Artykuły

200 precent normy

- Pomyślałem, że w tekście mogę zawrzeć ten temat jako główny, po to by widzowi, ale też jednocześnie sobie potwierdzić, że nawet w najtrudniejszej sytuacji tkwi siła, którą można wykorzystać, przy użyciu determinacji, do osiągnięcia istotnego i dobrego dla siebie celu, spełniania marzeń - z aktorem Marcinem Zarzecznym rozmawia Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

Wiele zamieszania wprowadziły w Twoje artystyczne życie "Zwierzenia bezrobotnego aktora", monodram, w którym wykorzystując swoje osobiste doświadczenia opowiadasz o codziennej walce z systemem angażowania aktorów w polskim teatrze, filmie i w instytucjach kultury. Czy przystępując do pracy nad spektaklem spodziewałeś się, że może on wywołać tak duży rezonans; najpierw w postaci zaproszeń pojawiających się z różnych miejsc Polski i czy to było głównym powodem przygotowania tej swoistej artystycznej spowiedzi?

- "Zwierzenia" przede wszystkim zdecydowanie ożywiły moją działalność twórczą. Przygotowując ten monodram miałem intuicję, że jest to bardzo dobry krok. Chciałem, żeby spektakl był często wystawiany i moje zamierzenia się spełniły. Spełniają. I będą spełniać. Oczywiście to wszystko wymaga ogromnej pracy. Granie tego spektaklu nie było celem dla samego celu. Podczas pisania tekstu, miałem trzy wyjątkowo intymne rozmowy z bliskimi. Po raz kolejny zauważyłem, że tak jak i w nich, i we mnie, jest jakaś niemoc w wychodzeniu z patowych sytuacji, z takich, z których mogłoby się wydawać, że wyjścia nie ma. Pomyślałem, że w tekście mogę zawrzeć ten temat jako główny, po to by widzowi, ale też jednocześnie sobie potwierdzić, że nawet w najtrudniejszej sytuacji tkwi siła, którą można wykorzystać, przy użyciu determinacji, do osiągnięcia istotnego i dobrego dla siebie celu, spełniania marzeń. Dokonanie samej próby jest zwycięstwem. W końcu droga jest ważniejsza od celu. I to się udaje. Często otrzymuje feedback od widzów, którzy kontaktują się ze mną, by mi przekazać, że spektakl zainspirował ich do zmian. I to chyba jest największe spełnienie jakie może mieć twórca.

Dość szybko przestały ci wystarczać prezentacje przedstawienia w języku polskim i podjąłeś kolejne wyzwanie, by przygotować monodram w języku angielskim. Czy to operatywności swoich agentów czy też własnej przedsiębiorczości zawdzięczasz to, że spektakl miał już swoje pokazy w Islandii, Anglii a niebawem również w Iranie?

- Niestety nie współpracuję z żadnym agentem, choć kilku by się przydało. Świat daje jednak ogromne możliwości, a mnie samego za mało, by do każdej z nich dotrzeć. Jeśli chodzi o premierę wersji angielskiej w Teatrze Narodowym w Reykjaviku, zdarzyło się tak, że otrzymałem zaproszenie na islandzki Festiwal przy wsparciu tamtejszego Projektu Polska. Podobnie wygląda sytuacja jeśli idzie o Festiwal Monodramów w Teheranie, gdzie znacząca już marka "Bezrobotnego" spowodowała, że zostałem polecony dyrektorowi artystycznemu. Do Londynu otrzymałem zaproszenie po wysłaniu ponad 1200 maili do różnych instytucji teatralnych w Wielkiej Brytanii.

W jaki sposób pracowałeś nad wersją angielską spektaklu, nad językiem, akcentem, bo to w końcu zmora każdego aktora, który próbuje się przebić na rynek obcojęzyczny?

- Tak się złożyło, że po pierwszym, tzw. żartobliwie, Tournee Bezrobotnego Aktora, które trwało blisko 15 miesięcy, miałem miesiąc wolnego. I właśnie przez ten czas uczyłem się tekstu. Oczywiście, najpierw odbyły się poszukiwania tłumacza, które zajęły mi pół roku. Przekładem zajęła się Patrycja Trzoch. Przed angielską premierą nie miałem żadnej próby otwartej z widownią, więc trochę strachu było. W decydującym momencie nawet trochę dużo. Ale lubię wyzwania. A nad akcentem pracowałem poprzez słuchanie angielskich podcastów. Tak naprawdę nie miałem jeszcze szansy najazdu na aktorski rynek brytyjski, ale stawiam małe kroki, które przyniosą... Czas pokaże.

O występie w Teheranie dowiedziałeś się we Francji, przebywając na tournée Chóru Kobiet Marty Górnickiej z "Requiemaszyną" w Paryżu. Nawet tutaj nie dajesz sobie odsapnąć od wciąż tak samo intensywnego promowania tego, co robisz na własny rachunek?

- Przed wyjazdem do Francji obiecałem sobie, że za granicą nie będę pracował nad monodramem. Ile można? Pracowałem bardzo intensywnie od końca sierpnia przez blisko trzy miesiące i byłem już tym dość zmęczony. Nikt w promocji mi nie pomaga, sam robię wszystko. Wysyłam setki maili, potem wstaję rano i wykonuję telefony do tych instytucji, potem najczęściej znów muszę wysłać w te same miejsca maile, bo ktoś nie dostał, bo mail nie dotarł, bo nie na tę skrzynkę, etc. Urządzam sobie w domu takie call center, w którym pracuję do 16.00. Potem układam grafik wyjazdu, zajmuję się wykupem biletów, znalezieniem noclegów, staram się to wszystko jakoś rozsądnie ułożyć. Wymaga to bardzo dużo pracy, czasem, przyznaję, nie daję rady i stwierdzam, że znajdę coś na wariata. Przy tym spektaklu jest mnóstwo pozytywnej energii, choć "na wariata" zdarza się rzadko, to zawsze ta energia pomaga mi wszystko dopiąć.

Tuż przed przyjazdem do Francji oznajmiłeś, że oto "bezrobotny aktor" bezrobotnym być przestaje, bo otrzymuje od 1 stycznia 2015 roku etat aktorski w Teatrze Polskim w Szczecinie, u dyrektora Adama Opatowicza. Czy w ten sposób spełnia się Twoje marzenie o tym, by móc rozwijać się w stałym zespole aktorskich w teatrze repertuarowych? Nie boisz się, że uśpi to nieco Twoją własną przedsiębiorczość, aktywność i chęć realizowania się w różnych formach artystycznych przedsięwzięć?

- Tak, to mój wielki sukces, jeden z kilku, do których doprowadziło mnie bezrobocie. Dokładnie, tak jak powiedziałeś, spełnia się moje marzenie dotyczące pracy w teatrze będąc na scenie z innymi aktorami. Potrzebuję nowych wyzwań, różnych. Granie monodramu za każdym razem jest dla mnie fantastycznym doznaniem, ale potrzebuję znacznie więcej ról, by móc się rozwijać. Być może przez ten czas stanę się mniej płodny jeśli chodzi o autorskie projekty, czy w ogóle o pisanie, ale będę je realizował na ile starczy czasu. I sił.

Po drodze zdarzyła Ci się już przygoda teatralna w postaci roli zagranej gościnnie w Nowym Teatrze w Słupsku? Czy to też było pokłosie "Zwierzeń bezrobotnego aktora" czy też efekt innych sprzyjających okoliczności i jak udało Ci się odnaleźć w nowym zespole ludzi, nie zawsze chętnie akceptujących tych, którzy przychodzą z zewnątrz?

- Myślę, że w jakimś sensie sukces spektaklu, czy też moja determinacja, miała wpływ na obsadzenie mnie w jednej z głównych ról w słupskiej "Księżniczce". Rolę zaproponowała mi Natalia Sołtysik z którą spotkałem się w pracy w Teatrze Współczesnym w Warszawie kilka lat temu. Od zawsze marzyłem o współpracy z nią i się udało. Zastanawiałem się jak to będzie wejść w nowy zespół, jak będzie wyglądała moja kondycja jeśli chodzi o partnerowanie, etc. Było to na pewno fantastyczne spotkanie i ogromna frajda pracy nad tym spektaklem. A że efekt pracy był lepszy niż się spodziewałem, świadczy choćby jedna z recenzji, w której Joanna Puzyna-Chojka pisze o rolach Gilety (Hanka Piotrowska) i Perote (mojej roli), jako brawurowym duecie.

Czy Twój wyjazd do Szczecina oznacza, że porzucasz na dobre Warszawę i projekty, w które wciąż jesteś w niej zaangażowany? Czy to znaczy, że "Zwierzenia bezrobotnego aktora" wraz z nowymi propozycjami nie będą już tak często eksploatowane zarówno w stolicy, jak i w innych miastach, które wciąż chętnie na kolejne pokazy Cię zapraszają?

- Byłoby to dla mnie zbyt trudne. W Warszawie stworzyłem sobie taki własny kąt, w którym odpoczywam, który po prostu jest mój. W Szczecinie będę wtedy, kiedy będę potrzebny. Nie chcę też rezygnować z innych projektów. W najbliższym czasie mam już zaplanowanych kilkanaście wystawień monodramu w kraju i za granicą, które na pewno się odbędą. Otrzymałem już pozwolenie dyrektora teatru. Musiałem zrezygnować tylko z jednego wystawienia, więc bilans jest naprawdę dobry. Poza tym spektakli w Warszawie będzie jeszcze więcej. Już za moment będzie można przychodzić na "Zwierzenia" regularnie do jednego ze stołecznych teatrów. Nie mogę jeszcze zdradzić którego.

Jak z perspektywy tych kilkunastu miesięcy grania monodramu oceniasz swoją decyzję? Czy spełniła ona twoje nadzieje, oczekiwania i na ile zmieniła Twoje aktorskie życie, które biegnie teraz bez wątpienia szybciej i w dużo pełniejszym wymiarze? Znając Twój temperament na pewno na tym nie poprzestaniesz?

- Pomysł rozpoczęcia realizacji tego spektaklu pojawił się w chwili, kiedy na miesiąc przed startem zdjęć do kinowej fabuły, w której, po raz pierwszy w życiu, miałem zagrać główną rolę, zdjęcia te zostały odwołane. A ja tracąc ogromną szansę, straciłem jakąkolwiek na ten czas zaplanowaną pracę. Przede mną rozpościerała się wizja bardzo szybko rozprzestrzeniającej się czarnej dziury i dość nieprzyjemnego, związanego z tym, stanu. W skrócie: masakra. Po dwóch tygodniach nicości postanowiłem coś zrobić, żeby nie zwariować. Rozpocząłem pracę nad "Zwierzeniami" i to, co wydarzyło się później, jest zdecydowanie moim największym życiowym sukcesem. Nie tylko jako aktora, ale też jako (początkującego) dramaturga (w USA trzykrotnie w drugiej połowie br. opublikowano fragmenty mojego tekstu), managera, marketingowca, PR-owca. No i właśnie w tej chwili okazuje się, że główne zamierzenie Bezrobotnego Aktora, mówiące o tym, że premiera monodramu odbędzie się wtedy, kiedy Bezrobotny otrzyma etat lub któryś z teatrów włączy przedstawienie w repertuar, się zrealizowało. I to oba cele! 200% normy. A ja napisałem przedstawienie w kuchni, które totalnie zmieniło moje życie. Przemianowało mnie z bezrobotnego na prawdopodobnie najbardziej pracowitego bezrobotnego aktora, który czasem marzy o wakacjach! Często się śmieję, kiedy ludzie pytają mnie z czego się utrzymuję, a ja im odpowiadam, że z bezrobocia. Patrzą na mnie z niesmakiem. Ale taka jest prawda, że przez ostatnie dwa lata, nie etat, ale bezrobocie właśnie jest moim ciepełkiem. Mam bardzo dużo planów co do monodramu, samego tekstu i też nowych, nad wszystkim powoli pracuję, krok po kroku. A czas pokaże, co się uda zrealizować. Wiem jedno, nie ma rzeczy niemożliwych!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji