Artykuły

Upiory, meandry i miłość

Przy "akompaniamencie" dyskusji na temat reformy polityki kulturalnej państwa i rządowego programu dla kultury w warszawskiej Operze Narodowej odbyła się premiera "Oniegina" Czajkowskiego w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Treliński, jakby w opozycji do opinii o nie najlepszej kondycji polskiego teatru, przygotował spektakl na europejskim poziomie.

Wysuwając w swej koncepcji na pierwszy plan podtytuł opery - "Sce­ny liryczne" - reżyser skonstruował niezwykle czytelne i opowiadające współczesnym językiem przedstawie­nie. Niepostrzeżenie rozkładając na­pięcia, niczym w sensacyjnym filmie, dał obraz wielkiej namiętności i wza­jemnego niezrozumienia Tatiany i Oniegina. Dał dokument na to, że i dziś łatwo przegrać jest życie zbytnio ufając sobie, a jednocześnie nie doce­niając własnej wartości.

Partyturę Czajkowskiego pięknie interpretowała orkiestra pod wrażli­wą, choć pewną siebie batutą Jacka Kaspszyka. Dyrygent jednocześnie przekazując romantyczne i senty­mentalne uniesienia zapisane w par­tyturze dzieła, znakomicie interpre­tował intencje inscenizatorów. A kunszt reżyserski Trelińskiego wiódł widowisko poprzez meandry wybuja­łej teatralności, zadziwiając przy tym to ascezą środków (akt I i II), to znów oszałamiając kreacją, jak w fantastyczno-wizyjnej scenie balu u Gremina w akcie III. Tu, zwykle chore­ograficznie rozwiązywana, sekwen­cja "upiornego" poloneza przybrała dodatkowych znaczeń poprzez niemal statyczną sytuację "marche macabre". Trudno o lepsze studium zderze­nia zimnej i wypozowanej elity z pro­stotą uczuć i szczerością uniesień. Po tej scenie dramat nabiera nieprze­ciętnie uniwersalnej wymowy.

Do przybliżenia do XXI wieku poematu Puszkina (który był bazą li­bretta) oraz znaczeń i emocji stworzo­nych przez kompozytora wydatnie przyczynili się także współtwórcy wielce oryginalnej formy spektaklu: Boris Kudlicka (scenografia), Joanna Klimas (wspaniałe kostiumy) i Emil Wesołowski (choreografia).

Jedyne zastrzeżenia do insceniza­cji można adresować do odtwórców głównych partii. Choć czwórka boha­terów: Tatiana (Jekatierina Sołowjowa), Olga (Anna Lubańska), Oniegin (Mariusz Kwiecień) i Leński (Adam Zdunikowski) śpiewała głosami dużej urody, to jednak zbyt często zdarzały się momenty, gdy dawał o sobie znać brak techniki wokalnej (z wyjątkiem Lubańskiej). Poza interpretacyjną kwestią nikłego różnicowania ele­mentów lirycznych i dramatycznych (co nie zdarzało się jedynie wielce mu­zykalnej Jekatierinie Sołowjowej) ge­neralnie pozostawał problem niedo­statecznej słyszalności solistów. Wa­da ta nie pozbawiła jednak mocy od­działywania opery Czajkowskiego, której realizacją Mariusz Treliński ugruntował swoją pozycję czołowego reżysera operowego w Polsce, a kto wie, czy i nie poza Polską.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji