Kraków. Spotkanie z okazji 30-lecia "Umarłej klasy"
Na pokaz sfilmowanej przez Andrzeja Wajdę "Umarłej klasy" przyszli aktorzy, widzowie pamiętający żywy spektakl i ci, którzy nie mogli już go zobaczyć, bo teatr, nawet ten najlepszy, żyje krótko.
Po projekcji Andrzej Wajda opowiadał, jak doszło do powstania filmu. Kręcił w Krakowie "Człowieka z marmuru" i przyszedł do Krzysztoforów na "Umarłą klasę". - To było fantastyczne, taki teatr w kącie. Aktorzy grali jakby dla siebie i pozwalali nam w tym uczestniczyć. Poszedłem drugi raz, Kantor się zdziwił, że reżyser chce drugi raz oglądać spektakl innego reżysera. Powiedziałem, że chcę sfilmować spektakl. Zdjęcia trwały trzy dni, mieliśmy akurat przerwę w filmie - mówił Wajda.
Pracę z Kantorem wspominali aktorzy. Mówili o katharsis, które przeżywali nie tylko widzowie, ale i aktorzy, o tym, że w czasie trwających prawie rok prób czuli, że biorą udział w czymś niezwykłym, odmiennym od tego, co Kantor robił do tej pory, o tym, że Kantor miał dar widzenia w ludziach takich możliwości, jakich nikt (i oni sami) nie dostrzegał. Ale było też trochę anegdot. "Umarła klasa" jest i przejmująca, i zabawna, a o Kantorze nie da się mówić wyłącznie serio.