Artykuły

Konflikty wielkie i małe (fragm.)

WYPRÓBOWANA w wielo­letniej praktyce przez tea­try warszawskie metoda wykańczania recenzentów stoso­wana jest z powodzeniem również w sezonie bieżącym. Przez osiem wieczorów pod rząd (13.I.-20.I.) po trzech tygodniach bezpremierowych - byliśmy zapraszani na "premiery prasowe". Do dzisiej­szego felietonu wybrałem cztery: "Sąd nieostateczny", "Ta mała ziemia", "Pierwszy dzień wolno­ści" i "Alfa Beta". Różna proble­matyka, różne poetyki teatralne - ale są też sprawy wspólne: konflikty wielkie i małe. Kon­flikty przede wszystkim moralne.

Czy pod to określenie można też podciągnąć sztukę Jana Koechera o Ludwiku Waryńskim i "Pro­letariacie", pt. "Sąd nieostateczny"? Chyba tak, bo i tu, to znaczy w obrazach z historii po­wstania i działalności pierwszej polskiej organizacji robotniczej, najważniejsze są właśnie posta­wy moralne: wierności idei, so­lidarności. Ambitne założenia au­tora i reżysera, ich szlachetne in­tencje sięgały o wiele wyżej niż ich możliwości twórcze, otrzyma­liśmy więc materiał, przeważnie zresztą znany, raczej do czytania niż do oglądania w teatrze. Twór­cy przedstawienia nie potrafili przełożyć manifestów, odezw, ulo­tek, przemówień - na porusza­jący nas, nośny język sceny.

Rozczarował też spektakl "Pierwszego dnia wolności" Leo­na Kruczkowskiego, inaugurujący działalność nowego teatru stołecznego - Teatru na Woli - pod kierownictwem Tadeusza Łomnickiego. Łomnicki - rektor PWST - postawił na swoją mło­dzież, ale w tym przedstawieniu skończyło się na ambitnych zamie­rzeniach, szlachetnych intencjach i dobrych chęciach. Młodzież nie udźwignęła problemów i postaci sztuki, w wyniku czego dość mgli­ście tylko zarysował się plan filozoficzno-moralny, w którym reżyser zamierzał rozegrać spra­wę wyborów i postaw etycznych byłych jeńców Oflagu w ich "pierwszym dniu wolności". Inscenizacja odbiega od wszystkich dotychczasowych zarówno w swym planie ogólnym jak i w zaskakujących niekiedy i nie zawsze zrozumiałych szczegółach reżyserskich. Młodzież jest jeszcze bardzo "zielona", nie wierzy się, że ludzie których kreują mło­dzi aktorzy mają za sobą pięć lat życia w izolacji od świata. Większość wykonawców nadużywa krzyku, podniesionego głosu, a dotyczy to niestety także zdol­nych niewątpliwie wykonawców ról tytułowych - Krzysztofa Kołbasiuka (Jan) i Grażyny Szapo­łowskiej (Inga), którzy są jesz­cze studentami PWST. Jedynie starsi aktorzy - Jan Ciecierski (Grimm), Tadeusz Łomnicki (Anzelm), Michał Pluciński (Doktor) - przypominają, że jesteśmy nie w szkolnym teatrze przy ul. Mio­dowej, lecz w normalnym teatrze zawodowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji