Artykuły

Kielce. Sądowy finał konfliktu w teatrze

Sąd nakazał przywrócić do pracy zwolnioną przez dyrektora Teatrzu im. Stefana Żeromskiego w Kielcach pracownicę. - Pozbawił mnie funkcji kierownika literackiego z powodu mojej nieobecności na pogrzebie Mrożka - mówi Justyna Żukowska. - Powodem była utrata zaufania i niewystarczające kompetencje - odpowiada dyrektor.

Żukowska pracuje w teatrze od ośmiu lat. - Dyrektor Szczerski sam zaproponował mi pracę - zaznacza. Pierwotnie na stanowisku specjalisty ds. promocji i marketingu, a od 1 września 2011 roku także jako kierownik literacki. W listopadzie przestała nim być.

"Dyrektor Szczerski zwolnił mnie z funkcji kierownika literackiego z powodu mojej nieobecności na pogrzebie Mrożka - taki zarzut usłyszałam, powtórzył go także w sądzie. Dyrektor uniemożliwia mi również pracę specjalisty ds. marketingu i promocji: pozbawił mnie miejsca pracy, komputera i telefonu służbowego - po pierwszej rozprawie w Sądzie Rejonowym" - napisała w skardze skierowanej do urzędu marszałkowskiego i do sejmiku.

Dyrektor zaprzecza, że powodem była nieobecność na pogrzebie Mrożka. - Pani Żukowska została odwołana przeze mnie z funkcji kierownika literackiego z powodu utraty zaufania i niewystarczających kompetencji. Czytała tylko te dramaty, które jej poleciłem, nie wykazywała żadnej kreatywności. Krytykowała najlepsze teksty, które tutaj robili Jola Janiczak i Wiktor Rubin czy Mateusz Pakuła. A to, że nie pojechała na pogrzeb Mrożka, to wyraz totalnej ignorancji. Po pogrzebie było spotkanie ludzi kultury i jest oczywiste, że kierownik literacki reprezentuje teatr, a ona odmówiła, choć to było w godzinach pracy - odpowiada Szczerski.

- Dyrektor nie wydał mi polecenia służbowego, a ja miałam bardzo poważne powody rodzinne, żeby nie jechać na pogrzeb - tłumaczy Żukowska.

W lipcu sąd pracy nakazał przywrócenie jej na funkcję kierownika literackiego. - Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Wprawdzie termin upływał 5 września, ale nie wiemy, czy odwołanie nie przyjdzie jeszcze pocztą - mówi sędzia Marcin Chałoński, rzecznik kieleckiego sądu.

Szczerski mówi "Wyborczej", że nie zamierza się odwoływać.

- Ona jest pod ochroną prawną, bo jest w wieku przedemerytalnym. Proponowałem jej inne stanowisko, ale go nie przyjęła. Przyjmuję wyrok sądu, bo muszę przyjąć. Ale w międzyczasie była zmiana regulaminu naszej pracy, który został przyjęty przez urząd marszałkowski, i kierownik literacki już w teatrze nie istnieje. W związku z tym nie mam do czego przywracać pani Justyny Żukowskiej. Jeśli wróci ze zwolnienia, dostanie określone warunki pracy w impresariacie, zgodnie z wyrokiem sądu, będzie miała swoje zadania, płaca jej zostanie taka, jaka jest. Jej skarga jest żenująca - uważa dyrektor.

Żukowska podkreśla, że ma za sobą 33 lata nienagannej pracy, m.in. w kieleckich dziennikach, wydawnictwach, współtworzyła "Charaktery", i nigdy nie dostała nawet upomnienia. W teatrze zaproponowała i redagowała "Gazetę Teatralną". Zwraca uwagę, że pozyskała do współpracy czołowych polskich krytyków. - Wyrok jest jednoznaczny - dyrektor ma mnie przywrócić. Jeśli tego nie zrobi, będę się domagała odszkodowania w sądzie - mówi.

Uważa, że ze strony Szczerskiego spotkał ją "psychoterror", bo nie poparła jego pomysłu zmiany patrona teatru. Rozważa założenie w sądzie sprawy o nierówne traktowanie i mobbing. Poskarżyła się też do inspekcji pracy.

Barbara Kaszycka, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Kielcach, nie chce mówić o tej konkretnej sprawie. - Nie znamy wyroku, a skarga, jak wszystkie tego typu dokumenty, będzie sprawdzona - mówi rzeczniczka.

Tłumaczy, że jeżeli pracodawca nie chce wykonać prawomocnego wyroku, pracownik powinien to zgłosić do OIP. - Sprawą zajmie się inspektor, który podczas kontroli musi wyjaśnić sytuację. Niewykonanie wyroku może być traktowane jako wykroczenie lub przestępstwo. W pierwszym przypadku postępowanie kontrolne może się zakończyć grzywną do 30 tys. zł, a w drugim doniesieniem do prokuratury i nawet karą ograniczenia wolności - tłumaczy Kaszycka.

Skarga Żukowskiej dotarła już do Jacka Kowalczyka, odpowiedzialnego za kulturę w urzędzie marszałkowskim. - Jeszcze jestem przed rozmową z dyrektorem i na tym etapie nie chcę sprawy komentować. Mam jednak przykre spostrzeżenia po przeczytaniu relacji i spotkaniu z panią Żukowską - mówi urzędnik.

Tłumaczy, że jego interwencja nie musi skończyć się powrotem Żukowskiej do teatru i sprawowaniem funkcji kierownika literackiego. - Nie ja ją zatrudniałem, dyrektor teatru ma dużą autonomię w tym, co robi, chociaż musi oczywiście działać w granicach prawa. Z wyrokami sądu się nie dyskutuje i trzeba brać za nie odpowiedzialność. Regulamin to wewnętrzny dokument teatru, ale jeżeli sąd zdecydował o przywróceniu danej osoby do pracy, to ma wrócić na równoważne stanowisko - mówi dyrektor Kowalczyk.

Zapewnia, że sprawa "nie będzie zamieciona pod dywan".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji