Artykuły

Dzieci i ryby głosu nie mają

"Obwód głowy" Zbigniewa Brzozy i Wojtka Zrałka-Kossakowskiego w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Mike Urbaniak, członek Komisji Artystycznej XXI Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Zbiór reportaży "Obwód głowy" Włodzimierza Nowaka to znakomity materiał na kilka spektakli, słusznie więc Zbigniew Brzoza i Wojtek Zrałek-Kossakowski wybrali z rzeczonego zbioru jeden - tytułowy - reportaż, dodając do niego "Szkołę janczarów. Listy do niemieckiego przyjaciela" Alojzego Twardeckiego i skupiając się na historiach dzieci zabranych podczas drugiej wojny światowej rodzicom. Zabranych oczywiście przez Niemców, którzy według szacunków "zrabowali" z okupowanych na wschodzie terenów (w tym Polski) około 200 tysięcy dzieci, by następnie je zgermanizować. Do tego miedzy innymi służył Lebensborn, z którego "małych Aryjczyków" oddawano niemieckim rodzicom w celu odchowania ich na oddanych Hitlerowi obywateli Rzeszy. Po zakończeniu wojny kilkuletnie już dzieci odszukiwał Czerwony Krzyż i zwracał je do krajów uprowadzenia. W większości przypadków biologiczni rodzice już nie żyli, więc dzieci trafiały do domów dziecka w obcych im krajach. Pozbawiono je w ten sposób rodziców po raz drugi, traumatyzując często na całe życie.

Tak też było w przypadku Alodii Witaszek i Alojzego Twardeckiego. Ojca dziewczynki, poznańskiego lekarza Franciszka Witaszka, zamordowano, a matkę wysłano do Auschwitz. Chłopak też został zabrany matce. Dzieci po kilku latach wróciły do Polski, do biologicznych rodziców. Alodia z adresem na szyi została jak paczka odesłana do Ostrowa, a Alojzy do Rogoźna, co jest o tyle ważne, że obie miejscowości leżą w Wielkopolsce, więc historia działa na widzów poznańskiego Teatru Nowego jeszcze mocniej, bo dotyczy znanych im miejscowości (w Poznaniu także działy struktury Lebensbornu).

Spektakl w reżyserii Zbigniewa Brzozy jest wizualnie nader skromny. Głównym elementem scenograficznym jest zwykła ściana, na której wyświetlane są dość obficie różne projekcie. Jedne bardziej trafione, inne mniej - wszystkie za to bardzo precyzyjnie zrealizowane. Jest jeszcze fotel, kilka krzeseł i stół - na nim magnetofon szpulowy z opowieściami bohaterów, pod nim zaś głowa w słoju. Czyja? Przez długi czas nie jest to jasne.

Trafnym zabiegiem było obsadzenie w spektaklu dzieci, ale nie danie im głosu, bo - jak wiadomo - "dzieci i ryby głosu nie mają". Nie miały ich tym bardziej w czasach wojennych. Są więc na scenie, ale nieme. Głos mają tylko dorośli, historię słyszymy wyłącznie z ich ust. I tu trzeba dodać, że wielkich kreacji aktorskich widz w tym spektaklu nie zobaczy, jest on zagrany po prostu dobrze. Szczególnie wyróżnić warto wzruszającą Danielę Popławską, grającą Alodę Witaszek.

"Obwód głowy" to "porzundny" (jakby powiedzieli w Poznaniu) i oszczędny (z czego Poznań słynie) spektakl, który wielkich emocji nie wywołuje, a nawet miejscami nuży, ale można o nim rzeczywiście przegadać potem cały wieczór.

Mike Urbaniak

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji