Artykuły

Poznań. Pogrzeb odwołanego spektaklu w piątek

- Malta spada z I ligi do III czy IV - mówi Lech Raczak. Jego zdaniem decyzja o odwołaniu "Golgoty Picnic" jest przedwczesna i niczym nieuzasadniona. - W jakichś tajnych rozmowach między policją, władzami, a organizatorami podjęto decyzję za obywateli - oburza się reżyser.

Wypowiedź wieloletniego dyrektora artystycznego festiwalu (Lech Raczak pełnił tę funkcję od 1993 do 2012 r.) to kolejny głos w sprawie "Golgoty Picnic". Przedstawienie w reżyserii Rodrigo Garcii, kuratora tegorocznego festiwalu, miało się odbyć 27 i 28 w CK Zamek. W piątek po wielotygodniowych protestach (ze strony Kościoła, środowisk prawicowych i katolickich, a także władz miasta) i zapowiedziach zamieszek organizatorzy festiwalu Malta postanowili odwołać spektakl.

Jest mi wstyd za Poznań

Lech Raczak, współzałożyciel legendarnego Teatru Ósmego Dnia, który był w poniedziałek gościem porannej audycji "Jest taka sprawa..." w Radiu Merkury, wyznał, że po odwołaniu "Golgoty Picnic" jest mu wstyd za Poznań.

- Między artystami, którzy biorą udział w Malcie i są blisko festiwalu, są dyskutowane takie warianty, żeby wręcz zerwać festiwal. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ale oburzenie jest absolutne - podkreślił.

Kilka godzin później w rozmowie z "Wyborczą" przyznał, że jego wypowiedź na antenie dotycząca odwołania całego festiwalu była emocjonalna i trochę na wyrost. Zaznaczył jednak, że w ostatnich dniach był uczestnikiem kuluarowych rozmów, których uczestnicy zastanawiali się nad tym, czy kontynuowanie ocenzurowanego festiwalu ma sens. Powiedział też, że wciąż ma nadzieję, że całą sprawę da się jeszcze "odkręcić".

- Nie odwołam mojego spektaklu "Spisek smoleński" [kolejne pokazy - dziś i jutro w Scenie Pod Minogą], ale zamierzam przed pokazem wygłosić stosowne oświadczenie w sprawie bulwersującej decyzji organizatorów - zapowiada Raczak. - Podobne wystąpienia planują też twórcy innych poznańskich zespołów - Sceny Roboczej, Republiki Sztuki Tłusta Langusta czy Teatru Baku - zdradza.

O atmosferze, która narastała wokół sztuki Rodrigo Garcii i ostatecznym zdjęciu spektaklu, Raczak mówi jednym słowem: skandal. - Policja, która na pierwszym lepszym meczu jest w stanie oddzielić od siebie tłumy rozwścieczonych kibiców, nie byłaby w stanie upilnować grupy fanatyków, którzy - w najczarniejszym ze scenariuszy - próbowaliby wejść do zamku? - powątpiewa Raczak. - Przecież zamek został zbudowany jako twierdza, wystarczy zamknąć wszystkie drzwi, zostawić jedno wejście i nikt niechciany tam nie wejdzie! - denerwuje się reżyser.

Jego zdaniem festiwal nie podjął żadnej walki w sprawie pogróżek, a dyskusja o tym, co robić dalej, nie stała się przedmiotem publicznej dyskusji. - W jakichś tajnych rozmowach między policją, władzami, a organizatorami podjęto decyzję za obywateli - oburza się reżyser. - Gdybym wciąż był dyrektorem artystycznym festiwalu, w takiej sytuacji natychmiast podałbym się do dymisji - podkreśla. I przypomina, że jego spektakl "Spisek smoleński" również wywołał przez wiele tygodni oburzenie środowisk prawicowych, protestowano m.in. pod klubem, w którym grali aktorzy. - Dostawałem maile, w których grożono mi pobiciem w ciemnej ulicy, ale nigdy nie brałem pod uwagę wariantu, by odwoływać spektakl! - opowiada Raczak.

Czarna kawa w piątek

Raczak zapowiada, że w piątek, w czasie kiedy miał się odbyć pierwszy pokaz spektaklu "Golgota Picnic", zamierza spotkać się w zamku na czarnej kawie ze znajomymi. - To będzie taki symboliczny pogrzeb przedstawienia, które się nie odbyło - wyjaśnia reżyser. - Uważam, że w tym samym czasie powinna się tam znaleźć policja i ochraniać wszystkich, którzy zechcą się do nas przyłączyć - mówi.

- Wiem, że artyści żywo dyskutują o tym, co się stało, ale nie dotarły do nas żadne informacje o chęci odwołania jakichś wydarzeń - komentuje wypowiedź Lecha Raczaka Mikołaj Bylka, rzecznik festiwalu Malta. I zdradza, że do Poznania przyjechał już m.in. sam Rodrigo Garcia, który wraz z kilkoma aktorami, którzy mieli zagrać w "Golgocie Picnic", prowadzi warsztaty. - Reżyser na pewno bardzo przeżywa to, co się stało, i dyskutuje o tym z artystami, których zaprosił do Poznania - mówi rzecznik. - Ale Rodrigo Garcia jest też kuratorem festiwalu i ma pracę, którą musi tu dokończyć - dodaje.

W internecie, na stronie obywatelekultury.pl, w sprawie odwołania spektaklu "Golgota Picnic" powstał właśnie list skierowany do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Podpisało się pod nim już prawie 6 tys. osób, m.in. Agnieszka Holland, Magdalena Środa, Krzysztof Krauze i Joanna Kos-Krauze, Agnieszka Odorowicz oraz Kazimiera Szczuka.

Sygnatariusze listu przypominają m.in.: "Polska obchodzi właśnie dwudziestopięciolecie odzyskania wolności. Wolność słowa i poglądów, wolność ekspresji artystycznej i wolność kultury - fundamenty demokratycznego, wolnego państwa - są dziś bardzo poważnie zagrożone, ponieważ ludzie, którzy gotowi są użyć przemocy, by zdławić wolność słowa i ekspresji artystycznej, chcą decydować o kształcie publicznej dyskusji i o naszych sumieniach".

Na zdjęciu: Lech Raczak podczas próby spektaklu "Spisek smoleński" w wykonaniu grupy Trzeci Teatr na Scenie pod Minogą w Poznaniu. Przed teatrem trwa demonstracja poznańskich środowisk narodowych. Protestują przeciwko szkalowaniu pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej, 5 marca 2014 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji