Artykuły

Pusty kram

"Kram Karoliny" Michela de Gelderode'a to najnowsza premiera krakowskiego Starego Teatru na scenie przy Sławkowskiej. Mimo dobrej obsa­dy, miłej dla ucha muzyki Stanisława Radwana i re­żyserii Agnieszki Glińskiej, która niedawno inte­resująco zadebiutowała na tej samej scenie spek­taklem "Niebo i piekło" według Prospera Merimee - tytułowy kram okazał się przeraźliwie pusty. W tekście sztuki mamy na pozór wszystko, co trzeba - przerażenie okrucieństwem naszego wieku, gorzką refleksję nad przemijaniem, fanta­zję (większość bohaterów to mówiące, chodzą­ce i w dodatku krwiożercze manekiny) oraz szczyptę nostalgii za wdziękiem dawnego teatru, który reprezentują podstarzałe postaci komedii dell'arte. Spektakl rozpada się jednak na poje­dyncze, nie mające większego związku z sobą etiudy, w których subtelną ironią popisują się Ma­ria Zającówna-Radwan, Jan Guntner i Andrzej Kozak, czyli Colombina, Arlekin i Pierrot. O względy Marilyn Monroe (Aldona Grochal ja­ko bogini seksu przezabawnie - dosłownie - dy­szy namiętnością) ubiegają się z zapałem młodzieńcy-kukły (Piotr Urbaniak i Maciej Luśnia). Z działań bohaterów nie wyłania się jednak ża­den sens i widać gołym okiem, że Andrzej Gra­bowski nie bardzo rozumie, dlaczego po raz ko­lejny wcielać się musi w przaśnego macho, a Aleksander Fabisiak bez zbytniego przekonania kreuje pijaka z naprzeciwka. Naprawdę zabaw­ny jest tylko Leszek Piskorz, który grając żandar­ma, ma w finale swoje pięć minut. Z jego kome­diowych talentów niewiele jednak wynika dla spektaklu. Okazuje się, że estetyczny trick, czyli pomalowanie scenografii i kostiumów (autorstwa Magdaleny Maciejewskiej) na jednolity szafiro­wy kolor, nie wystarczy, by połączyć oderwane scenki w spójną całość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji