Artykuły

Szemel nas osądzi

"Baby Pruskie" w reż. Szczepana Szczykno w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Roman Antonowicz w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

"Baby Pruskie" - monumentalne widowisko nawiązujące do "Dziadów", historii regionu, ale i nie stroniące od współczesnych problemów mieszkańców naszego regionu, uświetniło w sobotę jubileusz Teatru im. Jaracza.

Odkąd przyjechałem do Olsztyna, odkąd na Warmii i Mazurach zobaczyłem ruiny pałaców, gotyckie mury, pruskie grodziska, opuszczone chaty zagubione wśród bajkowej przyrody, odkąd dowiedziałem się, jak wiele śladów zapomnianej przeszłości mijam w drodze do pracy i na wycieczkach, czekam na taki spektakl w olsztyńskim teatrze. Spektakl, który splecie razem nici przeszłości i teraźniejszości, opowie o powikłanej historii tych ziem nie uciekając od współczesnych problemów, wspomni Prusów, którzy przetrwali w statui "baby pruskiej" na zamku, ale i w nazwach Olsztyna, jego osiedli i Łyny, o wypędzonych stąd Niemcach, prześladowanych Warmiakach, Mazurach zaginionych jak wieki wcześniej plemiona Baudów, Warmów czy Galindów. O straszliwej wojnie, o wypędzonych, którzy po niej znaleźli schronienie właśnie na Warmii i Mazurach, ale i o tym, jak historia i "duch miejsca" wpływa na dzisiejsze życie nasze i mieszkańców dawnych Prus z innych krajów. No i doczekałem się.

"Baby Pruskie" według Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej opowiadają o tym wszystkim i jeszcze więcej. Osnową jest podróż grupy kobiet rejsowym autobusem z granicy Obwodu Kaliningradzkiego w Światowych Dzień Mokradeł. To święto "zielonych" walczących o przyrodę, ale w spektaklu także dzień, gdy powraca stare - Wielka Matka, pierwiastek kobiecości wyparty ze świadomości przez nowych bogów. W ten dzień jadą przemytniczki, handlarki, turystki odwiedzające rodzinę za granica, jadą Polki, Rosjanki, Niemka - a każda kryje swoją tajemnicę. Każda przeżyła traumę, każda jest ofiarą i każda ma grzech, za który pokutuje.

Autobus jedzie drogą wśród mokradeł, a opowieści kobiet, na przemian prostackie lub wzruszające, coraz częściej "wypadają" z realności w świat niematerialny. W końcu autobus wypada z drogi i pędzi przecinką przez las, aż do mokradła, gdzie przetrwało Stare... Akcja przenosi się do Prenatalii rządzonej przez Królową Mokradeł, personifikację zapomnianej Wielkiej Bogini. Jest sąd nad winnymi, odsłania się przejmująca prawda o każdej z sądzonych. Niektóre zostaną "pod powierzchnią" na zawsze, inne mają wybór, choć okupiony cierpieniami w przyszłości.

Autorka nie ukrywa odwołań do "Dziadów" Mickiewicza. Po wszystkim prowadzi nas muzyka Scholi Teatru Węgajty, zespołu muzyków zajmujących się na co dzień doskonaleniem chorałów gregoriańskich i misteriów liturgicznych ze średniowiecza. Do spektaklu stworzyli wspaniałą oprawę muzyczną, a właściwie integralną część spektaklu, na bazie starych pieśni dawnych Prus - litewskich, polskich, rosyjskich, niemieckich, także żydowskich. Muzycy występują też na scenie i razem z Szemlem, warmińskim "lajkonikiem", który okazuje się potężną i groźna siłą, prowadzą w spektaklu upiorny korowód, świetnie uzupełniając się z aktorkami teatru Jaracza.

Czy wszystko się udało? Na jubileuszowej prapremierze trudno to pewnie ocenić. Zagubiłem się trochę pod koniec, bardziej podobała mi się pierwsza część, gdy akcja wciąż wahała się na krawędzi realności i jakiegoś innego świata. Niektórych kwestii w dalszych rzędach nie dosłyszałem, ale to z pewnością aktorzy, muzycy i reżyser poprawią.

Tak czy inaczej, dziękuję autorce, reżyserowi Szczepanowi Szczykno, wszystkim aktorkom, muzykom, całej ekipie. Dawno nie poczułem się na Warmii i Mazurach tak bardzo na swoim miejscu, jak w sobotni wieczór w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji