Artykuły

Miniatury dramatyczne Jana Potockiego

"Trzeba przyznać - płynął ze sceny Teatru Dramatycznego głos aktora grającego rolę Gila - że jestem bardzo nieszczęśliwym Gilem. Inne Gile są zawsze wesołe,a ja jestem smutny. Właściwie to pan Leander powinien był zakochać się w panience Zerzabelli,a tymczasem mnie się to przytrafiło..."

Siedząca obok mnie sąsiadka szepnęła mi do ucha:

- Ależ to zupełnie nowoczesne!

Tak,to jest bardzo nowoczesne,choć "Parady" były pisane w wieku osiemnastym. Gdy oglądamy te miniatury dramatyczne Jana Potockiego - sam autor nazwał je ekstrawagancjami - mimo woli ciśnie się do głowy myśl: jaką interesującą książkę mógłby napisać ktoś kompetentny,gdyby zajął się historią gustów estetycznych. Bo proszę: dyskrecja artystyczna,czułostkowość,wielki wybuch uczuciowości,nagie dusze,cynizm w traktowaniu uczuć i w różnych formach, ustawiczne nawroty do minionego. Przeczytajmy jakiś wybrany ustęp z Arystofanesa. Czy to wczorajsze? Oglądamy "Parady" Potockiego i wierzyć się nie chce,że parodie te były pisane dla dworskiej scenki w Łańcucie przez uczonego podróżnika i historyka,tak są pełne ciągle aktualnych akcentów polemicznych,tak łatwo godzą się z naszym dzisiejszym poczuciem humoru. Może wystarczy zmienić aktorom kostiumy, ubrać ich na podobieństwo współczesnych,aby zatarł się przedział czasu: wylądujemy w roku 1959. I niepotrzebne tu będzie żadne objaśnienie; najwyżej jakiś delikatny retusz, większe umiarkowanie w geście,zamiana jakiegoś słówka.

Jan Potocki przeszedł do historii literatury przede wszystkim jako znakomity autor "Rękopisu znalezionego w Saragossie". Wśród współczesnych mu znany był głównie jako uczony geograf i historyk i choć dziś jego dzieła naukowe uległy zapomnieniu - w ówczesnych drukach często spotkać się można z jego nazwiskiem. Mam oto przed sobą rzadkie wydanie wiedeńskie "Zofiówki" z roku 1815 w przekładzie francuskim. Z jakim szacunkiem mówi się tam w komentarzu o uczonym dziele Potockiego - "Pierwotnej historii ludów Rosji". Osobliwe nieraz są drogi sławy; gdy zbladł autorytet naukowy,zaczęło wzrastać,i rośnie nadal,znaczenie literackie. Szczera wdzięczność należy się Leszkowi Kukulskiemu,pierwszemu po latach czytelnikowi "Parad",a także ich tłumaczowi Józefowi Modrzejewskiemu(Potocki pisał po francusku)za to odkrycie literackie,które już i we Francji wzbudziło duże zainteresowanie. Ewa Bonacka,jako reżyser tych uroczych obrazków na scenie warszawskiego Teatru Dramatycznego,stworzyła barwne widowisko: coś pośredniego między włoską komedią all'improviso z oprawą pantomimiczną a - nie lękajmy się tego słowa - cyrkiem. Władysław Daszewski zaprojektował zachwycającą scenografię, pełną polotu i dowcipu. Najwdzięczniejszymi wykonawcami krotochwilnych ról w sześciu obrazkach Potockiego są: Barbara Krafftówna,jako czarująca Zerzabella o bardzo zabawnym zacięciu groteskowym i Wiesław Gołas(Gil), obdarzony wybitnym talentem pantomimicznym i ujmującym poczuciem humoru; obydwoje utrzymali jednolity styl,nie popadając w szarżę,co nie zawsze udało się pozostałym partnerom. Bardzo dobrym Kasandrem jest Jerzy Magórski, Wojciech Pokora nieco zbyt mocno przerysowuje swą podwójną rolę. Ponadto grają: Ryszard Szczyciński i Maciej Zaremba. Wesoła muzyka Witolda Rudzińskiego dodaje smaku barwnemu widowisku,a pomysłowy układ pantomim Witolda Borkowskiego stwarza żywy i miły dla oka ruch sceniczny. "Parady" są nową,cenną zdobyczą repertuarową ambitnego Teatru Dramatycznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji