Artykuły

List do Adama Nalepy

Szanowny Panie, kiedy tylko usłyszałem, że podjął się Pan reżyserii gdańskiego czytania "Golgota Picnic", zacząłem w głowie układać list do Pana. Nie z pretensjami, tylko z potrzebą rozmowy. Nie wiem, czy to grzecznie taki list przedstawiać publicznie, no ale tyle było już w tej sprawie niesalonowych zachowań, że jedno więcej niczemu nie zaszkodzi - pisze "z należnym szacunkiem" Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Od razu wyjaśnię, że przeczytałem sobie tekst "Golgota Picnic" i nie znalazłem w nim bluźnierstw, przeciwko którym miałbym protestować. Byłem też gotów obejrzeć zapis wideo, ale widzi Pan, organizatorzy czytań sztuki udostępniają plik tylko tym, którzy zobowiązują się do jego publicznego prezentowania. Taka to dystrybucyjna wolność, nic nie poradzę. "Golgota Picnic" przeczytałem jako sztukę o współczesnym przesycie i o współczesnej duchowej pustce, tekst zwrócony przeciwko wszystkiemu, co Garcia nazywa "słowem", a co zabija w człowieku zdolność do "śmiechu", czyli, jak się domyślam, nieskrępowanej radości życia.

W tym kontekście Garcia faktycznie wypisuje na temat chrześcijaństwa i Chrystusa różne niestworzone rzeczy, no ale nie jest w tym wcale taki oryginalny. Nietzsche w "Antychryście" wypowiedział wiele gorszych obrazoburstw, z tym że - widzi Pan - o samym Jezusie potrafił jednak napisać, że był pierwszym i zarazem ostatnim chrześcijaninem. Garcię na podobne duchowe subtelności nie stać. Nie wiem, czy potrafił się Pan jego tekstem jakoś duchowo pożywić, ja nie bardzo. Deklarował Pan jednak, że chce Pan bronić nie tekstu, tylko prawa do wolności wypowiedzi. To oczywiście bardzo wysoka wartość, w pełni się z Panem zgadzam. Tyle że w przypadku Garcii chodzi o wypowiedź szczególną: taką, która świadomie obraża innych. Zadeklarował to sam Garcia, mówiąc, że ma prawo do sztuki, która obraża. A to prowokuje kilka pytań. Co bowiem daje artystom, więc i Panu, prawo do obrażania innych? Autentycznie ciekaw byłbym Pańskiej odpowiedzi. Z czego to prawo można wyprowadzać? Czy jest ono nieograniczone, czy też ma jakieś swoje granice? Po drugie zaś: czy prawo do urażania dotyczy wszystkich wartości i wrażliwości, czy tylko niektórych? Np. te same środowiska, które organizują czytanie sztuki Garcii, usiłowały kiedyś nie dopuścić w Polsce do wykładu prof. Paula Camerona, który głosi bardzo gorszące tezy na temat homoseksualizmu. Gdyby taki wykład udało się zablokować, czy w imię prawa do wolności wypowiedzi zorganizowałby Pan jego publiczne odczytanie, czy też uznałby Pan, że ze względu na wrażliwość osób homoseksualnych prawo do swobody wypowiedzi prof. Camerona zostało słusznie ograniczone?

Pytanie wygląda na demagogiczne, no i naraża mnie na robienie mi gęby homofoba, ale mnie wydaje się to kwestią ważną: czy bronimy prawa do wolności wypowiedzi zawsze, czy niekiedy? Czy gdy urażana jest wrażliwość religijna, nie robimy z tego problemu, bo jej nie rozumiemy, a protestujemy przeciwko urażaniu innych wrażliwości, wobec których jesteśmy współcześnie bardziej empatyczni? Innymi słowy: czy tę wspólną publiczną przestrzeń, w której razem żyjemy i za którą razem jakoś współodpowiadamy, chcemy urządzić sobie tak, żeby żyło się w niej dobrze nam i do nas podobnym, czy również potrafimy pomyśleć o niepodobnych do nas?

Na przykład o osobach o religijnej wrażliwości? Widzi Pan, wrażliwość religijna to fenomen specyficzny, obawiam się, że w tym punkcie bardzo trudno będzie się nam zrozumieć. Gdyby przedstawił Pan sobie jakąś wartość, którą zarazem Pan kocha i czci, to byłoby to mniej więcej to właśnie. Urażenie takiej wrażliwości jest niezwykle bolesne, proszę mi wierzyć, bardzo trudno się przed takim uderzeniem nie zasłonić, nie odpowiedzieć samemu uderzeniem. Muszę się pewnie zastrzec, żeby z kolei nie zrobiono mi gęby pałkarza, że nie jestem kibicem Lecha Poznań, wszelka przemoc jest mi obca, a z Ewangelii pamiętam historię ucha Malachiasza, która uczy, że na agresję nie odpowiada się agresją. Niestety, dużo takiej prymitywnej agresji w całej tej sprawie się pojawiło, w tym przypadku w pełni się z Pańskim odruchem sprzeciwu wobec tej agresji zgadzam. Ciekaw jednak byłbym, czy potrafi Pan dostrzec wśród protestujących także takie osoby, które bronią swojego prawa do szacunku dla szczególnie cennej dla nich wartości, np. symboliki Męki Pańskiej? I ostatnie już pytanie, jeśli Pan pozwoli. Nie potrafię sobie wyobrazić funkcjonowania demokratycznej zbiorowości, która by się nie umówiła między sobą, że istnieje kilka wartości pod ochroną. Nie znaczy to, że są nietykalne, ale jednak są chronione. Wartość wolności wypowiedzi na pewno do nich należy, ale czy na pewno jest najwyższa? Gdy niektórzy aktorzy Starego Teatru rezygnowali z udziału w spektaklu "Nie-Boskiej" Frljicia, uznali, że nie każda wypowiedź artysty warta jest obrony. Mnie się też tak wydaje. Czy to znaczy, że Pan jest demokratą, a ja nie?

Z należnym szacunkiem

Jarosław Zalesiński

Na zdjęciu: Czytanie tekstu sztuki "Golgota Picnic", Świetlica KP, Gdańsk, 28 czerwca 2014

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji