Artykuły

Ewa, dlaczego?

Teatr Ósmego Dnia sam pisał scenariusze. Zawsze o sprawach ważnych. Już do końca życia będziemy oglądać "Przecenę". My z wtedy. Bo taki teatr, a także ten teatr był dla nas najważniejszy na świecie. A teraz? - felieton Aleksander Nasalkowskiego w tygodniku W Sieci.

Jest takie pytanie pedagogiczne, którego sensowności nie można podważyć. A brzmi ono tak: "Kto cię ukształtował, komu jesteś wierny, kto jest z ciebie dumny?". Nie umniejszając zasług moich rodziców ani starszego brata, a zatem tych, którzy mnie wychowywali, mój światopogląd kształtował teatr studencki lat 70. ubiegłego stulecia. Sam taki teatr z przyjaciółmi tworzyłem, ale nie miałem talentu i nie byliśmy znaczący.

Ówczesne wielkie zespoły były moimi (i części pokolenia) mentorami, wychowawcami. Akademia Ruchu Wojciecha Krukowskiego, Provisorium Janusza Opryńskiego, WGT Bohdana Cybulskiego były antidotum na gierkowsko zniewolone słowo, były wskazówką, jak można być odważnym i jednoznacznym, były też nadzieją, że cały świat nie czyta tylko "Trybuny Ludu".

Na samym szczycie cnót stał poznański Teatr Ósmego Dnia. Jego spektakle nacechowane były atmosferą półlegalności, a wypełniająca salę publiczność naszpikowana była donosicielami. Teatr prawie nieistniejący w oficjalnym obiegu zbierał zawsze ogromne tłumy. Ówczesny zespół (Raczak, Wójciak, Radomski, Borowski, Kęszycki, Janiszewski) był dla nas jak z etycznego olimpu. Bo był to teatr niemożliwy. Spektakle takie jak "Przecena dla wszystkich", "Ach, jakże godnie żyliśmy", "Więcej niż jedno życie", "Musimy poprzestać na tym, co nazwano tu rajem na ziemi" wewnętrznie rozrywały, pozbawiały wszelkich złudzeń co do realności socjalizmu i kształtowały w nas głośne "nie" wobec sowieckiej i lewicowej hegemonii. Aktorzy grali perfekcyjnie, z kunsztem mistrzowskim. Genialnie. Teatr ten obnażał przaśną rzeczywistość real socjalizmu, a jednocześnie pouczał, aby szukać wolności w sobie. Nie przypominam sobie spektaklu, w którym padłoby jakiekolwiek słowo przeciw Kościołowi. Zresztą w stanie wojennym zespół w kościołach występował. Wyrosłe z buntu "Ósemki" do buntu namawiały. Byli po to, abyśmy my poczuli się lepsi. Nie czuło się tam cienia lewactwa, cienia modnego wówczas zachwytu argentyńskim bandytą Che, nie było nawet grama ateizacji. Ale była czytelna realizacja stwierdzenia Antonina Artauda: "W kraju, w którym nie ma opozycji - sztuka przejmuje jej rolę".

Stała za nimi historia licznych esbeckich zatrzymań, sfingowanych procesów, restrykcji cenzury, zakazów drukowania plakatów, odwoływania "w ostatniej chwili" spektakli. Zatem bez wahania stwierdzam, że ten teatr mnie kształtował. I tego nie da się cofnąć. Tego nie wolno mi się wyprzeć.

Jestem wierny tamtemu zespołowi Teatru Ósmego Dnia i gdybym cofnął czas o jakieś cztery dekady (może nieco mniej), znów stałbym godzinami, aby wcisnąć się na spektakl.

W XXI w. widziałem tylko jedno przedstawienie, miało chyba tytuł "Pszczoły". Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że autorzy scenariusza to spółka Palikot-Urban-Olejnik.

Z dawnego teatru zostało tylko rzemiosło, zupełnie nienaganne. Ale miałem wrażenie, że spektakl powstał z nienawiści do własnych poprzednich inscenizacji i do tamtej "mojej" publiczności. Był dla mnie zemstą, karą za to, że kiedyś im bezgranicznie wierzyłem, i teraz tę wiarę wyśmiewają, wyszydzają, zabawiają się nią wesoło. A wobec własnej historii z chichotem wyznają: "Takie sobie tylko jaja robiliśmy!". Zatem moja wierność jest już wiernością męża wobec dawno zmarłej małżonki.

Kto jest ze mnie dumny? Na pewno nie zespół Teatru Ósmego Dnia. Myślę jednak, że z kawałkiem swojego pokolenia jestem w grupie do oplucia, do sponiewierania i "odważnego" nazwania. Tych umiejętności, okazało się, nie brak szefowej teatru, która - korzystając z Facebooka - potrafi dosadnie swe zdanie wyrazić. "Odważnie" wyraziła swoje zdanie wobec papieża Franciszka, a sąd przyznał, że miała prawo. Niezawisłość sądu czy niezawisłość Facebooka? Kiedyś esbecy Ewie odmawiali prawa do teatru, do wypowiedzi, do publicznych występów i wręcz istnienia. Teraz odrabia straty?

Wielu młodych na spektakl "Ósemek" się nie wybierze. Cóż, zespół trąci myszką... Ale epitet pod adresem zwierzchnika Kościoła pewnie wywołał zachwyt. A był tańszy i mniej pracochłonny niż próby i przedstawienia.

Jeden z moich profesorów doradzał, aby aktorów nie brać zbyt poważnie, bo "zawsze mówią cudzym tekstem". Dlatego nie biorę poważnie wynurzeń politycznych Olbrychskiego czy Grabowskiego. Oni są od recytowania fraz napisanych przez mądrzejszych. A gdy tylko próbują własnych sił, to mówią pospolite brednie. Jakkolwiek jeden i drugi to znakomici aktorzy.

Jednakże Teatr Ósmego Dnia sam pisał scenariusze. Zawsze o sprawach ważnych. Już do końca życia będziemy oglądać "Przecenę". My z wtedy. Bo taki teatr, a także ten teatr był dla nas najważniejszy na świecie. A teraz?

Ewa, dlaczego?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji