Różne twarze dramaturga
- Jeśli myśleć o teatrze jako o przestrzeni wprawiania idei w ruch, do uruchomienia tej maszyny potrzebny jest mocno ugruntowany fundament. Rozmowa z AGNIESZKĄ JAKIMIAK, dramaturgiem, autorką scenariuszy teatralnych, m.in. do przedstawienia pt. "Afryka" w reż. Bartosza Frąckowiaka (prapremiera odbyła się 17 października w Teatrze Polskim w Bydgoszczy).
Rozmowa z AGNIESZKĄ JAKIMIAK, dramaturgiem, autorką scenariuszy teatralnych, m.in. do przedstawienia pt. "Afryka" w reż. Bartosza Frąckowiaka (prapremiera odbyła się 17 października w Teatrze Polskim w Bydgoszczy).
Co robi współczesny dramaturg? Niedawno przeczytałam w "Polityce", że "przepisuje, uwspółcześnia, adaptuje, ideologicznie tuninguje, uczestniczy w konstruowaniu spektaklu". Jak Pani opisałaby swoją rolę w teatrze?
- Często wydaje mi się, że już nie trzeba podejmować dyskusji o roli dramaturga w teatrze, ale wciąż okazuje się, że ten temat jest żywy. Na przestrzeni lat nie powstała w Polsce siatka wykwalifikowanych specjalistów, którzy pracowaliby w teatrach i służyliby pomocą kontekstualną albo głębokim zapleczem intelektualnym, wyznaczali lektury, pracowali dla rozszerzenia praktyk dramaturgicznych - tak funkcjonują dramaturdzy w teatrach w Niemczech i Austrii. Nie twierdzę jednak, że zawód dramaturga w Polsce nie istnieje albo że kompletnie się nie sprawdził. Moje funkcjonowanie w teatrze jest uwarunkowane przez instytucje oraz ekonomię, co oznacza, że inną funkcję spełniam, kiedy jestem tylko autorką scenariusza, inną, kiedy wraz z reżyserem czy reżyserką pracuję nad tekstem, a jeszcze inną, kiedy jako dramaturżka jestem przy całym procesie pracy i zjawiam się na każdej próbie. Te różnice widać i w czasie poświęconym pracy, ale także w honorarium.
Jaki był pierwszy napisany przez Panią tekst? Czy został przeniesiony na scenę?
- Nie piszę dramatów, lecz scenariusze teatralne, które powstają w ścisłej współpracy z reżyserami, dlatego trudno mi mówić o przenoszeniu tekstu na scenę. Pracuję w teatrach od 6 lat, debiutowałam w Teatrze Starym w Krakowie spektaklem "Ból fantomów" w reżyserii Radka Rychcika. Najczęściej i najchętniej pracuję jednak z Weroniką Szczawińską, z którą zrealizowałyśmy m.in. "Jak być kochaną" w Koszalinie i ten tekst uznaję za swój właściwy debiut.
Jak powstała "Afryka"?
- Staram się, żeby każdy projekt teatralny, w którym biorę udział, był poprzedzony dogłębnym researchem, badaniem źródeł i kontekstów, pracą nad merytoryczną stroną spektaklu. Dla mnie kluczowe jest wyznaczanie sobie wyzwań - wchodzenie w ukryty dialog z pisarzami, których cenię, testowanie cudzych narzędzi narracyjnych, wprowadzanie strategii fikcjonalizacji i mistyfikacji. Jeśli myśleć o teatrze jako o przestrzeni wprawiania idei w ruch, do uruchomienia tej maszyny potrzebny jest mocno ugruntowany fundament. Praca nad "Afryką" była specyficzna pod wieloma względami - wymagała zgłębiania nie tylko materiału kontekstowego, ale bycia na bieżąco z dyskusjami o kondycji współczesnych społeczeństw afrykańskich, o problemach takich państw jak Nigeria, Ghana czy Mozambik.