Artykuły

Diabli wszystko załatwią

"Mistrz i Małgorzata" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Mrocznie, tajemniczo i strasznie. Teatr Osterwy zmienia się w osławioną scenę Varietes, w której dzieją się rzeczy nie z tej ziemi. Lecące z nieba pieniądze, obcinane głowy I gadające koty to tylko najlżejsze z nich.

Od kilku miesięcy Teatr Osterwy coraz silniej zaznacza swoją obecność w przestrzeni miejskiej. Tak jest i tym razem. Z okazji premiery "Mistrza i Małgorzaty" niespodzianki czekają na widzów już przed budynkiem. Stanęły tam zabawki z wesołych miasteczek i cyrkowe chorągiewki. Wewnątrz tak przyjemnie już nie jest. Bogata, ale mroczna scenografia przypomina scenerię horroru "Lunapark" Tobe'a Hoopera. Scena to wielka szachownica, po której jeżdżą karuzelowe koniki. Widz, zamieniając się miejscem z aktorem, staje się elementem tego scenicznego świata. Ale o tym ma przekonać się wkrótce. Na scenie pojawiają się artyści moskiewskiego teatru Varietes. To moment, w którym poznajemy świetnie zarysowanych bohaterów: Wolanda i jego świty. Przemysław Stippa, w roli odwiedzającego Moskwę szatana, zasługuje na największe brawa. Jego Woland jest dostojnym dżentelmenem pełnym klasy i wdzięku. To artysta, dla którego proces niszczenia jest sensem życia i stale powstającym dziełem sztuki. To Woland, który nie wzbudza strachu, ale szacunek. Nie przeraża siłą, ani krzykiem. Jego hipnotyczny wzrok i zgrabne ruchy wzbudzają nawet sympatię i zaufanie. Towarzyszą mu: kapryśny i rozpieszczony Behemot (Wojciech Rusin) i bezwzględny, acz sympatyczny Korowiow (Daniel Dobosz). To trio trzyma spektakl w ryzach.

Zostając przy obsadzie, trzeba jeszcze wymienić tytułowych bohaterów. Janusz Łagodziński w roli Mistrza kapitalnie radzi sobie z frazą Bułhakowa. Wydaje się wręcz, że tekst napisany jest specjalnie dla niego. Z powodzeniem uniósł ciężar niełatwej, bo najmniej charakterystycznej roli w całym spektaklu. Po raz kolejny potwierdza, że na jego transferze do Lublina najwięcej skorzystali nasi widzowie. Marta Ledwoń - Małgorzata - gra z pasją, charyzmą i kipi emocjami. Odkrywa swoją postać kawałek po kawałku, przy czym często zaskakuje widza.

Z obszernej i wielowątkowej powieści Artur Tyszkiewicz z konieczności wybrał tylko fragmenty. Na pierwszy plan wysuwa się wątek miłości dojrzałego, niespełnionego pisarza z młodą, rozemocjonowaną Małgorzatą. Jednak głównym bohaterem spektaklu jest szatan, który odwiedza stolicę Rosji. Reżyser ciekawie zagospodarował przestrzeń teatru. Obrotowa scena na miejscu widowni, usadzenie widzów na scenie i wykorzystanie najmniejszych nawet szczegółów architektonicznych wnętrza teatru. To wszystko świadczy o tym, że nad premierą pracowano długo i intensywnie. Scenografia i kostiumy Justyny Elminowskiej doskonale oddają charaktery bohaterów, a całości dodają symboliki i tajemniczości. Na długo w pamięci zapadną mi szczególnie dwie sceny. Pierwsza z nich to pokaz iluzjonistyczny w Varietes, którym rozpoczyna się cały spektakl. Reżyser, wykorzystując element zaskoczenia, wciąga widza w historię i zaprasza do świata magii, iluzji i snów. Druga scena to bal u Wolanda. Transowy taniec gości oddaje klimat współczesnej miejskiej dyskoteki. Na wszystkich z góry patrzy Woland w roli DJ-a. Widać, że tu reżyser dał obsadzie sporo swobody, choć jednocześnie każdy element choreografii jest dopracowany do perfekcji. Tyszkiewicz bawi się formą rosyjskiego klasyka, przeplatając jego frazę współczesnymi elementami.

Niektóre z dialogów można by nieco przyciąć, jak na przykład scena pierwszego spotkania Mistrza z Iwanem Bezdomnym lub ostatnie rozmowy tytułowych bohaterów. W pozycji półleżącej z kubkiem herbaty można przebrnąć przez kilkudziesięciostronicowe rozmowy napisane przez Bułhakowa, ale na twardych krzesełkach w teatrze może być z tym problem. Poza tym reżyser świetnie oddał klimat powieści. Mrok, tajemnica, pogranicze jawy i snu. "Mistrz i Małgorzata" to spektakl metaforyczny, pełen symboli, w którym Artur Tyszkiewicz delikatnie podsuwa swoje rozwiązania, ale to widz jest kluczem do ich interpretacji. Przede wszystkim jednak to świetne przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji