Artykuły

Pawłowski o Sienkiewiczu: czytajmy go jak dorośli, nie jak dzieci

Nie jestem przeciwko "Trylogii", protestuję przeciwko robieniu z niej narodowej Biblii, a temu niestety służyło ogólnopolskie czytanie. Proponuję, abyśmy wstali z kolan i zaczęli czytać "Trylogię" krytycznie - Roman Pawłowski jeszcze raz krytycznie o lekturach autorstwa Henryka Sienkiewicza w Gazecie Wyborczej.

Felieton o Narodowym Czytaniu "Trylogii" i fatalnym wpływie twórczości Henryka Sienkiewicza na zbiorową świadomość Polaków wywołał serię polemik. W obronie pisarza stanęli m.in. moi dwaj wybitni koledzy redakcyjni Andrzej Saramonowicz i Krzysztof Varga, jak również szereg anonimowych komentatorów. Przyjmuję z pokorą wszystkie głosy krytyczne, także te, które wytykają mi, że noszę modne okulary oraz że nie szanuję polskiej kultury. Zdania na temat "Trylogii" jednak nie zmienię, co więcej - utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że to dzieło niebezpieczne, którego czytać bezkrytycznie nie należy.

Pisze Andrzej Saromonowicz, że Polacy czytają Sienkiewicza nie dlatego, że wbija ich w narodową dumę, ale dlatego, że opowiada wciągające historie, jak Tołstoj, Dumas i Eco. To prawda, Sienkiewicz jest sprawnym narratorem, ale różnica między "Anną Kareniną", "Trzema muszkieterami" oraz "Imieniem róży" a "Potopem" jest taka, że trzy pierwsze powieści nie zastępowały Rosjanom, Francuzom i Włochom utraconej Ojczyzny, były po prostu literaturą, w przeciwieństwie do "Trylogii", obarczonej od początku misją kompensacyjną. Może dlatego są dzisiaj tłumaczone i czytane na całym świecie, w przeciwieństwie do dzieł klasyka z Oblęgorka, które poza "Quo Vadis" nie są szerzej znane.

Krzysztof Varga zarzuca mi, że krytykując nacjonalistyczne stereotypy w lekturze Sienkiewicza, sam utrwalam jego stereotyp jako autora "Trylogii", tymczasem pisarz ma w dorobku bardziej wysublimowane utwory. Rzeczywiście, Sienkiewicz to nie tylko husarskie skrzydła, ale także świetna diagnoza społeczeństwa drugiej połowy XIX wieku w "Bez dogmatu" czy analiza stosunków społecznych na polskiej wsi w "Szkicach węglem". Ale do Narodowego Czytania pod auspicjami pana prezydenta nie przypadkiem wybrano rycerską epopeję, a nie pozytywistyczne powieści czy nowele autora "Za chlebem". To jeszcze jeden dowód na to, jak w powszechnym odbiorze funkcjonuje Sienkiewicz - nie jako krytyk współczesnej sobie Polski, ale twórca jej mitologii.

Problem z "Trylogią" nie polega na tym, że jest to zła literatura, ale że jest używana w złej sprawie. Dla wielu czytelników jest ona nadal źródłem wiedzy o historii Rzeczypospolitej XVII wieku, krynicą narodowych mądrości i wzorem patriotycznych postaw. Nie jestem przeciwko "Trylogii", protestuję przeciwko robieniu z niej narodowej Biblii, a temu niestety służyło ogólnopolskie czytanie. Proponuję, abyśmy wstali z kolan i zaczęli czytać "Trylogię" krytycznie. Żebyśmy dostrzegli, że "Ogniem i mieczem" to nie tylko barwne przygody pana Skrzetuskiego, ale także zapis bezwzględnej kolonizacji Ukrainy przez Koronę, która nie różniła się niczym od kolonizacji i wyzysku zamorskich terytoriów Anglii czy Hiszpanii. Czytajmy Sienkiewicza jak dorośli, nie jak dzieci. Zasłużył na to.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji