Artykuły

Hrubieszów-Lublin. "Polak..." ocenzurowany prewencyjnie

Dyrektorka domu kultury w Hrubieszowie odwołała spektakl "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł" lubelskiego Teatru Osterwy. Występuje w nim postać biskupa, który usprawiedliwia pedofilię. - To ze względu na słabą frekwencję - mówi pani dyrektor. - Ale nie chcę też wkładać kija w mrowisko.

Teatr im. Osterwy jako jedna z dziewiętnastu scen w Polsce został wybrany do udziału w projekcie Teatr Polska. Organizuje go Instytut Teatralny w Warszawie. W ramach akcji profesjonalne sceny pokazują swoje spektakle w mniejszych miejscowościach regionu, w których dostęp do kultury jest utrudniony. W ramach projektu w Hrubieszowie miał zostać pokazany spektakl "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł" w reż. Remigiusza Brzyka.

Bo słaba frekwencja? Projekt finansowany jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Formalnie dany teatr zaprasza na miejsce lokalny ośrodek kultury, płaci jedynie za transport. W przypadku spektaklu realizowanego przez lubelski teatr chodzi o ok. 4 tys. zł. Teatr Osterwy "Polaka..." zagrał już m.in. we Włodawie i w Chełmie, gdzie sprzedano po ok. 200 biletów.

W Hrubieszowskim Ośrodku Kultury spektakl miał zagościć 14 października. Nieoczekiwanie na początku października Emilia Feliksiak, dyrektor ośrodka, zmieniła zdanie i uznała, że spektakl nie powinien zostać pokazany. - Poinformowano nas, że powodem jest słaba frekwencja. Dom kultury poprosił o odwołanie wyjazdu. Tak też się stanie - mówi Artur Tyszkiewicz, dyrektor Teatru Osterwy. - Jesteśmy zdziwieni, bo w innych miejscach spektakl cieszył się dużym powodzeniem. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie.

Dyrektor obawia się spadających głów. Spektakl "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł" na deskach lubelskiego teatru pojawił się w maju 2013 roku. Sztuka Pawła Demirskiego z powodzeniem wystawiana była także w wałbrzyskim Teatrze im. Szaniawskiego.

Występuje w nim postać biskupa. W spektaklu hierarcha przyznaje się do pedofilii i jednocześnie ją usprawiedliwia. - No przytulałem. I co z tego? - mówi w jednej ze scen.

- Spektakl nie cieszył się dużym zainteresowaniem - mówi w rozmowie z "Wyborczą" Emilia Feliksiak, dyrektor ośrodka kultury.

- To jedyny powód? Obawia się pani protestów?

- Jedyny. Ale nie chcę też wkładać kija w mrowisko i wolałabym, żeby wizerunek domu kultury na tym nie ucierpiał. Nic więcej nie powiem.

Tymczasem, jak udało nam się dowiedzieć nieoficjalnie, to właśnie obawę przed protestami w rozmowie z Teatrem Osterwy pani dyrektor podała jako główny powód rezygnacji.

- Pani dyrektor w rozmowie telefonicznej stwierdziła, że jeśli zagramy spektakl, to "polecą głowy" - opowiada "Wyborczej" pracownik lubelskiej sceny. - Dodała też, że są naciski ze strony kościelnej, żeby spektaklu nie grać. Szczegółów nie podała. Przyznała też, że biletów nie sprzedała 20, jak w oficjalnej wersji, ale trzy razy tyle.

Ks. prałat Andrzej Puzon, proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny w Hrubieszowie, mówi, że o pomyśle wystawienia sztuki przeczytał kilka dni wcześniej w lokalnym tygodniku. - Ale prawie nic o tym spektaklu nie wiem. Żeby się wypowiedzieć, trzeba sztukę znać - mówi. - Nic też nie wiem o naciskach. Oczywiście znam panią Feliksiak, jestem tu proboszczem od 30 lat, znam więc wszystkich, ale nie rozmawiałem z nią na ten temat. W ogóle się tym nie interesowałem.

Szymon Patkowski, naczelnik Wydziału Kultury Urzędu Miasta w Hrubieszowie, twierdzi, że o odwołaniu spektaklu dowiedział się od "Wyborczej": - Pani dyrektor jest samodzielnym pracownikiem i podejmuje niezależne decyzje. Gdybyśmy jednak oficjalnie otrzymali informację, np. pismo o przypadku cenzury, magistrat zainteresowałby się tą sprawą - zapewnia. - Ale nie otrzymaliśmy.

"Antypolskie" obrazy zdjęte.

To kolejna w ostatnim czasie sytuacja, gdy na Lubelszczyźnie dochodzi do tzw. cenzury prewencyjnej. W czerwcu odwołano projekcję spektaklu "Golgota Picnic" w Centrum Kultury w Lublinie. Dyrekcja ośrodka twierdziła, że podjęła taką decyzję "w związku z bezprecedensowym apelem Kurii Lubelskiej o zaniechanie pokazu".

W lipcu z wystawy prac Chaima Goldberga w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą ściągnięto obrazy uznane za "antypolskie". Na jednym z nich polski ksiądz rabował żydowskie kosztowności, a w tle żołnierze z siekierami napadali na ukrywających się Żydów. O ściągnięciu obrazów zdecydowała dyrektor muzeum, u której interweniował wicemarszałek województwa. W tym samym czasie Tomasz Opania, rzeźbiarz z Wrocławia, próbował postawić w Lublinie "prosty przyrząd do czynienia znaku krzyża", instalację nawiązującą do powierzchownego traktowania religii. Konserwator zabytków odpowiedział mu cytatem z Pisma Świętego, a ratusz odesłał go po opinię do proboszcza archikatedry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji