Artykuły

Ironiczny król Peszek

"Edward II"w reż. Anny Augustynowicz w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

W krakowskim Starym Teatrze "Edward II" Marlowe'a - tragiczna historia gorącego uczucia króla Anglii do "wieśniaka". Anna Augustynowicz oparła kunsztowną sceniczną miniaturę na znakomitym aktorstwie.

Gdy dziś ogląda się surowe, chłodne i wyciszone przedstawienia Anny Augustynowicz, trudno uwierzyć, że paręnaście lat temu bardziej zachowawczy krytycy kręcili nosem na "stylistykę techno" w jej teatrze. Od 20 lat związana jest ze Szczecinem. Jej twórczość zawsze była osobnym zjawiskiem, choć wraz z Piotrem Cieplakiem i Grzegorzem Jarzyną przyporządkowano ją do pokolenia "młodszych zdolniejszych".

Realizowała współczesne polskie sztuki wtedy, gdy nie robił tego prawie nikt - w latach 90. ubiegłego wieku. Debiutowała "Życiem wewnętrznym" Marka Koterskiego w 1989 r., wystawiała teksty głośnej Brytyjki Clare McIntyre czy austriackiego skandalisty Wernera Schwaba. Ostatnim jej głośnym spektaklem było "Wesele" z 2007 r. W centralnym punkcie inscenizacji umieściła Chochoła, ale rządził przede wszystkim tekst Wyspiańskiego - rytmicznie recytowany przez chór aktorów w czerni wykonujących mechaniczne, zapętlone ruchy. Monumentalny i zarazem bardzo precyzyjny spektakl.

Miarowo recytujące postaci w czerni zaludniały u Augustynowicz scenę tak licznie, aż zaczęto mówić, że specyficzny styl artystki przerodził się w manierę. W Starym, na szczęście, udało się reżyserce od niej uciec.

Augustynowicz wystawiła "Edwarda II", ostatnią sztukę Christophera Marlowe'a, drugiego obok Szekspira geniusza XVI-wiecznej Anglii. Król pada ofiarą spisku swych baronów i nieakceptowanej przez nich namiętności Edwarda II do młodego Gavestone'a, szlachcica, którego król obsypuje przywilejami. Jednak to nie homoseksualizm władcy jest dla przebiegłych możnowładców głównym problemem - lordowie nie mogą się pogodzić z tym, że faworyt monarchy jest niższego stanu. "Wieśniak", mówią o nim z pogardą.

Wciąż to teatr skupiony na tekście i nad wyraz oszczędny w środkach. Ale Augustynowicz subtelnie przełamuje swój styl, zdobywa się na autoironię, jak w finale - zaskakująco rozwiązanym monologu Bartosza Bielenia grającego królewskiego kochanka.

Przede wszystkim zaś "Edward II" to wspaniała - i ironiczna właśnie - kreacja Jana Peszka. Jego bohater to władca, który zrozumiał, że mechanizmy władzy kręcą się niezależnie od jego działań. Przygląda się z dystansu i drwi nawet wtedy, gdy staje w obliczu końca. Jedyne, co jest w stanie wyrwać króla z intelektualnego odrętwienia - to uczucie do młodzieńca, które ma tragiczny finał. Ale na tę tragedię patrzymy przez artystyczną ramę. Dla Augustynowicz gra z teatralną formą i schematem intrygi jest ważniejsza niż takie czy inne przesłanie tekstu.

Jak w teatrze elżbietańskim na scenie oglądamy samych mężczyzn. Królową Izabelę, niewierną żonę Edwarda, gra Błażej Peszek. Juliusz Chrząstowski, Krzysztof Zawadzki, Szymon Czacki, Michał Majnicz bawią się rolami, stwarzają spójny świat z paru ledwie elementów. Maski, rytm bębnów, dzieląca scenę szyba, światło, czerń. To zgrabna, kunsztowna sceniczna miniatura, zbudowana na znakomitym aktorstwie.

Obecność Augustynowicz w Starym Teatrze stanowi dowód na to, że na krakowskiej scenie pod dyrekcją Jana Klaty jest miejsce na bardzo różne estetyki. Wbrew opiniom mu niechętnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji