Artykuły

Wszyscy kochamy Nikodema Dyzmę

"Kariera Nikodema Dyzmy" w reż. Wojciech Kościelniaka w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

- Słychać od czasu do czasu narzekania, że o większości teatrów warszawskich w prasie się nie pisze. Co bardziej zasłużeni artyści scen polskich widzą w tym spisek sprzedajnych, zideologizowanych bądź zwyczajnie leniwych recenzentów. A przecież to nieprawda.

Rozpoczynamy więc na łamach "Stołecznej" wędrówkę po nieprzedstawionym świecie warszawskich przedstawień. Zajrzymy zarówno na niszowe sceny niezależne, jak i tam, gdzie przykurzone cekiny wciąż przyciągają wierną publiczność stolicy. Kto wie, może wjedziemy nawet na 6. piętro Pałacu Kultury, by odwiedzić Michała Żebrowskiego na jego prywatnych włościach?

Słabsza warszawska adaptacja

Na początek, zamiast utartym zwyczajem teatralnych sprawozdawców sprawdzić w TR Warszawa, czy Grzegorz Jarzyna nie przygotował już jedynej w nowym sezonie premiery, idąc Marszałkowską z placu Zbawiciela, skręcimy chwilę wcześniej w Litewską. Mieści się tu Teatr Syrena - powstały tuż po wojnie jako spółdzielnia gwiazd przedwojennego kabaretu, takich jak Adolf Dymsza. Dziś rozrywkowe królestwo dyrektora Wojciecha Malajkata. "Kariera Nikodema Dyzmy" to kolejna po "Hallo Szpicbródka" premiera Syreny obliczona na falę nostalgii za przedwojenną Warszawą. Scenografia - mgliste projekcje czarno-szarych konturów, komiksowych klisz sprzed 1939 r., front kultowej knajpy w hotelu Adria czy "Kurier Warszawski".

Teatralna adaptacja idzie wiernie za oryginałem powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Niestety, choć "Dyzmę" wystawił uważany za najlepszego polskiego reżysera musicalowego Wojciech Kościelniak, spektakl z Syreny pozostaje daleko w tyle za jego głośnymi przedstawieniami z wrocławskiego Capitolu czy gdyńskiego Muzycznego. Nie tylko pod względem rozmachu - co w warunkach sceny przy Litewskiej zrozumiałe, ale i poziomu realizacji. Tak jakby nostalgia za stolicą sprzed wojny wymagała powrotu tandety bulwarowego aktorstwa. Lepiej jest z wokalami i z muzyką Piotra Dziubka, stałego współpracownika Kościelniaka. Gorzej z choreografią.

Żywotność mitu Dyzmy

Jaśniejszym punktem na tle farsowej plejady wykonawców jest tu odtwórca roli tytułowej - Przemysław Bluszcz. Dziś aktor stołecznego Ateneum największe teatralne triumfy święcił na Dolnym Śląsku, w złotych latach Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, u Jacka Głomba czy Przemysława Wojcieszka. U tego drugiego w nagradzanym "Osobistym Jezusie" zagrał boksera, który właśnie wyszedł z więzienia i egzystencjalne rozmowy z zaprzyjaźnionym księdzem przeprowadza podczas sparingów. Dyzmie z Syreny mocny sierpowy też nieraz się przyda - "w mordę umiem dać", powtarza, pnąc się po szczeblach salonów władzy, lawirując między sanacyjnymi ministrami i pułkownikami jak z operetki. A co najdziwniejsze - odnosi realne polityczne sukcesy.

Ciekawe, że śliski dorobkiewicz i karierowicz na scenie budzi sympatię. Czy to tylko aktorska zasługa Bluszcza? Chyba nie. Zadziwia żywotność mitu Dyzmy. Dwie ekranizacje w ważnych momentach historii PRL - kinowa w 1956 i telewizyjna w 1980 r., później jeszcze jeden film - klasyk komedii III RP, gdzie Nikodema grał Cezary Pazura. Nie brakło aluzji do ówczesnego życia politycznego. Pazura, podobnie jak chłopski polityk Gabriel Janowski z LPR, walczył o polski cukier (zamiast powieściowego zboża). I - w odróżnieniu od książkowego oryginału - przyjmował oferowaną mu nominację na premiera. Po dekadzie z okładem większości polskich cukrowni już nie ma, a sympatia dla Dyzmy pozostała. Może dlatego, że tak bardzo nie chcemy dziś pamiętać, że jesteśmy w ogromnej większości społeczeństwem parweniuszy? Nasi pradziadkowie przeważnie pasali krowy, a sami zawdzięczamy awans powojennemu pokoleniu ojców czy dziadków. I wciąż roimy o szlacheckich dworkach i rautach "jak sprzed wojny".

O dziwo, przy wszystkich wygibasach i dowcipasach inscenizacji Kościelniaka publiczność Syreny zachowuje raczej powagę. Śmielsze salwy śmiechu rozległy się tylko raz, gdy w finale Dyzma otrzymuje od prezydenta RP misję tworzenia nowego rządu. Czyżby coś komuś zrymowało się z dyskusjami nad exposé?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji