Artykuły

Seks w małym dworku

Koszalińska publiczność z niecierpliwością czekała, by zająć nowe fotele w wy­remontowanej siedzibie naszej świątyni sztuki i obejrzeć najnowszą pre­mierę: "Damy i huzary"Aleksandra Fredry w re­żyserii Piotra Ziniewicza. I nie zawiodła się, licząc na dobrą zabawę.

Komediopisarz jak zwykle opowiada o kobiecych intry­gach, których celem jest zdo­bycie nie tyle mężczyzny, co jego majątku. Trzy siostry bu­rzą świat kilku żołnierzy, żyją­cych w małym dworku. Huza­rzy prowadzą bardzo luzacki styl życia, co oznacza cało­dzienne popijawy i grę w kar­ty. Twierdzą, że nie chcą mieć do czynienia z hałaśliwymi kobietami. Siostry Majora wraz że swymi służkami i cór­ką jednej z nich wprowadzają zamęt, który sprawia, że zasta­nawiają się, co w życiu ma prawdziwą wartość. I docho­dzą do przewidywalnego wniosku, że to jest miłość.

Tylko czy rzeczywiście musi to uczucie wiązać męż­czyznę w średnim wieku z je­go młodziutką siostrzenicą? Na szczęście do małżeństwa nie dochodzi, bo Zosia (w tej roli Iza Czajkowska) zako­chuje się z wzajemnością w Poruczniku (granym przez Jacek Zdrojewskiego) i to oni biorą ślub. Pozostałym żoł­nierzom nagle chęć do ożen­ku mija. Cała sztuka wręcz ocieka erotycznymi podtekstami, nie brak też frywolnych gestów. Trzy służki dostojnych dam to młode uwodzicielki, kuszące niemal każdego napotkanego mężczyznę swymi wdzięka­mi. Piotr Ziniewicz niewątpli­wie unowocześnił klasyczną sztukę, co chwilami dezorien­tuje widza. Nie wiem czemu ma służyć odśpiewanie przez bohaterów fragmentu dwu­dziestowiecznej piosenki "Głęboka studzienka..." We­dług mnie za dużo w sztuce erotyki, zwłaszcza że ma ją oglądać młodzież, która na pewno nie będzie szczędzić wulgarnych komentarzy. Do­brym pomysłem było za to wciąganie w grę widzów. Podobał mi się Leszek Żentara jako kapelan. Co prawda nie mówił wiele, powtarzał głównie "Nie uchodzi, nie uchodzi", jednak umiał prze­kazać gestem i mimiką zasko­czenie i zakłopotanie całą sy­tuacją.

STUDENCKIM OKIEM

"Damy i huzary"Aleksandra Fredry w reżyserii Piotra Ziniewicza nie tracą na swojej wartości.

Do żołnierskiego świata hu­zarów wkraczają niespodzie­wanie kobiety. Jedna z nich chce ożenić swego brata, Majo­ra (Stanisław Górka), ze swoją córką Zofią (Iza Czajkowska). Ta jednak zdecydowanie woli młodszego Porucznika (Jacek Zdrojewski). Życie mężczyzn początkowo dalekie od roman­sów zaczyna nabierać kolorów, a młodzi zakochani mogą wreszcie jawnie wyznawać so­bie miłość. Reżyser nie bał się wprowadzić do przedstawie­nia nowoczesnej scenografii, re­kwizytów, czy swingującego motywu muzycznego. Cieka­wym pomysłem było ustawie­nie aktorów, którzy role swe odgrywali nie tylko na scenie, ale również pod ścianami, w miejscu, gdzie znajduje się wi­downia. Aktorki grające Fruzię, Józię i Zuzię uwodziły gestem, mimiką i głosem, kreując nie­zwykłe zalotnice i kusicielki męskich serc (również tych z widowni). Kobiecość każdej aktorki podkreślały kostiumy, nawiązujące krojem do strojów z epoki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji