Artykuły

"Śpiewanna" w Videoteatrze Poza

"spiewanna@alkestis.pl" w reż. Piotra Lachmanna w Videoteatrze Poza w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

"Śpiewanna" to miniopera elektroniczna, w której aktorce partnerują telewizory, mit powraca niczym teledysk czy serwis informacyjny, a ludzkie ciało rozpada się na szereg ekranów i monitorów.

Czy o świecie mediów można opowiedzieć mitem? A o losie człowieka językiem mediów? Jolanta Lothe i Piotr Lachmann badają ten problem od 20 lat.

Zamknięci w maleńkiej salce widzowie mogą śledzić ruchy Piotra Lachmanna, który niczym didżej sampluje nagrania, wyświetla kolejne sceny, panuje nad dźwiękiem i powiela obrazy. Ma kontrole nad zaświatami i nad uwięzionymi na taśmie artystami. Opowieść o Alkestis, która zgodziła się umrzeć za ukochanego Admeta, została uchwycona w procesie zawłaszczania jej przez język kultury masowej. O śmierci mówi się językiem inżynierii genetycznej, a prastare motywy odnajdują się nagle we współczesnych historiach. Wulgarne Mojry przypominają syjamskie trojaczki - nieudany efekt klonowania. Siedząc z obnażonymi piersiami niczym paniusie w salonie odnowy biologicznej, plotkują o bezrobociu, internecie, postmodernizmie. Wypełniają ekran rozbuchaną seksualnością, budują perwersyjne neologizmy, jęczą z nienasycenia. Aż dziwne, że szalejąca w nich burza hormonów nie powoduje spięć w delikatnym sprzęcie Lachmanna. Ofiara Alkestis ma dla nich posmak puszczenia się, ucieczki, sprytnego uniku przed losem kury domowej. Główna bohaterka (obecna wirtualnie Maria Peszek [na zdjęciu]) to współczesna trzydziestka, ulubienica autorów seriali i literatury kobiecej. Zamiast antycznych koturnów nosi wrotki, śpiewa jazzowe ballady, ciało pielęgnuje w wannie pełnej pachnącej piany i "nie ma złudzeń co do przyszłych przebudzeń". Wieczności nie ma, ale śmierć i tak jest "zajebista". Jednak Maria Peszek powraca na ekran rozczarowana. Po drugiej stronie nie jest "fajnie". Nie ma wanny, którą obiecują reklamy, nie ma nic. Po życiu i ofierze bohaterki pozostanie więc tylko taśma w kilku kopiach. Pantofelki uruchomione przez Lachmanna same schodzą ze sceny. Tylko on może je zatrzymać, nagrać, cofnąć, puścić ponownie. Ale czy naprawdę wyemitowane równa się rzeczywiste?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji