Artykuły

Gdańsk. Opera "Czarodziejski flet" na Targu Węglowym

W minioną sobotę na Targu Węglowym w Gdańsku wyświetlony został zapis plenerowego spektaklu "Czarodziejski flet". Rejestracji przedstawienia dokonano podczas ubiegłorocznego festiwalu w Bregencji, "mieście festiwali", położonym nad Jeziorem Bodeńskim.

Pokaz miał się rozpocząć o godzinie 20, ale już godzinę wcześniej na leżakach rozstawionych pod wielkim ekranem zobaczyć można było pierwszą grupę melomanów. Trudności techniczne (ekran nie mógł się rozświetlić), które postawiły pokaz "Czarodziejskiego fletu" pod znakiem zapytania, nie odstraszyły cierpliwie czekających miłośników opery. Choć genialne dzieło Mozarta odtworzono w końcu z prawie czterdziestominutowym opóźnieniem, inscenizacja z Bregencji okazała się warta tak długiego oczekiwania.

W inscenizacji i reżyserii Davida Pounteya Mozartowski "Czarodziejski flet" okazał się czymś naprawdę czarodziejskim, magicznym i baśniowym. Sztuczne ognie, popisy kaskaderów, ogromna obrotowa scena wyrastająca z Jeziora Bodeńskiego, gry świateł czy imponujących rozmiarów dmuchany las - to tylko niektóre z elementów, których ten spektakl był pełen. Feeria barw oraz oszałamiająco efektowne kostiumy sprawiały, że trudno było oderwać wzrok od ustawionego na Targu Węglowym ekranu.

Dopracowany od strony wizualnej spektakl był równie świetny muzycznie. Choć w spektaklu wystąpili artyści, którzy na miano wokalnych gwiazd jeszcze nie zapracowali, wszyscy robili bardzo dobre wrażenie - na ile można to było ocenić, słuchając muzyki odtwarzanej przez trzeszczące czasem głośniki.

Pokazanie na Targu Węglowym spektaklu, zarejestrowanego na jednym z najbardziej znanych festiwali muzycznych, chyba jednak nie to miało głównie na celu, by dać gdańszczanom okazję do zapoznania się z ciekawymi głosami śpiewaków. Chodziło raczej o wyjście ze szlachetnym gatunkiem muzyki (choć oprawionym w błyszczące sukienki i fajerwerki) na miejski plac. I to się w pełni udało.

Wśród słuchaczy "Czarodziejskiego fletu" były rodziny z dziećmi, ludzie w każdym wieku, osoby na co dzień zainteresowane operą i takie, które przyszły na to wydarzenie przypadkowo. Nawet sobotni imprezowicze, przechodzący przez plac, często nie mogli się powstrzymać i siadali, by obejrzeć choć fragment spektaklu. Niedosyt czuję tylko po komentarzu Jerzego Snakowskiego i Katarzyny Hołysz, ale wierzę, że był on atrakcyjny dla większej części publiczności.

Projekcja była zapadającym w pamięć wydarzeniem. Mam wielką nadzieję, że za rok na Targu Węglowym znów pojawi się ekran, na którym obejrzymy frapujący spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji