Artykuły

Niezły teatr. Dyrektor Łysak budzi emocje

Do redakcji Gazety Pomorskiej trafiło oświadczenie podpisane wspólnie między innymi przez Tomasza Zagrabskiego z Narodowej Bydgoszczy, Macieja Różyckiego reprezentującego Solidarnych 2010 i Krystiana Frelichowskiego z Klubu Gazety Polskiej. W oświadczeniu czytamy o solidarności z aktorami Teatru Powszechnego w Warszawie już "zwolnionymi z pracy". - Wiedzą Państwo, że dyrektor Łysak ich nie zwolnił, tylko zasugerował taką ewentualność - pytamy. - Tak, tak, rzeczywiście w oświadczenie wkradł się błąd. Musimy to szybko poprawić.

Przed paroma dniami w "Super Ekspressie" pojawiła się informacja, jakoby odchodzący właśnie z Bydgoszczy, były dyrektor Teatru Polskiego, Paweł Łysak [na zdjęciu] zwolnił 13 aktorów z Teatru Powszechnego w stolicy, nad którym teraz będzie sprawował pieczę.

Gazeta powołuje się na rozmowę z Kazimierzem Kaczorem, który ma się znaleźć na liście "wyrzuconych na bruk" obok między innymi Franciszka Pieczki i Joanny Żółkowskiej. Paweł Łysak te informacje dementuje.

- Trudno, żebym już dokonał jakichś ruchów kadrowych, skoro formalnie rozpoczynam pracę jako dyrektor "Powszechnego" dopiero l września - mówi w rozmowie z nami. - Mogę więc powiedzieć, że te informacje nie są prawdziwe. W marcu co prawda spotkałem się i rozmawiałem z aktorami, ale nic konkretnego nie padło. A poza tym, póki nie jestem dyrektorem teatru, nie jestem w stanie podejmować żadnych wiążących decyzji. Na pewno nie będę też o ruchach kadrowych informował aktorów za pomocą mediów.

Chcieliśmy zweryfikować, czy informacje publikowane przez media są prawdziwe. - Pani Joanna nie chce komentować tej sytuacji - usłyszeliśmy od agentki Joanny Żółkowskiej. -Odnosząc się do rzekomego zwolnienia, pani Joanna nie potwierdza, ani nie zaprzecza.

Zapytaliśmy również Kazimierza Kaczora o to, czy dyrektor Łysak rzeczywiście aktorów już zwolnił. - Nie zwolnił, a jedynie zakomunikował, ze ma taki zamiar - odpowiada znany aktor. - W dobrym teatralnym zwyczaju jest, aby każdy dyrektor na pół roku przed nowym sezonem spotkał się z zespołem i przeprowadził wstępne rozmowy, tak aby aktorzy mogli ewentualnie mieć czas na znalezienie sobie nowego zajęcia. I ten dobry zwyczaj dyrektor Łysak wprowadził w życie.

Aktor potwierdza, że Łysak rozmawiał w marcu z całym zespołem i z każdym z artystów indywidualnie. - Z tych rozmów wyniknęło, ze prawdopodobnie l września będzie chciał zwolnić 13 osób, w tym między innymi mnie i Franciszka Pieczkę, który jest moim dobrym przyjacielem i który mi to potwierdził - dodaje Kazimierz Kaczor. - Ale co dyrektor zrobi l września, kogo zwolni, kogo zaangażuje, tego nie wiem i nie chcę gdybać.

Kaczor mówi, że czeka na pierwsze spotkanie z nowym dyrektorem w sezonie. A tymczasem już prowadzi rozmowy w kilku innych teatrach, w jednym uczestniczy już w próbach.

Poprosiliśmy, aby dyrektor Łysak odniósł się do wypowiedzi aktora. - Nie będę o tym rozmawiać, bo zwyczajnie nie wypada, aby robić to za pomocą mediów i zanim jeszcze obejmie się nową posadę - powiedział nam.

Do mediów trafiła też informacja, że Paweł Łysak ma zamiar pozbyć się z Teatru Powszechnego aktorów, którzy już są na emeryturach, a przyjąć do pracy młodych ludzi, np. znaną z roli Anny German w popularnym serialu Joannę Moro. Łysak jednak mówi, że z Moro nigdy nie rozmawiał, a do aktorów z doświadczeniem ma ogromny szacunek. - W naszym zawodzie potrzebni są aktorzy w każdym wieku - komentuje te doniesienia Kazimierz Kaczor. - Myślę, że dyrektor Łysak o tym wie.

Do naszej redakcji trafiło oświadczenie podpisane wspólnie między innymi przez Tomasza Zagrabskiego z Narodowej Bydgoszczy, Macieja Różyckiego reprezentującego Solidarnych 2010 i Krystiana Frelichowskiego z Klubu Gazety Polskiej.

Czytamy w nim między innymi "Bydgoskie środowiska niepodległościowe wyrażają solidarność z aktorami Teatru Powszechnego w Warszawie zwolnionymi z pracy przez odchodzącego z Bydgoszczy w niesławie dyrektora Pawła Łysaka, który swoje urzędowanie w stolicy rozpoczął od usunięcia z pracy 13 artystów, wśród których znajdują się m.in. Franciszek Pieczka i Kazimierz Kaczor."

Skąd dowiedzieli się o rzekomym zwalnianiu aktorów przez Łysaka? - Z mediów, z kilku portali - mówi Frelichowski. - Nie pytaliśmy aktorów, ale widzieliśmy wypowiedzi innych artystów w mediach. Uznaliśmy więc, że to prawda.

W oświadczeniu jednak czytamy o solidarności z aktorami już "zwolnionymi z pracy". - Wiedzą Państwo, że dyrektor Łysak ich nie zwolnił, tylko zasugerował taką ewentualność - pytamy. - Tak, tak, rzeczywiście w oświadczenie wkradł się błąd. Musimy to szybko poprawić.

Ci, którzy podpisali oświadczenie, mimo to namawiają do bojkotu Teatru Powszechnego. - Jeśli nie będzie widzów, jest nadzieja, że teatr jako taki znów stanie się miejscem prawdziwej kultury i sztuki, a nie takich rzeczy jak np. "Golgota Picnic" czy "Popiełuszko" - mówi Frelichowski.

Na zarzuty, jakie czytamy w oświadczeniu, że Teatr Polski pod jego wodzą miał się stać "ostoją wulgaryzmów, ekshibicjonizmu, prowokacji i kłamstw, a bydgoski teatr dziś postrzegany jest jako swoista siedziba antykultury", Paweł Łysak odpowiada krótko. - To dla mnie niezwykle krzywdzące.

To było coś w rodzaju głuchego telefonu. Ktoś coś powiedział, ktoś inny dopowiedział, w ostateczności wyszło na to, że dyrektor Paweł Łysak antycypuje własne decyzje. Jak to możliwe? Jak "być może zwolni" zamieniło się w "zwolnił"? W tym całym konflikcie zrozumieć można obie strony. Zaniepokojonych aktorów i ich środowisko, które doniesienia o rzekomych zwolnieniach odebrało ze słuszną trwogą, i Łysaka, bo musiał się tłumaczyć z czegoś, czego jeszcze nie zrobił i to na łamach prasy. Nie można natomiast zrozumieć autorów oświadczenia, którzy informacji nie sprawdzili, a już powiesili psy. Bo była okazja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji