Australia. Polka wygrała konkurs wokalny
Sopranistka Anna Patrys wywalczyła w sobotę Grand Prix konkursu wokalnego im. Elizabeth Connell w Sydney. Główna nagroda to równowartość niemal 60 tys. zł. Artystkę czeka też przesłuchanie do Royal Opera House w Londynie.
33-letnia Anna Patrys była jedyną Europejką, która doszła do finału konkursu Elizabeth Connell Prize for Dramatic Sopranos. Jego patronką jest wybitna anglosaska śpiewaczka Elizabeth Connell (1946-2012). Jurorzy mają za zadanie wybrać najlepiej rokujący sopran dramatyczny, śpiewaczkę, która - tak jak Connell - z powodzeniem będzie się wcielać w role z oper Wagnera, Verdiego i R. Straussa.
Patrys oprócz 20 tys. dolarów australijskich (blisko 59 tys. zł) otrzymała także 2 tys. za sam udział w finale, podobnie zresztą jak jej rywalki. Natomiast wyjątkową szansą wiążącą się z wywalczeniem Grand Prix jest możliwość wzięcia udziału w przesłuchaniu do Royal Opera House w Londynie i ubieganie się o status solistki tego teatru bez preselekcji.
Przed konkursem Anna Patrys mówiła "Wyborczej", że pieniądze z nagrody chciałaby przeznaczyć na edukację wokalną w Londynie ze szczególnym naciskiem na repertuar wagnerowski. Z powodu różnicy czasu nie udało nam się skontaktować z polską śpiewaczką już po jej zwycięstwie.
Doświadczone rywalki w pobitym polu
Drugą nagrodę - 5 tys. dolarów od Towarzystwa Wagnerowskiego w Nowej Południowej Walii - zdobyła brytyjsko-australijska śpiewaczka Justine Viani.
Patrys pokonała śpiewaczki o znacznie większym doświadczeniu scenicznym. W finale (w sobotę 13 września) wystąpiły jeszcze cztery solistki: dwie Amerykanki (Tracy Cox, Diane Kalinowski) i dwie Australijki (Justine Viani i Lucinda-Miricata Deacon). Najmłodsza z uczestniczek Tracy Cox ma 28 lat. Ten wiek to punkt wyjścia do rozwoju tego potężnego i złożonego gatunku głosu, jakim jest sopran dramatyczny.
Uczestniczki oceniało jury złożone z wybitnych osobistości anglosaskiego świata operowego: śpiewaczki Fiona Janes, Bernadette Cullen, Marylin Richardson oraz Moffatt Oxenbould, szef Opery w Sydney w latach 1984-1999. Główną nagrodę Anna Patrys odebrała z rąk pianisty i dyrygenta Richarda Bonynge. Kieruje on fundacją, której Connell powierzyła organizację tego konkursu. Bonynge był mężem i partnerem artystycznym Joan Sutherland, jednego z największych sopranów XX wieku (sopran koloraturowy), z którą w 1978 roku założył fundację wspierającą młode talenty.
Dziękujemy za tę wspaniałą śpiewaczkę
Na Facebookowym fanpage'u fundacji zawrzało po ogłoszeniu wyników. Anna Patrys otrzymała mnóstwo gratulacji od rodaków i cudzoziemców. Najwięcej jest wpisów po angielsku: "Cudownie poruszający występ Anny Patrys", "Dzięki za wyciągnięcie tej wspaniałej śpiewaczki na światło dzienne", "Bravissima!". Podziw publiczności wzbudziło także to, że Polka jeszcze do niedawna śpiewała mezzosopranem i dzięki ciężkiej pracy udało jej się opanować inną technikę śpiewu i nowy repertuar.
Przed konkursem powiedziała "Wyborczej": "Zrobię absolutnie wszystko, aby pokazać głos lekki i jednocześnie miażdżący, wielki temperament i emocje. Nie jadę tam po to, by wrócić na tarczy".
W finale wykonała zróżnicowany repertuar: arię Leonory "Tacea la notte placida" z "Trubadura" Verdiego, "Cabalettę" i "Kołysankę" z "Żywotu rozpustnika" Strawińskiego, pieśń "Morgen" R. Straussa oraz Elżbietę z "Tannhäusera" i "Liebestod" z "Tristana i Izoldy" Wagnera.
Nie jest zatrudniona, nie występuje
Anna Patrys pochodzi z Jeleniej Góry, studiowała w Akademii Muzycznej w Katowicach, pracę zawodową rozpoczęła w chórze Camerata Silesia, przez pewien czas była też w zespole Opery Wrocławskiej, była jednak w kraju niedoceniona. Mimo nieprzeciętnych zdolności wokalnych nie występowała na polskich scenach operowych.
"Nie jestem zatrudniona w żadnym teatrze, nie występuję. Na każdym przesłuchaniu jestem osobą, której się dziękuje. Nie rozumiem pewnych decyzji. Proponuje mi się Hannę w 'Strasznym dworze' albo Paminę w 'Czarodziejskim flecie', więc jestem zmuszona odmawiać, bo są to partie zbyt lekkie dla mnie, wykończyłabym na nich głos, który jest sopranem spinto" - mówiła w rozmowie z "Wyborczą".
Do konkursu w Australii przystąpiła, bo uważa, że jest idealnie "uszyty" na jej możliwości.