Artykuły

Bez choreografa ani rusz

- Myślę, że granica między gatunkami scenicznymi będzie się zacierać. U Alaina Platela, choreografa, a dopiero potem reżysera, jest coraz mniej tańca, a coraz więcej słowa. Tancerze stają się dobrymi aktorami i na odwrót. Odchodzimy od gatunkowej ortodoksji - mówi choreograf Maćko Prusak w rozmowie z Jackiem Cieślakiem w Teatrze.

JACEK CIEŚLAK Bez choreografów młodego pokolenia - bez Pana - trudno sobie wyobrazić nowoczesny teatr. MAĆKO PRUSAK Nie wiem, co powiedzieć. Widocznie taka się zrobiła moda! CIEŚLAK Nie musi Pan kokietować. Powtórzę: bez Pana nie można sobie wyobrazić wielu najważniejszych polskich spektakli ostatnich lat, w tym Jana Klaty. PRUSAK Rzeczywiście, są już reżyserzy, którzy nie mogą się bez nas obyć. Korzeni tego zjawiska trzeba doszukiwać się w popkulturze, która zagarnia coraz większe obszary naszego życia. Od lat rosło znaczenie i rola wideoklipu, a wcześniej muzyki młodzieżowej. Teatru również to dotyczy: teatr również to odwzorowuje. Coraz częściej odchodzi od realizmu, w którym choreografia ograniczała się do układów tanecznych. Nowy teatr - operujący formą, skrótem, metaforą - w oczywisty sposób chętniej wyraża się poprzez ruch, który niekiedy lepiej niż słowo objaśnia istotę wielu zjawisk bądź tajemnicę, albo to, co w świecie niewypowiedziane. Kiedyś choreograf był gościem reżysera na próbach, brał udział w ich części. Osobiście staram się być od początku realizacji i uczestniczyć w jak największej ilości prób.

CIEŚLAK Jak zaczęła się Pana przygoda z tańcem?

PRUSAK Tańczę od dziecka. Podobno tańczyłem już, kiedy jeszcze raczkowałem. Potem byłem zachwycony Chaplinem, który nie poruszał się na planie filmowym w realistyczny sposób. Potem był kontakt z tańcem towarzyskim. Rodzice zapisali mnie do domu kultury. Była tam telewizja satelitarna i mogłem śledzić MTV, gdzie wszystkie teledyski zawierały sekwencje taneczne. Do dziś słucham bardzo różnej muzyki. Ale zaczęło się od hip-hopu z końca lat siedemdziesiątych, którego słuchałem w Radiu Luxemburg. W końcu zafascynował mnie breakdance. Oglądałem też Michaela Jacksona, ale zawsze bliższy mi był taniec ulicy - nowojorski, brudny, nieposkładany. A w 1992 roku znalazłem się w Pantomimie Wrocławskiej Henryka Tomaszewskiego.

CIEŚLAK Powiedział Pan, że tańczy od dziecka. Z tego, co pamiętam, chłopcy potrafią być okrutni - uważają, że taniec nie jest męski.

PRUSAK Ja to rozumiem, zwłaszcza kiedy myślę o balecie klasycznym. Nie ukrywam, że nie cierpiałem go, chociaż nie chodziłem do szkoły baletowej, tylko zetknąłem się z nim na zajęciach w Pantomimie Wrocławskiej. Nie cierpiałem tych zajęć, chociaż teraz uważam, że dużo mi dały. To są podstawy. To trzeba znać, tak jak realistyczny rysunek, zanim zacznie się malować abstrakcję.

CIEŚLAK Rola Henryka Tomaszewskiego z dzisiejszej perspektywy jest coraz ważniejsza. Jest niezwykle ważny, bo udramatyzował balet. Kolejnym krokiem, którego Pan m.in. dokonał, była fuzja choreografii z teatrem dramatycznym Jak doszło do Pana spotkania z Tomaszewskim?

PRUSAK Spotkałem go w Gnieźnie, moim rodzinnym mieście, w czasie, kiedy interesowałem się już teatrem. Moja ciocia była garderobianą, byłem zaprzyjaźniony z aktorami, mieszkaliśmy na jednej ulicy. Miejski teatr zgłosił się do mnie, bo Henryk Tomaszewski przyjechał pracować do Gniezna i potrzebował do premierowego spektaklu "Sen nocy letniej" wykonawców do roli elfów. Nie szukał jednak rusałek w rajtuzach, tylko tancerzy breakdance. Wykorzystał elementy moich układów i aktorstwa. Musiałem być na scenie, co nie jest takie łatwe. Tomaszewski mówił, że bezruch jest najtrudniejszy w teatrze ruchu. W rok po premierze Tomaszewski zaprosił mnie do Wrocławia.

CIEŚLAK A co Panu powiedział?

PRUSAK Nie pamiętam. Miałem szesnaście lat, byłem bardzo młody. Ale Tomaszewskim fascynowałem się już wcześniej. Zdziwiłem się, gdy go zobaczyłem. Na scenę wszedł starszy pan. Lekko zgarbiony, siwiutki. Pomyślałem sobie: "To jest facet, który stworzył ten słynny teatr ruchu?". Potem, podczas pracy, miałem szansę zobaczyć, że nie utracił swojej energii.

CIEŚLAK Jakie zadanie dostał Pan we Wrocławiu?

PRUSAK Przyjechałem zrobić zastępstwo w spektaklu "Cardenio i Celinda". Pantomima wyjeżdżała za granicę, a mój poprzednik przenosił się do Warszawy. Myślałem, że zastępstwo będzie chwilowe. Nie zdawałem sobie sprawy, że zaczyna się nowy okres w moim życiu.

CIEŚLAK Jak Tomaszewski definiował ruch w teatrze?

PRUSAK Dla niego wszystko było ruchem i tańcem. Nie lubił ograniczeń. Inspirował się wszystkimi technikami - nie tylko tanecznymi. Oczywiście miał swoje indywidualne techniki - toki, kontrapunkty itp. To była baza. Każdy aktor musiał ten język znać. Klasykę też. Chodziło o pion i cechę. Zatrudniał różnych ludzi. Przecież ja byłem z ulicy. Dosłownie. Współpracowali z nim aktorzy po szkołach teatralnych i tancerze po szkołach baletowych, sportowcy. Często zatrudniał aktorów, ale i amatorów pod konkretny spektakl - typy, ludzi pod jakimś względem charakterystycznych. Gdy trzeba było - szkolił ich. Chodził na zajęcia, ale w związku z wiekiem wszystkich nie prowadził. Miał swoich pedagogów. Najwięcej mogłem nauczyć się podczas prób.

CIEŚLAK Jak doszło do Pana współpracy z Janem Klatą?

PRUSAK Zadzwonił do mnie i powiedział: "Dzień dobry, nazywam się Jan Klata. Czy mógłby mi Pan pomóc w przygotowaniu ruchu scenicznego i choreografii w spektaklu Uśmiech grejpruta, który przygotowuję w Teatrze Polskim we Wrocławiu?". Byłem zaskoczony, bo się nie znaliśmy. Nie wiedziałem, kim jest i nigdy wcześniej nie wykonywałem podobnej pracy, choć bardzo chciałem. Marzyło mi się, żeby przejść na drugą stronę sceny. Wtedy jednak myślałem, że spotkanie z Janem jest jednorazowe. Po kilku miesiącach od premiery zadzwonił i zaproponował pracę przy "Rewizorze" na podstawie Gogola w teatrze w Wałbrzychu.

CIEŚLAK Czy Klata definiował swoje potrzeby?

PRUSAK Nie. Ale oczywiste było to, że nie interesuje go klasyczne pojmowanie tańca i układów choreograficznych. Zapytał mnie: "Co mam zrobić z bioobiektami?".

CIEŚLAK To termin Tadeusza Kantora używany wobec aktorów.

PRUSAK Ważne było, jak je uformować, jak mają siedzieć lub stać. Jak powinien poruszać się główny bohater? Jak pokazać starość, gdy starszego człowieka gra człowiek młody? Jan bardzo często mówi mi, że chciałby w scenie wykorzystać konkretną muzykę. Wtedy padało pytanie, jaki ma być ruch, a jaki taniec? Kiedy pracowaliśmy nad "Rewizorem", powiedział mi, że otwieramy spektakl sceną imienin u Horodniczego, która rozgrywa się w latach siedemdziesiątych, więc gra muzyka Boney M. oraz Eruption. Trzeba było tylko dopisać taneczną formę.

CIEŚLAK Spektakle Klaty były porównywane do teledysków, ale treść piosenek lub kontekst muzyki był ważny dla interpretacji.

PRUSAK Czasami rezygnujemy z dużych partii tekstu. Tak było w "Hamlecie", gdzie nie było monologu Klaudiusza. Pierwotnie chciałem, żeby Grzegorz Gzyl stepował, ale to wymaga przynajmniej kilku miesięcy ćwiczeń. Musieliśmy znaleźć ruchowy ekwiwalent - najpierw sceny gniewu, a potem modlitwy.

CIEŚLAK Kiedy oglądałem "Do Damaszku"...

PRUSAK To jest spektakl w sferze ruchu pokazujący najmniej.

CIEŚLAK Nie zgodzę się. Tam bycie aktorów i ich ruch zrósł się w rodzaj plastycznej, wystylizowanej fali. Trudno obie sfery oddzielić.

PRUSAK Tak. Ale ekspresja jest stonowana. Dominuje minimalizm ruchowy, który mi się bardzo podoba.

CIEŚLAK Jeśli ten minimalizm jest obecny w całym spektaklu, summa summarum, ruchu jest więcej.

PRUSAK Ruch bywa wycofany, tak jak w scenie kopulacji.

CIEŚLAK Na widok tej sceny widzowie protestujący w Starym krzyczeli "hańba!".

PRUSAK No tak, hańba... Swoją drogą, wiele robiłem układów erotycznych, ale tak niewinnego jak ten - nie pamiętam, a często jestem proszony o to, żeby pokazać gwałt. Naszym założeniem było pokazanie seksu tantrycznego. To miało być jednocześnie delikatne i bardzo zabawne.

CIEŚLAK Czy Klata miał sugestie przed "Do Damaszku"?

PRUSAK Nie. Często dochodzimy do konkretnych pomysłów w trakcie prób. Ale bywa, że mamy założenia, z których potem rezygnujemy.

CIEŚLAK Jedną z najbardziej skomplikowanych scen w Pana dorobku był chyba balet wzorowany na Diagilewie do "Święta wiosny" w "Weselu hrabiego Orgaza" wykonany po mistrzowsku przez Juliusza Chrząstowskiego.

PRUSAK To jedna z moich prac, z których jestem najbardziej zadowolony.

CIEŚLAK Nie wszyscy znali oryginał, do którego się Pan odnosił i nie wszystko mogli odebrać w tym świetnym pastiszu.

PRUSAK Napracowaliśmy się sporo, a Juliusz Chrząstowski i cały zespół musiał przyswoić sobie elementy klasyki, żeby osiągnąć efekt podobieństwa, a jednocześnie lekkiej parodii.

CIEŚLAK A "Trylogia"?

PRUSAK Scena rozhuśtanej procesji, trochę bałkańskiej, wyszła w pracy. Pojedynki pokazałem na zasadzie "część zamiast całości" - bez rekwizytów, pantomimicznie poprzez odgłosy świstu szabli i mocną mimikę. Krzysztof Globisz zagrał jazdę konną, a w zasadzie konia zrośniętego z Kmicicem, i to był jego pomysł. Jest świetny ruchowo.

CIEŚLAK Czy są aktorzy, z których nic się nie wyciśnie?

PRUSAK Nie wydaje mi się. Jestem wrogiem ustawiania aktora, narzucania mu czegokolwiek. Nie lubię pokazywać w teatrze, co aktorzy mają grać, bo każdy ma inną motorykę i właśnie ją muszę wyeksponować. Zdarza się, że ktoś nie czuje swojego ciała albo porusza się raczej niezdarnie. Wtedy trzeba z tego skorzystać. Lubię, jak aktor coś proponuje. Czasami wystarczy go zachęcić do samodzielnej improwizacji, poszukiwań.

CIEŚLAK Czy Gustaw Holoubek - gdyby żył - dałby się namówić do takich poszukiwań?

PRUSAK Nie wiem. Podobno chwalił się, że nigdy na scenie się nie spocił. Ale jak grał Wielką Improwizację - jakieś gesty wykonywał. Nie zawsze chodzi o wielką ekspresję - chodzi o pomysł.

CIEŚLAK Jaki będzie kierunek rozwoju choreografii w teatrze dramatycznym?

PRUSAK Myślę, że granica między gatunkami scenicznymi będzie się zacierać. U Alaina Platela, choreografa, a dopiero potem reżysera, jest coraz mniej tańca, a coraz więcej słowa. Tancerze stają się dobrymi aktorami i na odwrót. Odchodzimy od gatunkowej ortodoksji.

CIEŚLAK A kto jest teraz najbardziej wpływowym choreografem?

PRUSAK Nie śledzę rankingów. Osobiście cenię Platela. Nie będę oryginalny, gdy powiem, że ważna jest dla mnie Pina Bausch. Zawiesiła tak wysoko poprzeczkę, że wielu z nas - choreografów - mocno się gimnastykuje, żeby się do niej chociaż zbliżyć.

CIEŚLAK U jakiego reżysera chciałby Pan jeszcze pracować?

PRUSAK Jestem pod wielkim wrażeniem teatru Alvisa Hermanisa.

CIEŚLAK Jak zareagował Pan na modę związaną z tańcem - programy Taniec z gwiazdami i You Can Dance?

PRUSAK Nie oglądam telewizji. Oczywiście, obiło mi się o uszy.

CIEŚLAK Nie widział Pan Tańca z gwiazdami?

PRUSAK No, gdzieś, kiedyś, u kogoś rzuciłem okiem na ten program.

CIEŚLAK A co Pan myśli o tym, że prawie wszyscy nagle zaczęli tańczyć?

PRUSAK To dobrze.

CIEŚLAK Ale co to znaczy?

PRUSAK Taniec to najprostszy sposób na wyrażenie emocji.

CIEŚLAK Konwencja, która ułatwia wyznania i zbliżenie?

PRUSAK Tak. Najpierw był podziw dla gwiazdorskich wideoklipów, a teraz wielu chce spróbować tańczyć samemu. To jest ogromny skok wobec tego, co działo się w latach osiemdziesiątych.

CIEŚLAK Kiedyś wielu mężczyzn nie weszło na parkiet bez piwa lub setki.

PRUSAK Dokładnie. Dlatego obserwując tańczących ludzi, jestem pod wielkim wrażeniem. Kiedyś wielu z nich powiedziałoby, że nie umie, nie potrafi. Teraz każdy potrafi - na swój sposób. Zauważam to u wielu znajomych. Dobrym przykładem myślenia, o którym mówię, jest teledysk Daft Punk do piosenki Lose Yourself To Dance. Każdy popis jest fenomenalny, a nie wydaje mi się, żeby występowali tam zawodowi tancerze.

CIEŚLAK Piosenka i płyta Daft Punk Random Access Memories to hymn na temat tańca, wyniesienie go do wymiaru absolutu. I tu muszę zwrócić uwagę na fakt, że taniec, poza swobodą wyrażania emocji, jest też bardzo poręczny dla tych, którzy są bezmyślni i nie mają nic do powiedzenia.

PRUSAK To też może być przyczyna jego popularności. Ale nie bądźmy tacy okrutni: może nie wszyscy chcą wszystko od razu powiedzieć?

CIEŚLAK Czasami oglądam piękny teatr tańca i pytam zachwyconych widzów, o co w nim chodzi. Nie wiedzą. Mówią, że się podobało. Kończy się na bezmyślnym "lajku".

PRUSAK Z tego powodu zraziłem się do tańca nowoczesnego. Sam facet w czarnych kalesonach na tle czarnej podłogi albo naga kobieta w baletkach na białej nie wystarczy. Taniec musi coś znaczyć. Jeżeli mam iść na puste popisy - wolę zobaczyć Cirque de Soleil, bo jego show jest dobrze zrobiony, a i można się pośmiać. Chciałem zresztą zdawać do szkoły cyrkowej.

CIEŚLAK Do Julinka?

PRUSAK Tak. Ale zrezygnowałem. Kolega zrobił to już w trakcie studiów, jak zobaczył, że niedźwiadka uczą tańczyć na rozżarzonej blaszce. Mnie już wcześniej nie podobały się brudne klatki i zaniedbane barakowozy polskich cyrkowców.

CIEŚLAK Ale to chyba polska specyfika. W Paryżu do cyrku chodzi również elita, a główny festiwal cyrkowy odbywa się w Monte Carlo, które nie jest prowincjonalną dziurą.

PRUSAK To prawda.

CIEŚLAK A tańczy Pan na co dzień, na imprezach?

PRUSAK Nie. Wszyscy się dziwią, że choreograf, a nie tańczy. A ja już się w życiu natańczyłem. Wolę obserwować. To jest bardzo inspirujące.

CIEŚLAK Dlaczego Pan nie lubi tańczyć? To zakrawa na jakąś hipokryzję.

PRUSAK Proszę mi wierzyć: ja dużo w życiu tańczyłem. W pracy dość się natańczę, dlatego prywatnie wolę od tańca odpocząć. Oczywiście, czasami zdarza się, że mam wielką ochotę zatańczyć, nie powstrzymuję się na siłę. Chodzi o naturalność.

CIEŚLAK A lubi Pan tańczyć w parze?

PRUSAK A dlaczego nie? Lubię. Bardzo chętnie!

CIEŚLAK A to ja przepraszam, bo ja słabo. Już chyba wolę tak, jak w teledysku Daft Punk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji