Artykuły

Brecht w Narodowym

Moje będzie za grobem zwycięstwo". Te słowa naszego poety można by zastosować do recepcji Brechta w Polsce w roku bieżącym. Kilka lat temu głównym taranem jego twórczości była "Opera za trzy grosze", a obecnie repertuar naszych scen jest naszpikowany utworami Brechta.

Po "Arturze Ui", pomysłowo i ciekawie ukazanym przez Teatr Współczesny, sięgnął po Brechta Teatr Narodowy, wystawiając "Matkę Courage i jej dzieci". Utwór ten, napisany w roku 1939 jest bezwzględnym potępieniem wojny, przy czym Brecht nie przeprowadza linii demarkacyjnej między wojnami "sprawiedliwymi" i "niesprawiedliwymi". Na tej podstawie imputowano mu swego czasu pacyfizm integralny, co chyba jest niesłuszne i niezupełnie uzasadnione.

W swojej "Matce Courage" Brecht pozostaje wierny sobie. Mimo realistycznego tła nie ma tu cienia choćby naturalizmu, czy rodzajowości.

Tendencją pisarza jest kierowanie myśli widowni teatralnej w stronę bezmyślności rozstrzygania konfliktów przy pomocy oręża. Byłoby jednak błędem uważać, że Brechtowi chodzi tylko o apelowanie do rozumu. Ładunkiem zasadniczym "Matki Courage" Jest gniew pisarza, że wojna, to dla wielu ludzi coś w rodzaju konieczności dziejowej. Ten gniew przeradza się chwilami w pasję i wściekłość; wtedy pisarz nie szczędzi najostrzejszych słów i najjaskrawszych sformułowań.

Niestety reżyser Zbigniew Sawan ten święty gniew poety-rewolucjonisty zastąpił rozwlekłą i anemiczną narracją historyczną. Jak wiadomo człowiek gniewny, pełen oburzenia, reaguje szybko, czasami błyskawicznie. Toteż akcja "Matki Courage", bezlitosnego i bezkompromisowego oskarżenia wojny, toczyć się winna w zawrotnym tempie. Niestety Sawan zastosował do całości raczej tempo wozu markietanki, w dodatku ciężko wyładowanego. Gniew pisarza winien znajdować w Matce Courage wyraz w licznych sądach, których interpretacja należy do rzeczy niezwykle trudnych. Niestety większość ich recytowana nie zawsze dostatecznie wyraźnie jest mdła i jednostajna.

Matkę Courage gra Irena Eichlerówna. Trudno sobie wyobrazić interpretatorkę bardziej do roli dostosowaną. Postać kobiety, z której nieustające wojny uczyniły i ofiarę i hienę, myślącą niemal wyłącznie o zysku, jest nam przez cały czas bardzo bliska, rozumiemy stan jej ducha. Najlepsze są u Eichlerówny momenty zadumy nad swoim losem i nad życiem oraz akcenty ironicz-no-satyryczne. Pewne zastrzeżenia mieć można co do samej koncepcji postaci. Artystka robi z Matki Courage coś w rodzaju bohaterki ludowej, przypomina chwilami ową tuwimowską handlarkę, która po wypędzeniu Niemców z Warszawy natychmiast organizuje sobie stragan uliczny, który głośno i melodyjnie zachwala. Jeżeli tak, to oschły stosunek Matki Courage do dzieci nie tłumaczy się w całej pełni. Chodziło zdaje się Eichlerównie głównie o zademonstrowanie niespożytej witalności Matki Courage. Chyba tylko ta witalność tłumaczy, że nic, żadne straty najbliższych, nie potrafią wstrzymać biegu kół jej markietańskiego wozu.

Z pozostałych wykonawców wybija się jako kapelan, pozbawiony wszelkiej moralności, dbający tylko o własny brzuch Kazimierz Wichniarz. Andrzej Szalawski jako kucharz uwodziciel daje postać wybitnie rodzajową, odbiegającą od tego, czego wymaga od aktorów Brecht. Wstrząsająco gra rolę niemej, która ratuje za cenę własnego życia miasto od zagłady, Joanna Walterówna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji