Warszawa. Zdrojewski przegrał proces o zniesławienie
Były minister kultury Bogdan Zdrojewski musi przeprosić Zbigniewa Rybczyńskiego, reżysera i byłego dyrektora artystycznego Centrum Technik Audiowizualnych za stwierdzenie, że Rybczyński żądał zatrudnienia swojej żony w instytucji publicznej.
Przeprosiny mają ukazać się w ramce na trzeciej stronie "Gazety Wrocławskiej". To właśnie na łamach tego dziennika w ubiegłym roku Zdrojewski powiedział, że reżyser zażądał, by minister zatrudnił w Centrum Technologii Audiowizualnych we Wrocławiu Dorotę Zgłobicką, żonę reżysera.
Zniesławienie, czy działanie w interesie społecznym
Rybczyński domagał się przeprosin argumentując, że minister publicznie zarzucił mu nepotyzm i że słowa wypowiedziane przez ministra, czyli osobę obdarzoną autorytetem i zaufaniem społecznym, mają ogromny zasięg oddziaływania.
Z kolei były minister tłumaczył, że opowiedział o naciskach reżysera działając w interesie społecznym, bo przecież chodziło o zatrudnienie żony reżysera w placówce publicznej. Na poparcie swoich słów pokazywał m.in. treść maila, którego reżyser wysłał mu w sprawie zatrudnienia żony.
Wrocławski sąd okręgowy uznał jednak, że maila tego nie sposób odbierać jako żądanie, bowiem zaczyna się on od prośby.
- Poza tym jego istotą nie jest domaganie się zatrudnienia żony reżysera, bo ta pracowała już w Centrum Technologii Audiowizualnych, tylko wyrażenia zgody na to, by była bezpośrednią podwładną reżysera - uzasadniała sędzia Aneta Fiałkowska- Sobczyk.
Przeprosiny, ale bez ubolewania
Sędzia zdecydowała, by przeprosiny znalazły się na trzeciej stronie dziennika w ramce. Uznała jednak - wbrew oczekiwaniom reżysera, że minister przepraszając go nie będzie musiał dodawać słów "wyrażam ubolewanie" i "zobowiązuje się nie czynić tego w przyszłości". - Ta część jest już niepotrzebna - uznała sędzia.
Wyrok jest nieprawomocny. Byłego ministra i reżysera nie było w czwartek w sądzie. Przyszła Dorota Zgłobicka. - Ta sprawa pokazuje, że nie powinniśmy bać się polityków i że każdy z nas powinien walczyć o swoje dobre imię - komentowała po wyjściu z sali.
Będzie odwołanie
Bogdan Zdrojewski w przysłanym nam oświadczeniu zapowiedział, że odwoła się od czwartkowego wyroku:
"Ze spokojem przyjmuję dzisiejsze orzeczenie Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Szczegółowe odniesienie do jego sentencji będzie możliwe dopiero po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że wniosę w tej sprawie apelację i będę walczył do skutku. Nie zgadzam się bowiem z argumentacją powoda przyjętą przez Sąd. Jeżeli dziś miałbym ponownie podjąć decyzję w przedmiocie wniosku, o utworzenie nowego stanowiska, o bardzo szerokich kompetencjach, podległego jedynie dyrektorowi, zaś pomiędzy osobami zajmującymi te stanowiska trwałyby więzi rodzinne - decyzja w dalszym ciągu byłaby odmowna."
Więcej o sprawie w jutrzejszym wydaniu "Gazety Wyborczej"