Artykuły

Artysta podszyty smutkiem

"Mrożek w odsłonach" to zbiór pokazujący, jaki był pisarz i co lubił. W ukazującej się dzisiaj książce mówi o tym 39 przyjaciół i artystów - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Część artystów odsyła Sławomira Mrożka do lamusa, ale jest to działanie absurdalne.

Fakty mówią za siebie: w ciągu ostatnich 20 lat był najczęściej granym polskim dramatopisarzem, jego sztuki wystawiono 40 razy. "Miłość na Krymie" przeniesiono z Narodowego do Teatru Telewizji i NINATEKA.pl. Niesamowitą wystawę portretów autorstwa Pawła Chary, sekretarza pisarza, prezentowano z powodzeniem na Woodstocku, teraz można ją oglądać na stołecznym Trakcie Królewskim.

Kiedy już wiadomo, że Polacy nie chcą się żegnać ze Sławomirem Mrożkiem, większego znaczenia nabierają odpowiedzi na pytanie: jaki był? W ukazującej się dzisiaj książce mówi o tym 39 przyjaciół i artystów.

Wstrząsnąć światem

W młodości Mrożek miał kompleksy związane z wiejskim pochodzeniem. Po przeprowadzce z Borzęcina do Krakowa mówił o sobie, że wyszedł spod podłogi. Krzyczał: "Jak ja tego wszystkiego, co chłopskie, nienawidzę!". Nabijał się z ciemnoty, kpił z takich symboli jak sukmana czy pawie pióro. Mama, z którą był silnie związany emocjonalnie, zmarła na gruźlicę. Z ojcem się skonfliktował, choć znajomi twierdzą, że był człowiekiem kulturalnym.

Za przejaw kompleksów i samotniczej natury uznawano milkliwość autora "Policji". Zamiast mówić, wręczał karteczki "Co u Ciebie?". Dla dowcipnisiów, którzy próbowali się komunikować w podobny sposób, miał przygotowane zawczasu odpowiedzi. Również na karteczkach.

Jednocześnie fascynował się aktorstwem i lubił recytować inwokację "Pana Tadeusza". Zdawał na wydział aktorski, ale nie dostał się z powodu wady strun głosowych. Był jednak częstym gościem premier w Starym Teatrze i upatrywał szansy w zostaniu kierownikiem literackim.

Bohdanowi Paczowskiemu już na emigracji wyznał: "Właściwie chciałbym napisać coś, co by wstrząsnęło światem". Chyba siebie nie doceniał. Ze wspomnień wynika, że Gombrowicz zwrócił na Mrożka uwagę również ze względu na sławę, jaką zdobyły "Tango" i "Policja". Spotkanie pisarzy przypomina spektakl "Dowód na istnienie drugiego" Macieja Wojtyszki w Narodowym.

Mrożek, wzorując się na Gombrowiczu, zaczął poważnie traktować pisanie "Dziennika". Najwcześniejsze notatki zniszczył. Miał powody - podczas jego nieobecności w domu przeglądała je ubecja w celu rozpoznania życia intymnego pisarza.

Publikacja kolejnych tomów w ostatnich latach, związana też z sytuacją finansową, była szokiem dla czytelników. Otrzymali zapis depresji, szamotania się z kobietami i alkoholem. Wojciech Pszoniak, znający Mrożka z Paryża, tonuje pijacką legendę. Dla aktora pisarz miał kamienną twarz Bustera Keatona i jak wielu komików wydał się podszyty smutkiem.

"Uderzało w nim niesamowite poczucie humoru i dlatego kolacja z nim była zawsze wspaniałym wydarzeniem. W głębi duszy był jednak człowiekiem smutnym, a nawet depresyjnym - wspomina Pszoniak. - Był ironiczny, tak jak to potrafią tylko inteligentni ludzie, i ciągle miałem wrażenie, że przebywa w innym świecie, z którego tylko od czasu do czasu wymyka się do nas". To zdaniem Pszoniaka sprawiało, że interesowały się nim kobiety. Chciały się opiekować. Chciały być tą jedyną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji