty Niemirskiej, Doroty Kamińskiej, Aleksan­dry Kisielewskiej, Darii Trafankowskiej i Magdaleny Gnatowskiej oraz panów: Marka Walczewskiego, Karo­la Strasburgera, Krzysztofa Majchrza­ka, Krzysztofa Stroińskiego i Piotra Polka.

Widzom, zaszokowanym ceną bile­tu (120 tys. zł) radzimy trochę po­czekać. Dyrektor Dąbrowski obiecuje że dla miłośników teatru, których nie stać na zapłacenie takiej sumy, zor­ganizuje serię przedstawień tańszych. Trzeba się będzie wówczas obejść bez suto zastawionego stołu (indyk po królewsku, polędwica pieczona Czar­nolas, 6 rodzajów sałatek, dufinki i inne tym podobne przysmaki made in kuchnia hotelu Holiday Inn), ale wra­żenia artystyczne pozostaną te same.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji