Artykuły

Muszę brać to, co dają

- Chętnie bym poprzebierał w rolach, ale nie ma w czym. Ofert jest bardzo niewiele, właściwie biorę to, co jest. Teraz przyjąłbym cokolwiek, bo nie mam żadnej propozycji - mówi aktor MARCIN DOROCIŃSKI, laureat Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego.

Paulina Wilk: Zbigniew Cybulski jest dla pana legendarną postacią czy wzorem aktorstwa?

Marcin Dorociński: Bardzo lubię kilka jego filmów, ale nigdy nie starałem się na nim wzorować. Nie został moim idolem, bo czasy, w których był popularny, są dość odległe. Ale doceniam dowcip, z jakim grał. Z nagrody chyba najbardziej ucieszyła się moja mama, która miała okazję poznać Cybulskiego.

Czy jako młody aktor potrzebował pan mistrza?

Miałem w szkole rożnych profesorów. Jedni przekazali mi więcej, inni mniej, ale nie szukałem kogoś, kto by mnie ciągnął za rękę, i nikogo też nie stawiam na świeczniku.

Ale pracował pan z mistrzami, na planie "Pitbulla" z Januszem Gajosem...

To wyjątkowo miły i serdeczny człowiek, spotykaliśmy się już kilka razy podczas zdjęć filmowych i w teatrze. Myślę jednak, że każdą produkcję trzeba traktować jak osobne zjawisko. Nie jest najważniejsze, kto ma doświadczenie i na jakim polu. Wszyscy są równi, bo zaczynają coś od nowa.

Zawód aktora odpowiada pana wyobrażeniom z czasów, gdy zdawał pan do szkoły aktorskiej, czy przyniósł rozczarowania?

Kiedy szedłem na egzamin do Akademii Teatralnej, nie miałem pojęcia, jak ta profesja będzie wyglądać. Nie wiedziałem, jaki to świat ani co znaczy być aktorem. Wciąż się tego uczę, poznaję nowe sytuacje, dzielę je na dobre i męczące. Oswajam się ze zmiennością.

Czy zrobił pan w życiu zawodowym coś, czego się wstydzi?

Po szkole, kiedy nie dostawałem żadnych propozycji, a musiałem utrzymać dom, wziąłem kilka chałtur. Kiedyś prowadziłem krótką prezentację maszynki do golenia i spociłem się jak mysz. Cały dzień pracy na planie filmowym tyle by mnie nie kosztował.

Teraz już chałtury panu nie grożą?

Chętnie bym poprzebierał w rolach, ale nie ma w czym. Ofert jest bardzo niewiele, właściwie biorę to, co jest. Teraz przyjąłbym cokolwiek, bo nie mam żadnej propozycji.

Wierzy pan, że nagroda to zmieni?

Chciałbym tego, ale trudno przewidzieć, co to wyróżnienie oznacza w kraju, w którym powstaje tak mało filmów. Ale nie chcę się bać na zapas, lubię oczekiwać, co życie przyniesie. Chciałbym pracować, chciałbym grać. Najbardziej w filmie, to mnie wyjątkowo podnieca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji