Artykuły

Najważniejszy jest dla mnie drugi człowiek

EWA WENCEL jest znaną aktorką, współautorką najbardziej popularnego polskiego serialu, ale za życiowy sukces uważa świetny kontakt z synem...

Znamy się z Ewą od lat. Niezmiennie zachwyca mnie jej uroda i figura nastolatki. Nawet bez makijażu, jak dzisiaj, wygląda ślicznie. Właśnie wróciła znad morza. Nie miała czasu na urlop latem, postanowiła więc teraz pojechać choć na kilka dni. Ale już wpadła w wir pracy.

Tina: Odpoczęłaś?

Ewa Wencel: Taki miałam plan. Jednak okazało się, że zamiast na tydzień, mogę wyjechać tylko na pięć dni. W dodatku mieszkałam tuż przy ulicy, samochody niemal wjeżdżały mi do łóżka. Kupiłam zatyczki do uszu i jakoś przetrwałam. Sopot jest cudowny, tylko brakuje w nim ciszy. Na szczęście w dzień mnóstwo czasu spędzałam na spacerach, które w Warszawie są świętem. Wreszcie znalazłam też czas na książki. Jednym tchem przeczytałam biografię Zofii Kossak oraz świetny kryminał Jo Nesbo "Syn".

Myślałam, że skoro piszesz scenariusz "Czasu honoru", czytasz tylko książki historyczne.

- Skąd! W szkole z historii miałam wprawdzie czwórki i piątki, ale nigdy mnie nie interesowała. Myślę, że powinna być przestrogą, lekcją, a dla mnie długo była nauką dat, które trzeba wykuć na pamięć. Pewnie do historii też trzeba dojrzeć...

Dziś jesteś bardziej aktorką czy scenarzystką?

- Dziś stawiam pierwsze kroki jako reżyser (śmiech). Bo właśnie reżyseruję sztukę pt. "Królowie małego ekranu", nomen omen, o scenarzystach, którą już w październiku będzie można obejrzeć w Teatrze Kwadrat.

A marzyłaś, żeby zostać lekarzem...

- To nie był dobry pomysł, ale rodzice wciąż powtarzali, że aktorstwo niepewny zawód. Zdawałam więc i do szkoły teatralnej, i na akademię medyczną. Oblałam i tu, i tu, więc przez rok studiowałam budownictwo lądowe. To była masakra! Potem kolejny rok studiowałam ekonomię organizacji produkcji. Na szczęście za trzecim razem dostałam się do szkoły teatralnej, więc mogłam rzucić te studia.

Nigdy nie żałowałaś?

- Żałuję każdego dnia, a szczególnie przed premierą. Ten lęk jest paraliżujący. Mija dopiero, gdy wchodzisz na scenę, bo wtedy już nie ma czasu na lęk.

Ale lęku, że zastąpią Cię młodsze aktorki, w Tobie nie ma. W "Czasie honoru" nawet mocno się "postarzyłaś"...

- Zawsze będą role mam i babć do zagrania, ewentualnie teściowych... (śmiech) A tak na serio to od pewnego czasu sama, na szczęście, organizuję sobie pracę. Choć gdybyś mnie spytała, czy jeszcze raz wybrałabym aktorstwo, to odpowiem, że raczej nie. Chyba wolałabym zawód, w którym mój świat nie zależy od czyjegoś telefonu, sympatii i od tego, czy jestem chuda, gruba, młoda, a może za stara.

Przemijanie boli?

- Nie wiem, jak w przypadku innych kobiet, ale u mnie jest z tym kiepsko (śmiech). Z jednej strony wreszcie przyszedł czas, że już tak dużo rozumiem, że już umiem spojrzeć mądrze na drugiego człowieka, na swoje potrzeby, a jednocześnie coraz częściej zdaję sobie sprawę, że już czegoś nie mogę, bo nie wypada, że już nie mam czasu albo siły, że wszystko już za mną...

A czego nie możesz, choć byś chciała?

- Chętnie podjęłabym jeszcze raz próbę założenia rodziny. Brakuje mi jej. Coraz częściej doskwiera mi samotność. Natomiast nie mam już czasu, żeby budować coś od początku. Choć dziś pewnie umiałabym poprowadzić swoje życie inaczej, może popełnić mniej błędów.

Może faceci nie zdali egzaminu, ale za to syna masz wspaniałego...

- Staram się być mądrą matką, choć nie zawsze mi się udaje. Mądra matka to taka, która podaje dziecku wędkę, a nie rybę. A ja czasem lubię podać rybę, w dodatku dobrze przyprawioną (śmiech). W macierzyństwie ważne jest również to, żeby zawsze mieć dla siebie czas. Nam się udało i uważam to za mój największy życiowy sukces.

Nie zdarza się tak, że dzwonisz do syna, a tu cisza? I odzywa się dopiero następnego dnia...

- Nie ma takiej możliwości. Jeśli nie może odebrać, wysyła sms, oddzwania. Zawsze mogę na niego liczyć. A on na mnie.

Bywasz nadopiekuńcza matką?

- W ogóle tego tak nie odczuwam. Andrzej jest po prostu moją jedyną rodziną w Warszawie. Ale bardzo wcześnie wyszedł z domu. Dziś ma już 30 lat, własne życie, dziewczynę, ciekawą pracę. Lubimy od czasu do czasu pójść razem na spacer lub po prostu zjeść obiad...

Co robisz, gdy zdarza Ci się gorszy dzień?

- Zawsze to samo, ponieważ ja mam dużo gorszych dni (śmiech) - po prostu udaję, że ich nie ma... Wstaję, biorę prysznic, piję kawę, a potem zabieram się za pracę.

Ciekawa jestem, do kogo zadzwoniłabyś o trzeciej nad ranem w razie kłopotu?

- No przecież wiesz, że do Ciebie (śmiech). Albo do mojej siostry lub do Jędrka.

A co jest w życiu ważne? Ty już to wiesz?

- Zdrowie mojego dziecka i moje. Ważny jest dom, w którym można się schować. Spokojny sen, spokojne życie... Ważne jest, żeby mieć z kim porozmawiać, mieć obok siebie bliskie osoby, którym możesz zaufać, podzielić się radością i smutkiem.

Jej portret

EWA WENCEL urodziła się 15 sierpnia 1955 r. roku w Opolu. W 1980 r. skończyła studia na wydziale aktorskim PWSFTviT w Łodzi. Obecnie jest na stałe związana z warszawskim Teatrem Kwadrat.

KARIERA: Debiutowała w 1980 r. w spektaklu Teatru TV "Małgosia kontra Małgosia". Potem grała w serialach: "Pan na Żuławach", "07 zgłoś się", "Szaleństwa panny Ewy". Na dużym ekranie zadebiutowała w 1986 r. w "Nad Niemnem". Ważnymi filmami w jej karierze były: "Ostatni prom", "Ucieczka z kina Wolność" i "Plac Zbawiciela". Jest aktorką i scenarzystką "Czasu honoru".

RODZINA: Syn Andrzej (30 l.)

LUBI: Samotne spacery, dobrą książkę i muzykę klasyczną. Musical "Upiór w operze zawsze dodaje jej energii.

Na ekranie i na scenie

M JAK MIŁOŚĆ - w serialu początkowo była "tylko" matką jednej z głównych bohaterek, ale widzowie tak ją polubili, że "dostała" własny wątek.

CZAS HONORU

Jest współscenarzystką serialu, który od czterech lat bije rekordy

popularności. Występuje w nim jako Helena Dobrzyńska, matka Wandy (Magdalena Różczka).

PLAC ZBAWICIELA - w tym filmie aktorka po raz pierwszy spróbowała sił jako scenarzystka. Zagrała też dramatyczną rolę matki głównego bohatera.

PRZEZ PARK NA BOSAKA - za rolę w tej sztuce była nominowana do nagrody Feliksy Warszawskie. Grała m.in. z Iloną Chojnowską i Grzegorzem Wonsem.

NAGRODY

W 2007 roku otrzymała Orła za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą - w filmie "Plac Zbawiciela". Za ten sam film nagrodzono ją na Festiwalu w Gdyni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji