Artykuły

"(A)pollonia" intymnie

"(A)pollonia" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego z Nowego Teatru w Warszawie w Studiu Teatralnym Dwójki. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Dzięki reaktywowanemu właśnie Studiu Teatralnemu Dwójki powraca słynne przedstawienie Krzysztofa Warlikowskiego. I po pięciu latach od premiery broni się nadspodziewanie dobrze.

Dość dobrze pamiętam ten ciepły wieczór w maju 2009 roku. Szedłem do siedziby warszawskiej Wytwórni Wódek Koneser wypełniony oczekiwaniami. Nowy Teatr Krzysztofa Warlikowskiego dopiero się ukonstytuował, zebrał stały zespół, pierwszą premierę dawał gościnnie na ulicy Ząbkowskiej, bo przecież nie miał jeszcze własnej siedziby. Przygotował za to inauguracyjny spektakl z aktorami, którzy niedawno jeszcze pracowali z Warlikowskim w TR Warszawa, przygotowując "Burzę", "Kruma" albo .Anioły w Ameryce". Nie miejsce zatem najbardziej frapowało, bo przedstawienia tego artysty od dawna nie mieściły się już w ciasnej przestrzeni teatru przy Marszałkowskiej. Emocje budził raczej nowy rozdział, gdy Warlikowski - już reżyser marki światowej - miał wreszcie w Polsce zacząć pracować jedynie na własny rachunek. Do tego dochodziły legendy o rozstaniu jego i aktorów z Grzegorzem Jarzyną oraz pytania, czy nie zakończy się to powolnym zamieraniem obu zespołów. Dziś już wiadomo, że tak się nie stało. TR Warszawa odrodził się, choć ciągle boryka się z kłopotami finansowymi i organizacyjnymi. Nowy Teatr ma wreszcie swoje miejsce (choć ciągle w budowie) i z rzadka, ale jednak regularnie, przygotowuje kolejne premiery. Warlikowski zrealizował w nim potem "Koniec", "Opowieści afrykańskie według Szekspira" oraz "Kabaret warszawski", cały czas pracuje za granicą, przede wszystkim nad operami - Madryt, Monachium, Bruksela...

Wiedząc to wszystko, patrząc ze spokojem na drogę artystyczną reżysera i jego zespołu, warto wrócić do początków. Cofnąć się o pięć lat, tym bardziej że Nowy Teatr pod kierunkiem swojego szefa za chwilę rozpocznie próby do "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta - znów zamierzy się na literacki szczyt.

Dobrze też spojrzeć na "(A)pollonię", zapominając o tamtym premierowym nastroju. Wtedy pokazywano spektakl Warlikowskiego na dwa miesiące przed festiwalową prezentacją w Awinionie i dla każdego było jasne, że to francuskie wystawienie jest dla artystów najważniejsze. Z myślą o nim zresztą Małgorzata Szczęśniak zaprojektowała umieszczoną w ogromnym prostokącie scenografię, w której odnajdywało się elementy znane z ich wspólnych poprzednich inscenizacji. Na ekranach można też było zobaczyć twarze wykonawców podczas dialogów i monologów, ale nie przytłaczało to samego "żywego" aktorstwa. Całość jednak zdawała się - by tak rzec - już w punkcie wyjścia widowiskiem festiwalowym, adresowanym do jak najszerszej, międzynarodowej publiczności. Warlikowski dbał zatem przede wszystkim, by "(A)pollonia" dotarła do wszystkich, z jasnym, tracącym publicystyką przesłaniem. Tak brzmiał pomysł złączenia w jednym przedstawienia losów mitycznych bohaterek - Ifigenii i Alkestis - oraz opisanej przez Hannę Krall Apolonii Machczyńskiej, podczas wojny po cichu ratującej Żydów.

W ten sposób otrzymaliśmy spektakularną, na wskroś nowoczesną inscenizację o sensie ofiary i bezsensie wojny. Jakże mocno brzmiał wykrzyczany przez Macieja Stuhra monolog z "Łaskawych" Jonathana Littella o tym, że wcale nie jest powiedziane, czy ten koszmar już nigdy się nie powtórzy.

Telewizyjna rejestracja pozwala spojrzeć na ,,(A)polonię" inaczej i docenić to, co w premierowym odbiorze było trudne do dostrzeżenia. Jedna różnica uderza najmocniej. Teraz możemy wreszcie docenić siłę filmowych zbliżeń. Spojrzeć w skupieniu na twarze znakomitych aktorów i skupić się na słowach, nie próbując ogarniać scenicznej panoramy. Dzięki temu mocniej brzmią role Magdaleny Cieleckiej, Mai Ostaszewskiej, Ewy Dałkowskiej, Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik, Macieja Stuhra, Jacka Poniedziałka, Andrzeja Chyry, ale też swoją moc objawia cały, trwający do dziś w niezmienionym kształcie zespół Nowego Teatru. Telewizyjna wersja ,,(A)polonii" być może traci rozmach pierwowzoru, ale zyskuje coś na tę chwilę chyba istotniejszego. Intymność, która sprawia, że ta opowieść odradza się, zyskuje nowy wymiar, pozwala nam przed ekranem skupić się na każdym z osobna bohaterze.

Nie można też pominąć wartości dokumentacyjnej, bo dzięki tej rejestracji pojawiająca się jeszcze sporadycznie w repertuarze Nowego Teatru "(A)pollonia" po prostu przetrwa. Dobry to start odrodzonego po latach Studia Teatralnego Dwójki. Marzy mi się, aby prócz wartościowych rejestracji na jego zamówienie powstawały premierowe przedstawienia. A niechby takiej jak "(A)pollonia" miary...

"(A)pollonia" | TVP 2 | niedziela, godz. 23.00

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji