Artykuły

Każdy może być komiwojażerem

"Śmierć komiwojażera" w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Gazecie Codziennej Nowiny.

Teatr im. Wandy Siemaszkowej wystawił premierowo "Śmierć komiwojażera" Artura Millera (było to 19 bm.) Klasyczny dramat pasuje jak ulał do naszych "ciekawych czasów".

- Człowiek to nie pomarańcza, którą zjesz, a skórkę wyrzucisz - napisał Artur Miller. A jednak tytułowy bohater taką pomarańczą jest, skoro w ciągu jednej chwili zostaje wyrzucony z pracy, bo zestarzał się i już sobie nie radzi za dobrze w firmie, której poświęcił życie. W tej roli Ryszard Jabłoński gra przekonywująco mieszaninę zakłamania, naiwnej, nieuzasadnionej wiary w lepsze jutro, miłości prawdziwej dla najbliższych i pozornej nienawiści w słowach.

Z obcym nie walcz uczciwie

Gdy mówi do syna: Z obcym nie walcz uczciwie, bo nie wyjdziesz nigdy z ludzkiej dżungli, jego twarz człowieka uczciwego i dobrodusznego każe nam wierzyć, że mimo wszystko wierzy w ludzką dobroć. I tkwiąc w takim przekonaniu jego bohater woli zataić przed rodziną prawdę o materialnych kłopotach, i oszukać ją w imię złej miłości, a także z poczucia własnej dumy.

Nie dopuszcza też myśli, że obaj synowie nie zrobią nigdy poważnych karier, bo jeden jest złodziejem, a drugi wiecznym chłopcem z piaskownicy (trochę za emocjonalne, ale w sumie świetne role Artura Hauke i Sebastiana Badurka). Jego żona nigdy nie przestanie cerować skarpet (Małgorzata Machowska udanie kreuje kobietę silną, bez której życie tej rodziny dużo wcześniej by się rozpadło). I jest dumny z fachu komiwojażera, bo jego zdaniem jest to ktoś ważny, chociaż ta praca przynosi zysk coraz mniejszy.

Ryszard Jabłoński kunsztownie buduje rolę Willy Lomana z charakterologicznych sprzeczności i bez cienia melodramatu. Gdy stoi na scenie, wydaje się, że mógłby równie dobrze usiąść na widowni jako jeden z wielu. Właśnie ta zwyczajność pozwala mu zawrzeć w postaci bez krzyku i patosu, ale dobitnie i przekonywująco bolesną prawdę o czasach, w których człowiek często jest tylko skórką z pomarańczy.

Istnieje jeszcze inny wymiar

Na uwagę zasługuje jeszcze rola Wuja Bena, w interpretacji Grzegorza Pawłowskiego. Jest to postać z zaświatów i jakby punkt odniesienia dla Willego. Zagrana wrażliwie, z ironią, każe pamiętać, że obok naszego świata, najczęściej brutalnego istnieje jeszcze inny wymiar, wieczny.

Reżyser Bartłomiej Wyszomirski zrobił spektakl ważny na temat naszej szarej codzienności, głównie z emocji i bolesnej prawdy o niej. Może nieco za długi, spektakl ten skrócony jedynie by zyskał. Scenografia Izabeli Tronowicz jest oszczędna, główne role grają w niej dwie stare walizki i łóżko. Smutne rekwizyty - symbole każdego zabieganego człowieka, którego życie we współczesnej Polsce to często praca za marny grosz, z której trzeba się cieszyć, że jest.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji