Artykuły

Zawsze sama sobie wybierałam środowisko

Dlaczego zrezygnowała z aktorstwa i kto najmocniej wpłynął na jej życie - w książce "Halina Machulska. Byłam wierna sobie" założycielka słynnego Ogniska Teatralnego opowiada o swoich rodzicach, pierwszej wielkiej miłości, pobycie w więzieniu i skomplikowanym uczuciu do męża Jana Machulskiego.

Książkę Małgorzaty Zawadki wzbogacają niepublikowane wcześniej zdjęcia i wspomnienia wychowanków ogniska, którzy choć rozsiani po świecie raz na jakiś czas spotykają się, żeby wspólnie odśpiewać ogniskowy hymn do słów Szymborskiej: " Bez tej miłości można żyć, / mieć serce suche jak orzeszek, malutki los naparstkiem pić / z dala od zgryzot i pocieszeń (...)".

***

Rozmowa z Haliną Machulską

Anna Szawiel: Jest pani aktorką i reżyserką, ale przede wszystkim pedagogiem. Książka "Halina Machulska. Byłam wierna sobie" autorstwa Małgorzaty Zawadki jest dowodem na to, że to pedagogiczne powołanie przyszło bardzo wcześnie. Podczas okupacji organizowała pani dla dzieci teatrzyki podwórkowe, mając 12 lat uczyła pani młodszych kolegów czytania i pisania.

Halina Machulska: Uczenie mnie zawsze pociągało. Mam instynkt pedagogiczny. Nie wiem, jak to jest u innych pedagogów, ale ja muszę decydować o podjęciu danej decyzji zawsze z punktu widzenia dobra tego, wobec kogo decyduję. To musi być decyzja mądrego pedagoga, który musi być bezwzględnie etyczny i dawać przykłady własnym życiem. Być wiernym ideom.

Na przykład: nie kłamać. Często to pani podkreśla.

- Mama mnie nauczyła mówić prawdę, bardzo ją za to cenię. Mówiła: prawda sprawi, że będą mieli do ciebie zaufanie, będziesz mogła brać na siebie odpowiedzialność i pomagać innymi. Moja mama była dla mnie wzorem, była świetnym pedagogiem.

Piotr Adamczyk, Agnieszka Dygant, Katarzyna Figura, Agnieszka Grochowska - między innymi oni pierwsze teatralne kroki stawiali pod okiem Haliny i Jana Machulskich. Ognisko Teatralne, które założyła pani 44 lata temu przy Teatrze Ochoty, którym kierował pani mąż, działa do dziś. Choć pod innym adresem i pod nowym kierownictwem - Anna Kozłowska kontynuuje misję pani i pani męża: kształcić aktorów, ale też kształtować ich jako ludzi.

- Tak! Tego nie uczą w żadnej szkole teatralnej, a ja uważam, że dobry aktor musi być też moralny. Zawzięłam się. Przyznam, że po latach zrozumiałam, że ktoś, kto wybiera ten zawód, musi wiedzieć, że on niesie ze sobą nie zawsze etyczne wybory. Chociaż są wyjątki. Ja, choć byłam aktorką, z uporem trzymałam się zasad moralnych. Wiedziałam, że nigdy się nie złamię. Teraz mogę pani bez wstydu i z przyjemnością o tym powiedzieć. W zawodzie mi to nie przeszkadzało. Byłam niezłą aktorką, byłam obsadzana, dostawałam nagrody.

Ale w książce przyznaje pani, że zrezygnowała z aktorstwa m.in. z powodu zazdrości koleżanek. Tak pani opisuje moment, kiedy ówczesny dyrektor Teatru Polskiego Jan Kreczmar chciał dać pani główną rolę: "na mój widok wszystkie kobiety wpadały w popłoch, nie kryły swojej niechęci (...). Zwalczające mnie panie nie miały niczego innego poza Polskim. Było mi ich żal, ponieważ miałam świadomość, że nie wiedzą, co ze sobą począć, a ja miałam zawsze tyle pomysłów (...). Silna Halina stwierdziła, że jej nie odpowiada to towarzystwo".

- Mam twardy charakter. Zawsze sama sobie wybierałam środowisko. Właściwie je tworzyłam. To była moja enklawa: dzieci, młodzież, praca pedagogiczna.

Książka opowiada o wszystkich etapach tej pracy, od Ogniska, poprzez obozy aż po Szkołę Teatralną Haliny i Jana Machulskich. Ale "Halina Machulska. Byłam wierna sobie" to także portret kobiety, matki, żony. Bardzo dużo i szczerze opowiada pani o małżeństwie z aktorem Janem Machulskim. Na przykład o tym, że nie rozwiodła się pani z mężem przez wzgląd na syna oraz na opinię środowiska: "skompromitowalibyśmy naszą ideę. On by stracił szacunek, ja bym była rozwódką".

- Jankowi imponowało to, że jego ukochana jest tak wierna. Wtedy mógł być tym "Don Juanem". Wiedziałam, że jak wyjdę za mąż za Janka, to będę musiała pokonywać trudności - co zawsze bardzo lubiłam. Na początku wydawało mi się też, że może w końcu go zmienię na lepsze. Ale się nie udało. Po pewnym czasie byliśmy już jak rodzeństwo: Janek i Halina. Nie mąż i żona. Dzięki temu małżeństwu nauczyłam się rozumieć człowieka, który był zupełnie inny niż ja.

W książce wspomina pani wiele szczegółów, historii z czasów okupacji spędzonej w rodzinnej Łodzi. Jedna z nich to opowieść o Wichrze, bezpańskim, porzuconym, rannym koniu, którego jakimś cudem udało się pani odratować.

- Wie pani, jak ktoś tak długo jak ja żyje, to ma sporo do opowiedzenia. Mój dziadek kochał konie. Był piekarzem, rozwoził chleb wozem i czasem mnie ze sobą zabierał. Z Wichrem to była przyjaźń od pierwszego wejrzenia. Nie miał nikogo. Przychodziłam do niego codziennie, karmiłam go, rozmawiałam z nim aż wyzdrowiał. Której nocy ktoś go sobie wziął, i więcej go nie widziałam. Jeśli ktoś mnie zapyta, które zwierzę lubię najbardziej, bez wahania odpowiem: koń.

Inna historią z czasów pani dzieciństwa jest ta o roznoszeniu niemieckich gazet. Dziś mówi pani, że to była najgorsza praca w życiu.

- Miałam 12 lat, codziennie budziłam się o 4 w nocy i codziennie przebiegałam 120 pięter, żeby roznosić gazety do niemieckich mieszkań. Pracowałam, żeby mnie nie wywieźli do Niemiec, bo wtedy na roboty wywozili już 14-letnie dzieci. Niemcy traktowali mnie jak przybłędę, irytowali się, że nie znam języka. Ciężko się to wspomina. Ale wie pani, łatwe dzieciństwo rozpieszcza, nie przyzwyczaja do pokonywania trudności. Moje dzieciństwo mnie zahartowało. Nie można się poddawać. Teraz na przykład staram się być aktywna. Do waszej Cafe Gazeta przychodzę codziennie. Dzięki temu mam prężne nogi, mimo swoich 85 lat jestem w dobrej formie.

Jedna z barmanek mi powiedziała, że pani jest jej ulubionym gościem.

- Naprawdę? To bardzo miłe Mój syn, Juliusz, kiedyś był zazdrosny o dzieci, które uczyłam w ognisku. Musiałam go przekonywać, że te wszystkie dzieci tylko lubię, a jego kocham. Ale prawdę mówiąc tych kochanych dzieci jest trochę więcej. A ta barmanka z czarnym warkoczem też chodziła do naszego ogniska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji