Artykuły

Anioł wtrącony do piekła

MÓJ PRZYJACIELU!Niebo zrównane z Ziemią. Sprowadzone na Ziemie."Anioł zstąpił do Babilonu" taki jest tytuł tej sztuki Durrenmatta,wystawionej w Teatrze Dramatycznym. Nie­bo i Ziemia wzajemnie spląta­ne,skojarzone,wymieszane wzajemnie współżyją tu i wzajemnie uczestniczą we wspólnym dramacie. Postacie ziemskie wraz z niebiańskimi. Dostojny anioł,który przed chwilą z szumem anielskich skrzydeł sfrunął na Ziemię, przywożąc cud-dzieweczkę w zwiewnej szacie,o długich biało-anielskich włosach i cał­kiem ziemscy robotnicy o głod­nych żołądkach. Nędzarze spod mostów i opasły bankier sy­piący złotem,przymierający głodem poeci i strojne ladacz­nice. Policjanci,żołnierze strze­lający do ludu,i ci co stoją na świeczniku władzy na czele z królem Nabuchodonozorem, przypominający tu zewnętrznie mumie czy też jakieś figury woskowe.

Nie wiem,ma to chyba podkre­ślać wieczny charakter instytucji władzy,którą reprezentują,jakaś niezmienność jej roli i funkcji. Zresztą żadna postać ziemska nie ma tu określonej czasowej przy­należności. Może być postacią z dalekiego wczoraj i z bliskiego dziś. W stroju,kostiumie jest jed­no i drugie. Podobnie jak i w de­koracji,łączącej motywy babiloń­skie ze współczesnymi. A więc metafora,alegoria o ce­chach wielkiej aluzji. Jak w baśni. Jak w przypowieści. Świat realiz­mu,fantazji,groteski. Ale to nasz świat. Świat,na którym żyjemy. Żyje człowiek. Od czasów staro­żytnego Babilonu do czasów nam współczesnych. Stąd chyba umiejscowienie akcji - starożytny Ba­bilon. Tak jakby autor chciał przez to powiedzieć: oto ów świat,od swego niemal znanego nam począt­ku,niech się mu Niebo przypa­trzy. Tak,bo Niebo jest tu jakby przywołane dla sprawdzenia swego "cudu", przywołane na świadka. Niebu chce jakby autor pokazać "jego" wspaniałe dzieło. Jak Wol­ter swego wielkiego optymistę Kandyda przeprowadzał przez pie­kło Ziemi - piekło owego "jedne­go z najlepszych ze światów" - podobnie tu Durrenmatt w spo­sób okrutny otwiera oczy na ów "dobry i doskonały" świat swej niebiańskiej dziewczynie Kurrubi,która daremnie będzie w nim szu­kać prawdziwej miłości. Nieprzypadkowo tu użyłem tego porównania."Anioł zstąpił do Babilonu" to jakby gorzki i surowy "Kandyd" naszych cza­sów,szturmujący Niebo poprzez piekielnie tragiczny obraz piekła Ziemi,Ziemi nędzy, wojen,gwałtu i grabieży,niesprawiedliwej dla biedaków władzy,Ziemi nędzarzy,których wolno skopać,zbić,storturować, do których wolno strzelać,a przede wszystkim Ziemi opętańczego kultu pieniądza,dla którego wszyscy gotowi wyrzec się miłości,zdradzić a nawet zabić. Ziemi,na której nikt dla Kurrubi nie zrezygnuje ze swoich stanowisk,urzędów i tylko nędzarz Akki - ponieważ jest już biedakiem,- pozostanie z nią na zawsze. Bardzo to surowy wyrok wy­dany na świat,na człowieka. "Anioł" jest wprawdzie wcze­snym utworem Durrenmatta - i przy tym nie najlepszym - ale już tu widać, jak autor zbliża się w swej filozofii do "Wizyty starszej pani" - owe­go najcięższego oskarżenia człowieka. Jest to niewątpliwie filozofia skrajnego nihilisty,z którego wielu poglądami nie sposób się zgodzić. Gotów jest ten nihilista podpalić cały ow jego oczyma widziany świat - mordownię, nędzę,podpa­lić wraz z Niebem. Zda­niem tego nihilisty wszystko jest tu bowiem na Ziemi kosz­marną groteską, przerażającą błazenadą.

Koszmarna groteska... Taki też ton powinno mieć to przedstawie­nie. Ton wisielczego humoru,tra­gedii i farsy, dramatu i burleski. I ma. W znakomitej wręcz scenografii - kostiumach,dekoracji,łą­czących realizm z groteskową przesadą. W wielu znakomicie re­żysersko ukształtowanych scenach - scenie pod mostem,z klatkami w których umieszczeni zostali poe­ci,zbiorowej scenie na dworze króla Nabuchodonozora,w której są i elementy komedii dell arte i elementy wstrząsającego w swym dramatyzmie obrazu sterroryzowa­nego karabinami ludu. Reżyser Konrad Swinarski świetnie tu sobie na ogół po­radził z tą bardzo specyficzną złożoną tkaniną,z jakiej uszy­ta jest sztuka. Bezradny oka­zał się tylko wobec rozwi­chrzenia myślowego tego utwo­ru,wobec owych rozlicznych tu paradoksów - efektownych,ale plączących wymowę ideo­wą sztuki do tego stopnia,że trudno często uchwycić jej jednoznaczny tok,kierunek,że wielu rzeczy widz jest w sta­nie tylko się domyśleć,że gu­bi się w wieloznaczności. Nie wiem,może należało tu bardziej wyeksponować postać Kurrubi i jej gorzkie doświadcze­nia. Ona przecież,a nie nędzarz Akki,którego gra Aleksander Dzwonkowski jest tu postacią pro­wadzącą. Dzwonkowski tu tymczasem jakby przytłoczył swych partnerów. I nie tylko Janinę Traczykównę - Kurrubi,której ro­la,zresztą z winy tekstu,jest dość papierowa i blada. Zagrał najle­piej, najbardziej w owym tonie wisielczego humoru. Wielu innych aktorów zbytnio bowiem moim zdaniem celebrowało tekst - między innymi Ignacy Gogolewski ja­ko Nabuchodonozor - wypowiada­ło z wyważaniem,z podtekstami,tak jakby to był tekst sztuki kla­sycznej,np."Ifigenii",a nie gro­teskowego skeczu,ponurej grote­skowej Baśni o okrutnym świecie.

Niemniej ów "Anioł" to po­ważne osiągnięcie Teatru Dra­matycznego,mającego zresztą u nas swego rodzaju monopol na sztuki Durrenmatta i dosko­nale przy tym czującego ich specyficzną materię dramatur­giczną

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji