Artykuły

Czas już zamknąć "Czas honoru"

- Zagrałam m.in. Nataszę w "Wojnie i pokoju", Sonię w "Zbrodni i karze", Lillę Wenedę, za którą nawet otrzymałam nagrodę. Wszystko zmieniło się po stanie wojennym - mówi EWA WENCEL, aktorka i scenarzystka "Czasu honoru".

Właśnie oglądamy ostatnią serię ulubionego przez widzów "Czasu honoru".

- Cieszę się, że udało się nam zainteresować nim szczególnie młode pokolenie. Siódma seria skupia się na Powstaniu Warszawskim. Jest to wątek, którego nie było nam dane wcześniej rozwinąć.

To definitywne pożegnanie z serialem?

- Tak. Było to siedem cudownych lat, ale jest jeszcze tyle pięknych historii do opowiedzenia. Najwyższy czas zamknąć ten rozdział. Jerzy Matysiak, brat mojej mamy, był żołnierzem Armii Krajowej. Miałam okazję w ten sposób uhonorować jego bohaterską postawę.

Pozostańmy przy Pani karierze. Pamiętam wspaniały spektakl telewizyjny dla dzieci "Małgosia kontra Małgosia". Pani pierwsza i

od razu podwójna rola!

- Szkoda, że dziś nie realizuje się takich przedstawień. Ta propozycja bardzo mnie zaskoczyła, bo wówczas nie było żadnych castingów. Byłam pierwszy rok na scenie, pracowałam w teatrze w Szczecinie. Dojeżdżałam na zdjęcia do wytwórni w Łodzi. To moje pierwsze duże doświadczenie telewizyjne. Życzę każdemu młodemu aktorowi tak wspaniałej i komfortowej pracy na dzień dobry.

Pani rodzimy jest Teatr Kwadrat.

- Teraz to dla mnie najważniejsze miejsce.

Kwadrat specjalizuje się w repertuarze służącym rozrywce. Czy "Plac Zbawiciela" i "Czas honoru" były dla Pani odskocznią?

- Dokładnie. Choć przecież zaczynałam od sceny dramatycznej i za taką aktorkę byłam uważana. Zagrałam m.in. Nataszę w "Wojnie i pokoju", Sonię w "Zbrodni i karze", Lillę Wenedę, za którą nawet otrzymałam nagrodę. Wszystko zmieniło się po stanie wojennym. Nie sądziłam, że odnajdę się w tym miejscu i w takim repertuarze. Ale z perspektywy czasu oceniam ten dar losu pozytywnie.

Przed naszym spotkaniem sprawdziłem horoskop dla osób urodzonych 15 sierpnia.

- Nooo (uśmiech)!!! Osoby te ponoć potrafią znaleźć wspólny język nawet z własnym wrogiem. To prawda.

Według horoskopu powinna Pani być też towarzyska.

- Jestem bardzo towarzyska. Lubię się spotykać z ludźmi, umiem się bawić, a nawet zaszaleć. Ale też wiem, kiedy mogę sobie na to pozwolić. W tej chwili mam tyle pracy, że jedyną przyjemnością, na którą w takim czasie sobie pozwalam, jest wyjście do kina. Lubię też poczytać dobrą książkę.

Aktorstwo nie było Pani pierwszym wyborem.

- Zgadza się. Przez rok studiowałam budownictwo. Później ekonomię i organizację produkcji. Dopiero po tym dostałam się do szkoły teatralnej. Zdawałam też na medycynę. Byłam niespokojnym duchem. Ale nie było ze mną problemów, bo jestem systematyczna. Jak już sobie coś ustalę, to trudno mnie od tego odwieść. Jeśli nie zrobię czegoś, co zaplanowałam, od razu mam wyrzuty sumienia.

Czuje się Pani typowym zodiakalnym Lwem?

- Czasami tak, ale zdarza mi się być także malutką szarą myszką, która chciałaby poczuć się bezpieczna u boku swojego króla lwa. Otacza nas mnóstwo ludzi samotnych. Samotność to najcięższa z prób, jakiej możemy być poddani.

Mówi Pani o tym z autopsji?

- Z własnego doświadczenia. Nawet gdy człowiek odniesie sukces, to jeśli musi go sam konsumować, ma on inny smak.

Wspomniała Pani wcześniej o nowych projektach...

- Przymierzam się do wyreżyserowania słodko-gorzkiej sztuki Jarka Sokoła, której bohaterami są scenarzyści.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji